[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chwalą! Chwała! Czystość! Czystość! Siła i moc!Pierwszy akt orkiestra zakończyła ogłuszającym finale na rogi i bębny, na tle których chór skandował natarczywy temat: Chwała! Czystość! Siła i moc! — raz za razem i raz za razem, póki Lloyd nie usłyszał, że część widowni skanduje go wraz z nim.— Chwała! Czystość! Siła i moc!„Boże — pomyślał.— Jak łatwo zacząć to jeszcze raz od początku!”Na zakończenie pierwszego aktu widownię ogarnęło gorączkowe podniecenie.Wszyscy powstali z miejsc i zgotowali zespołowi opery nie kończącą się owację, która w miarę trwania zdawała się raczej rosnąć niż maleć.Drugi akt rozpoczął się długą spokojną sekwencją, osadzoną w górach Bawarii o zmierzchu.W świetlistej scenerii dominował przyćmiony błękit, przez który głos śpiewającej wiodącą partię sopranową Elois Steiger wydawał się prześlizgiwać z chłodem, który przejmował Lloyda do szpiku kości.Widziałam na własne oczySpacerujących po ulicach zmarłych,Zmarłych stukających do okienDziecinnego pokoju, bez słowaCzekających na mnie na każdym rogu.Stopniowo aria przemieniła się w następną pieśń, niską, pulsującą, która poddała Lloydowi myśl o bębnie wybijającym wioślarzom rytm na galerach lub na długich łodziach wikingów.Miał niepokojące przeczucie, że jest to preludium do Rytuału ognia, magicznej pieśni, która przygotowywała przyszłe salamandry do oddania się na pastwę płomieni.I rzeczywiście.Góry Bawarii usunęły się, by zrobić miejsce dla obozu barbarzyńców, w którego centrum płonęło ogromne ognisko.Efekt ten osiągnięto za pomocą migających świateł i fruwających skrawków pergaminu, jednakże obsłudze sceny udało się zachować właściwy stopień nasycenia żywym, hipnotyzującym światłem.Chór pojawił się i rozpoczął pieśń, która usunęła w cień wszystko, co do tej pory zaśpiewali Elois Steiger i Robert Kupka, baryton grający rolę czarnoksięskiego burmistrza Johanna Juniusa.Lloyd przesunął wzrokiem po linii chóru.Śpiewacy mieli na sobie szare mnisie habity, ich twarze zaś były częściowo ukryte w cieniu.Lecz był pewny, że jako czwartą od lewej udało mu się rozpoznać Celię.Trącił łokciem Kathleen.— Czy nie widzisz tam Mike’a? — zapytał.— Gdzieś pośród chóru?Kathleen podniosła do oczu teatralną lornetkę i uważnie zlustrowała scenę.— Jest — powiedziała wreszcie.— Wydaje mi się, że to on… ten wysoki tuż przy ognisku.Oboje oglądali pozostałą część drugiego aktu z lękiem i ciekawością.Lloyd zerknął na zegarek.Do północy pozostało tylko czterdzieści minut.Czterdzieści minut do zakończenia ostatniego aktu Wagnerowskiej opery i rozpoczęcia pierwszego aktu historii rasy panów.Gdy scena przy ognisku dobiegła obfitującego w bębny, mocno stonowanego zakończenia, Lloyd pochylił się i przez cały rząd przesłał Franklinowi znak, że już pora na niego.Tamten skinął głową i gdy tylko publiczność powstała, by wyjść na ostatnią przerwę, wraz z Tonym Expressem zniknął w tłumie.Choć publiczności nie broniono wstępu do barów Teatru Miejskiego, gdzie podawano koktajle z szampana, to jednak Lloyd zauważył, że wszystkie wyjścia na ulicę są pozamykane i strzeżone.Razem z Kathleen stanęli w kącie, nie odzywając j się do siebie ani słowem, lecz wsłuchując się w otaczający ich zgiełk.— …stwierdza coś, czego ty nigdy nie mógłbyś wyrazić w druku bez tego, żeby ci ktoś nie przylepił etykietki bigota…— …jest głośna, to rzecz pewna, i bardzo germańska.Ale cóż to za muzyka! Czy zdajesz sobie sprawę, jaki to przywilej wysłuchać tej muzyki prezentowanej po raz pierwszy…— …mam dziwne uczucie… jak gdybym gdzieś to już słyszał, ale nie potrafię sobie przypomnieć gdzie…Lloyd wziął Kathleen za rękę i razem powrócili na swoje miejsca.— Słyszałeś ich? — zapytała Kathleen.— To już się dzieje w tej chwili.— Wiem — zgodził się Lloyd.— Jeszcze raz od początku Trzecia Rzesza, l to tu, w południowej Kalifornii.— Boję się — powiedziała Kathleen.Pochylił się i pocałował ją.— Chcesz znać prawdę? — zapytał.— Ja również.Gdy publiczność powróciła, by obejrzeć ostatni akt, na widowni zapanowało gorączkowe podniecenie.W jakiś sposób rozeszła się pogłoska, że ostatnia aria jest wprost niewiarygodnie wspaniała; że dzisiejszy wieczór z pewnością przejdzie w przyszłych dziesięcioleciach do legendy opery światowej.„Owej nocy, gdy po raz pierwszy wystawiono publicznie Juniusa…” „Owej nocy, kiedy to Elois Steiger śpiewając fortissimo wzięła górne a, na co publiczność odpowiedziała okrzykami, że coś takiego jest w ogóleniemożliwe…”Lloyd zakwalifikował tę pogłoskę jako to, czym była w samej rzeczy —jako propagandę.Jako sposób pobudzenia do jeszcze większego podniecenia publiczności, która już była zmęczona, podekscytowana i gotowa nieomal na wszystko.Kurtyna odsłoniła stojące pod bezlitosnym niebem megalityczne miasto Ariów.Migotały błyskawice i biły pioruny.Unisono zawodziły rogi.Następnie chór, w napierśnikach, ciężkich hełmach i dzierżąc w dłoniach włócznie, maszerował w prawo i w lewo po przekątnej sceny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •