[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Słuchali z niepokojem, niezadowoleni, że wesołe żarty zmieniły się nagle w poważną rozmowę.Oddzieleni w swoim małym miasteczku od otaczającego świata, słabo znali problemy wykraczające poza codzienne życie.Starzy ludzie chorowali i umierali, ginęli w wypadkach samochodowych; żywność i paliwo kosztowały coraz więcej, młodzi ludzie pobierali się, potem rodziły się im dzieci, czasem rodziny się rozpadały.Ale znaki czasu: wojny, zmieniający się sposób życia, polityka, miejskie zamieszki były tylko jak błyskawice migające w oddali za górami.- Czy ma pani na myśli - spytał Springer - że przetrzymują ją wbrew jej woli?Przytaknęła, zagryzając wargi.- Ustanowiono przeciwko temu prawa.Dlaczego nie pójdzie pani na policję?- Ja.- Chwileczkę - przerwał Kent.- Czy ona jest tu, na górze?- Tak - odparła Ellen.- Jest pani pewna? Czy pani to wie, z całą pewnością?- Wiem, że tam jest.- Widziała ją pani? - naciskał burmistrz.- Nie.Dlatego tu przyjechałam.Żeby ją odnaleźć.- Ale nie ma pani dowodu na to, że tu jest.- W i e m, że ona tu jest.- Dobrze, ale to nie wystarczy.- Przestań, Bob - powiedział Alan.- Daj jej szansę.- Bob ma rację - odezwał się Pete Lewis.- Charlie Daniels nie może się tam władować na jej życzenie.To prywatna posiadłość.- Nie prosiła o pomoc waszego gliniarza - przerwał Springer, zdenerwowany sposobem, w jaki zlekceważyli jej słowa.- Czy mogę coś powiedzieć? - spytała Ellen.- Proszę mówić dalej - odezwał się Kent.- Ale nasza policja.- Wiem, że nic nie mogą zrobić - powiedziała.- Już tego próbowałam.- Jak pani siostra zetknęła się z nimi? - zainteresował się Tom House.Z początku Ellen mówiła jakby z trudem, ale wkrótce opowieść potoczyła się wartko.Jej nastrój udzielił się wszystkim; w pokoju zapadła cisza.Siostra Ellen, Rosę, miała dwadzieścia jeden lat.Rok temu skończyła college i wyjechała na Zachodnie Wybrzeże, gdzie włóczyła się po okolicach San Francisco, studiując zen, praktykując jogę, żyjąc z przypadkowych zajęć, szukając celu.Dostała pracę jako bileterka w pornograficznym kinie.Niektórzy goście uśmiechali się niepewnie.Pewnej nocy grupa członków Błękitnego Bractwa napadła na kino.Zatrzymali projektor, włączyli światło i przemawiali do widzów, aż przyjechała policja i rozpędziła ich.Rose, pod wrażeniem zapału tych ludzi poszła na spotkanie sekty w parku, Golden Gate.Zachęcona ich entuzjazmem i dyscypliną, pojechała na weekendowe rekolekcje do Big Sur, powróciła na tygodniowe szkoleni i wkrótce potem stała się członkiem sekty.Wyrzekła się szatana ślubowała poświęcenie swojego życia Michałowi i zapisała im swój samochód i niewielkie oszczędności.Ellen dowiedziała się o tym, kiedy Rose zadzwoniła do niej, do Nowego Jorku, gdzie pracowała jako programistka komputerowa Siostra jednym tchem wyrecytowała, że Michał Archanioł ma zstąpić na ziemię, aby przygotować ją na ponowne przyjście Chrystusa.Rose żądała, żeby Ellen też się przyłączyła do sekty, zanim będzie za późno.- Mówiła jak wariatka - powiedziała Ellen wzdrygając się.- Próbowałam z nią porozmawiać, ale deklamowała tylko nawiedzone teksty o Archaniele, bliskim nadejściu Chrystusa i grzechu.Szalona rozmowa.To było tak nienormalne, że wzięłam wcześniej urlop i pojechałam do San Francisco.Zamknęła oczy i potrząsnęła głową.- Znalazłam ją żebrzącą na ulicach.Muzyka skończyła się; było to ostatnie nagranie na kasecie i magnetofon wyłączył się z wyraźnie słyszalnym pstryknięciem.- Żebrzącą? - powtórzył ktoś.- Żebrzącą - potwierdziła Ellen z bólem.- Wszyscy mieszkali poza miastem, na dużej farmie.Każdego ranka zawozili ich do miasta, aby żebrali.Rose opowiadała, że czasem potrafi uzbierać ponad sto dolarów.Mówiła takim tonem, jakby czuła z tego powodu dumę, ale jednocześnie była zażenowana i taka zmęczona, nienaturalnie blada.Starałam się przekonać ją, żeby ich porzuciła, ale nie udawało mi się zazwyczaj porozmawiać z nią sam na sam, ponieważ pracowali w grupach i pilnowali się nawzajem.Parę razy, kiedy na ulicy panował duży tłok, mogłam zabrać ją na bok, ale była wystraszona, rozglądała się bez przerwy dookoła, bojąc się, że nas zobaczą.Błagała mnie, żebym się do nich przyłączyła.Twarz i oczy miała takie dziwne.jakby była zahipnotyzowana; wiedziałam, że nie kontroluje tego, co robi.Kiedy widziałam ją ostatni raz, nagle wybuchnęła płaczem.Objęłam ją, a potem chciałam stamtąd zabrać, ale dostrzegli nas jej towarzysze.Jeden z nich rozkazał, by została z nimi.Inni zaś odepchnęli mnie i zanim mogłam cokolwiek zrobić, wsadzili moją siostrę do samochodu i odjechali.- Wtedy poszłam na policję.Byli - spojrzała w górę, jakby szukając odpowiedniego słowa - współczujący.Napływało wiele podobnych skarg, ale policjanci powiedzieli mi, że nie mogą przeszukać farmy Błękitnego Bractwa bez nakazu sądowego.Wzięłam z pracy pieniądze za urlop i wynajęłam prawnika.Sędzia wydał nakaz.Policja przeszukała farmę.Członkowie sekty zaprzeczyli, jakoby Rose Barbar kiedykolwiek tam przebywała.W ciągu godziny adwokaci Bractwa, najlepsi prawnicy w San Francisco, uzyskali nakaz wstrzymujący wszelkie działania.Policja musiała go respektować i Ellen została sama.Wypytując dawnych wyznawców, którzy porzucili sektę, dowiedziała się, że Rose została zabrana do innego ośrodka na Zachodnim Wybrzeżu.- Przewieźli ją na północ, potem do Oregonu, potem do stanu Waszyngton.W jej głosie brzmiała nieugięta stanowczość, kiedy opisywała, jak podążała śladami uprowadzonej siostry.Zajęło jej to trzy miesiące; obecnie była pewna, że Rose znajduje się w Hudson City.- Co pani zamierza teraz zrobić? - spytał Springer Ellen wzruszyła bezradnie ramionami.- Sama dobrze nie wiem.Nawet moi rodzice się poddali.Nie mogą mi już dać ani grosza więcej.Mówią, że muszą pogodzić się z decyzją Rose.- Może mają rację - odezwał się Kent.- Ona nie podjęła decyzji - zaprzeczyła Ellen gwałtownie.- Zrobili jej pranie mózgu.Muszę ją ratować.- Może nie chce zostać uratowana - ciągnął burmistrz.- Jak ona wygląda? - spytał Pete Lewis.- Całe ich gromady przychodzą do mojego sklepu.Być może ją widziałem.Ellen pogrzebała w torebce i wyjęła fotografię.- Jest ruda - powiedziała.- Mniej więcej mojego wzrostu i bardzo do mnie podobna.Springer spojrzał na zdjęcie dziewczyny o twarzy dziecka.Nie miała tak delikatnych rysów jak Ellen, ale duże, melancholijne oczy były takie same.Podał fotografię Tomowi House'owi.Nikt jednak nie rozpoznał uprowadzonej.Margaret odezwała się:- Musi pani o nich wiedzieć więcej niż my.Jak pani myśli, dlaczego się tu osiedlili?- Rosną w siłę.Rozprzestrzeniają się na cały kraj - odparła złowieszczo Ellen [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •