[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy odbiorą to jako próbę oszkalowania nas.Na razie musimy się stąd wyrwać zanim zaatakuje.Na jego miejscu Nazona i Larę traktowałbym jako trupy.I tak ich właśnie traktuje - zakończył Pet i dał jej znać, żeby włączyła się w telepatyczną rozmowę Nazona i Lary.Dlaczego nas jeszcze nie ruszyli? - zaniepokoił się Nazon.- A może tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy? - dodał coraz bardziej przerażony.- Bajdurzysz! Gdyby cokolwiek z tobą robili, to nie zadawałbyś takich pytań.Zresztą oni programowo nie starają się zmieniać nikogo z bezpośredniego otoczenia Tajnej Rady.Nie ruszyli ani Glendy, ani Kuffy.Z obydwojgiem dyskutowali.- Po tym, co im zrobiliśmy?Nie bądź dzieckiem, Nazon.Oni doskonale wiedzą, że nie można nam ufać.Popełnili błąd, którego z pewnością nie powtórzą w przyszłości.Gdyby chcieli nas obezwładnić, mogliby to zrobić od razu.Nie mam racji Pet? - zakończyła sztucznie nonszalanckim tonem.- Podziwiam cię coraz bardziej.Jesteś doskonałym przywódcą.Jeszcze raz oferuję ci współpracę.Rozważ to.Loop przecież nie ma szans.Nawet mimo waszego gońca.Najprawdopodobniej nie weźmie tego poważnie.- Przecież współpracujemy - odparła głośno Lara - spytaj Anny - dodała uśmiechając się przymilnie do obydwojga.Natychmiast po wejściu na pokład “Feniksa" Anna zarządziła start.Po wejściu na orbitę nadali komunikat do Loopa i Bora z rozkazem otworzenia pola i poddania się pod rozkazy Rady Tymczasowej.Nikt im nie odpowiadał.Pozostawało więc czekać.- Naprawdę sądziliście, że oni potraktują was poważnie? - zapytała Lara.- Nie - odpowiedziała Anna.- Chcieliśmy tylko żeby wiedział, że jesteśmy w przestrzeni i nie atakował bez potrzeby Nazona.Szkoda nam wszystkich człowieczków, jak wy ich nazywacie.- Wspinacie się na szczyty altruizmu.Chyba zaraz się rozpłaczę.- Warn by to z pewnością nie przyszło do głowy.- Pet pokiwał smutno głową.Przez następną godzinę krążyli po orbicie w milczeniu, czekając na ewentualną odpowiedź Loopa.Doczekali się tylko zniszczenia statków tworzących parasol nad Florydą i Paryżem.Skwitowali to milczeniem.Jedynie Lara uśmiechnęła się złośliwie po usłyszeniu tej nowiny.Glenda tkwiła w swoim fotelu i z każdą minutą stawała się coraz bardziej nerwowa.Kuffa zajął się rozmową ze swoimi ludźmi, ale nikt nie spodziewał się po tym żadnych rewelacji.Nazon natomiast miał minę człowieka, któremu założono pętlę na szyję.Pet zwrócił na to uwagę Annie, ale ta uspokoiła go, że jest to zachowanie w normie.Musiała mu zostawić po prostu więcej swobody.Ze strony emocjonalnej zachował równowagę, a takie zmartwienie i stres nie mogły go przecież pozostawić nieporuszonym.- Znamy się już prawie trzy dni - odezwała się Lara - a tymczasem wciąż nie wiemy, kim wy naprawdę jesteście.- Myślę, że możemy im teraz powiedzieć - nadała telepatycznie Anna.- I tak niczego to już nie zmieni.Pet przez chwilę zastanawiał się nad konsekwencjami tego kroku, ale wreszcie musiał jej przyznać rację.Niczym nie ryzykowali.Nikt z obecnych nie wyniesie na pewno niczego na zewnątrz.- Może to wreszcie przekona Larę? - pomyślał bez entuzjazmu.- Już ci mówiłam, że jesteśmy ludźmi, jak wy - odparła głośno Anna.- Co jeszcze chciałabyś wiedzieć?- Wszystko.Zanim Loop was zabije - dodała z przekonaniem.- Najprawdopodobniej będzie musiał zabić i nas, ale to jest już teraz bez znaczenia.Glenda zacisnęła z całej siły pięści, aż zachrzęściły stawy.W ciszy sterowni zabrzmiało to jak wystrzał, który wstrząsnął Nazonem.Namiestnik Afryki, mimo opanowania przez Annę - najwyraźniej wciąż nie mógł dojść do siebie.Kuffa gwałtownie obrócił się od swojego pulpitu i spojrzał uważnie na zebranych.Było w jego twarzy coś, co sprawiło, że Pet natychmiast zajrzał w jego myśli.Kuffa był targany radością na widok strachu Nazona i Glendy.Jeszcze bardziej natomiast bał się Peta i Anny.Zadowolenie z obalenia Tajnej Rady mieszało się u niego z przerażeniem nad ewentualnymi konsekwencjami zdobycia władzy przez kosmitów.Była to jedyna osoba, która nie wątpiła w upadek Loopa.Pet obawiał się bardzo o jego równowagę psychiczną.Był to klasyczny przykład tego, o czym kiedyś wspominała Anna.Opanowany osobnik trafia w końcu na nałożone bariery i musi wybierać między swoim rozumem a nimi.Można było oczywiście pozbawić ludzi możliwości rozumowania, ale w ten sposób tworzyłoby się roboty, a nie współpracowników.Pet delikatnie operował na osobowości Kufry, wzmacniając jego odporność.Bez odpowiedniego zabiegu, przy pomocy aparatury hipnotycznej i uczącej, jaka była dostępna tylko w pomieszczeniach Naboru, Kuffa nie miał żadnych szans.Pet dawał mu jeszcze trzy do czterech dni.Najprawdopodobniej o wiele mniej, biorąc pod uwagę tempo zachodzących zdarzeń i napięcia im towarzyszące.Lara natomiast miała nadzieję, że dowie się czegoś, co pomoże w jakiś sposób Loopowi zniszczyć ich.Jeżeli oczywiście znajdzie sposób na skontaktowanie się z nim.Pet podziwiał ją coraz bardziej.Połączył się z Anną i nawet u niej dostrzegł podziw, mimo że nigdy nie ukrywała swej wrogości do Namiestnika Azji.- Laro! - odparła tym razem bez cienia wyższości.- Chwilami pragnęłabym nawet, żeby mu się to udało.My z Petem również jesteśmy przerażeni tym, co się dzieje i ręczę ci, że nigdy nie pragnęliśmy tego.Niestety, Loop przegra i nie pomoże mu ani twoja miłość, ani twój heroizm.Lara spojrzała na nią w tym momencie z tak potworną nienawiścią i wrogością, że Pet odruchowo przygotował się do odparcia ataku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •