[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chodzmy do domu! Zaraziłeś mnie swoją ostrożnością.Teraz i mnie się wydaje,że z ciemności obserwują nas setki oczu. Czy masz tę samą służącą co dawniej?  spytałem. Lenę? Nie, była szpiegiem na usługach brata.Chciał wiedzieć, czy pisujesz domnie.Lub ja do ciebie. A jaka jest ta obecna? Nierozgarnięta i niczym się nie interesuje.Jeśli ją zwolnię, będzie się tylko cieszyć.Zapewniam cię, że niczego się nie domyśli. Nie zwolniłaś jej jeszcze?Uśmiechnęła się i stała się nagle bardzo piękna. Musiałam się wpierw upewnić, że jesteś tu naprawdę. Trzeba ją zwolnić wcześniej, zanim przyjdę  powiedziałem. Nie może zoba-czyć nas razem.Czy nie lepiej pójść gdzie indziej? Dokąd? Gdybym ja to wiedział.Helena roześmiała się nagle. Stoimy niezdecydowani jak sztubacy, którzy muszą spotkać się po kryjomu, w ta-jemnicy przed rodzicami, gdyż są jeszcze zbyt młodzi.Dokąd moglibyśmy pójść? Doparku zamkowego? Zamykają o ósmej.Może usiądziemy na ławce w ogrodzie miej-skim? Może w jakiejś kawiarence? Zbyt ryzykowne.Miała rację.Były to drobiazgi, których nie przewidziałem  nigdy nie możnawszystkiego przewidzieć. Tak  odparłem. Stoimy jak sztubacy.Jakbyśmy nagle wrócili do czasównaszej młodości. Spojrzałem na nią.Miała dwadzieścia dziewięć lat, a wyglądałajak wtedy, gdy ją poznałem.Pięć lat rozłąki spłynęło po niej jak woda z młodej foki. Przyjeżdżając tutaj postąpiłem także jak smarkacz.Wszystko przemawiało przeciwtemu, a ja jak młokos nie zastanawiałem się długo.Nie wiedziałem nawet, czy od dawnajuż nie żyjesz z kim innym.Nie odpowiedziała.Jej kasztanowe włosy lśniły w świetle latarni. Pójdę naprzód i zwolnię dziewczynę  rzekła wreszcie. Jestem wściekła, żemuszę cię zostawić samego na ulicy.Boję się, że możesz mi zniknąć tak nagle, jak naglesię pojawiłeś.Gdzie będziesz czekał? Tam gdzie mnie znalazłaś.W kościele.Mogę wrócić z powrotem do katedry.Stałem się nie byle jakim znawcą kościołów i muzeów francuskich, szwajcarskich i wło-skich.Są one jeszcze najbezpieczniejszym schronieniem, Heleno. Przyjdz za pół godziny  szepnęła. Czy pamiętasz jeszcze okna naszego miesz-40 kania? Tak. Jeżeli zobaczysz, że okno w narożnym pokoju jest otwarte, będzie to oznaczało, żewszystko w porządku i możesz wejść bezpiecznie.Jeśli będzie zamknięte, poczekaj, ażje otworzę.Pomyślałem o Martensie, jak w dzieciństwie bawiliśmy się w Indian.Wówczas świa-tło w oknie było dla Winnetou znakiem, na który czekał.A więc pewne rzeczy powta-rzają się? Dobrze  odpowiedziałem zbierając się do odejścia. Dokąd idziesz? Chcę zobaczyć, czy kościół Panny Marii jest jeszcze otwarty.O ile pamiętam, sta-nowi on piękny wzór gotyckiego budownictwa.W czasie mojej tułaczki nauczyłem sięcenić te rzeczy. Przestań!  zawołała. I tak jest mi ciężko, że muszę cię zostawić samego. Heleno  odpowiedziałem. Nauczyłem się uważać na siebie.Potrząsnęłagłową.Wyraz jej twarzy zdradzał, że zniknęła cała jej odwaga. To wszystko za mało  powiedziała. Co ja zrobię, jeżeli nie przyjdziesz? Nic nie możesz zrobić.Czy numer twego telefonu jest ten sam? Tak.Delikatnie ścisnąłem jej ramię. Heleno, wszystko pójdzie dobrze! Odprowadzę cię do kościoła Panny Marii  rzekła. Chcę mieć pewność, żedojdziesz tam bezpiecznie.W milczeniu poszliśmy w stronę kościoła.Było to niedaleko.Tu Helena zostawiłamnie samego i bez słowa zawróciła w kierunku domu.Widziałem, jak wracała przezstary plac rynkowy.Szła szybko, nie oglądając się.Zatrzymałem się w cieniu przed portalem.Na prawo znajdował się miejski ratusz;stał również w cieniu, tylko po kamiennych twarzach zdobiących go rzezb błądziły mi-gotliwe refleksy księżycowej poświaty.To stąd, ze stopni ratusza, w 1648 roku zostałogłoszony koniec trzydziestoletniej wojny i w 1933 roku początek tysiącletniej Rzeszy.Zastanawiałem się, czy dożyję tej chwili, kiedy w tym samym miejscu zostanie obwiesz-czony jej koniec.Nie miałem wielkiej nadziei.Zrezygnowałem nagle z ukrywania się i nie poszedłem do kościoła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •