[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy toto kiedykolwiek łazi? - zapytał, wskazując na quolla i zastanawiając się, dlaczego obaj nieroztopili się od gorąca.Ananke znowu wzruszył ramionami, quoll miękko powtórzył ten gest.- Lubi siedzieć - wyjaśnił.Reede uśmiechnął się niezamierzenie na widok wracającego z naręczem zapasów Niburu.Pozostawił obu swych pracowników i wszedł między kopuły.Podążał krzywizną wąwozu w stronę, gdzie leżało Ogniste Jezioro.Po minięciu pierwszego zakrętu,który odciął go od widoku i głosów zostawionego w tyle obozu, odniósł nagłe niepokojące wrażenie, iż pozawróceniu nie zastałby tam niczego, iż pozostał sam.Skrzywiony, lecz zdecydowany szedł dalej,słuchając chrzęstu deptanego butami piasku i żwiru, czując żar spadający na popękaną glinę mijanychprzez niego ścian wąwozu.Daleko w przedzie, na gołym, kamienistym dnie jakiś przelotny ruch zwrócił jego uwagę.Nie mógłoderwać oczu od wlokącej się tam istoty, wpatrywał się w nią z milczeniem i fascynacją.Była brązowa lubzielona, czerwona lub pstrokata i spośród wszystkich zwierząt, jakie przychodziły mu na myśl, najbardziejprzypominała rybę, która czołgała się na czymś, co już nie było płetwami, lecz jeszcze nie nogami.Patrzyłna wyrzuconą z wody rybę, dążącą z trudem w górę wąwozu, nie zwracającą na niego uwagi, zajętąwyłącznie czynieniem czegoś, co pewnie na zawsze pozostanie niepojęte.Reede stał, zastanawiając się, czego, w imię tysięcy bogów, szuka tu ta ryba, w wielkiej męcepokonując milimetry rozgrzanych kamieni.Zledził wzrokiem jej szlak; w przedzie, pod ochronnymnawisem namułów dostrzegł kolejną z zielonych jak mech, krótkotrwałych kałuż, jakie występowały nadnie wąwozu.Na jej brzegu poruszały się pierzaste paprocie, chylące się w gorącym, słabym wietrze.Reede spojrzał za stworzenie i spostrzegł w oddali następną kałużę, z której zostało już tylko błotnistezagłębienie.Ucieczka.Znowu popatrzył na rybowatą istotę, posuwającą się z męką w stronę lepszychwarunków.Nie wiedziała, że bajoro, do którego brnie, za kilka dni także stanie się dziurą błota, że cały jejtrud pójdzie na marne.On to wiedział, ale nie owo stworzenie.Gdy wyschnie kolejna kałuża, znowu ruszyw drogę i nie spocznie, póki nie znajdzie nowej, trochę głębszej, nie doczeka się powodzi lub zdechnie.Przetrwanie.Może i nie ma w tym sensu, lecz ta istota będzie daremnie walczyć o przetrwanie.Patrzyłna nią ze zdumieniem, lekkim podziwem i niesmakiem.A potem kopnął stworzenie, mocno.O prawie półtora metra przesunęło się po żwirze w stronę kałuży.Wylądowało milcząco na boku, zamachało płetwami jak chorągiewkami, wreszcie się wyprostowało iznowu ruszyło ku bajorku, jakby nic się nie stało.Reede odwrócił się i poszedł w dół, ściskając irozprostowując dłonie.Minął kolejny zakręt wąwozu i stanął gwałtownie.Przed nim leżało Ogniste Jezioro, choć na pewnonie mógł tak szybko do niego dojść.Jego obecność była fizycznym gwałtem zadanym zmysłom.Reedeczuł nie tylko żar i blask, lecz także inne doznania, jakich jego mózg nie zaczął nawet rozpoznawać.Jezioro wdzierało się w umysł wszystkimi dostępnymi drogami, przez oczy, uszy, nos, skórę.- Czujesz je.Dopiero po chwili uświadomił sobie, że słowa i głos nie były przejawami Jeziora czy halucynacjami; żenagle wyrosła za nim na zakrzepłej powierzchni plaży widmowa postać jest naprawdę Gundhalinu.Reede zamrugał, niepewnym wzrokiem badając szczegóły twarzy Gundhalinu.- Tak.- powiedziałwreszcie głosem grzęznącym mu w gardle.Nie próbował pytać, czy Jezioro kiedykolwiek tak na kogośwpłynęło, w jakiś sposób wiedział, że tak nie było. - Co widzisz? - zapytał z naciskiem Gundhalinu.- Co słyszysz?Reede, zdziwiony tymi pytaniami i niecierpliwością, z jaką je zadano, odpowiedział lakonicznie.- Zwiatło.Szum.nieokreślony.Nie potrafię go opisać.- Pokręcił głową.- Jakby.jakbypowiedziałoby mi, gdybym tylko cos miał i wiedziałbym.- Zapragnął wypluć to, co blokowało mu usta,strząsnąć więzy krępujące mu umysł.- Bogowie, to brzmi jak wielka bzdura.- rzucił gniewnie.- Niewiem, co chciałem powiedzieć.Co widzisz?- Duchy - odparł Gundhalinu z lekkim rozczarowaniem w głosie, znowu spojrzał na Jezioro.-Przeszłości i przyszłości, zjawiające się i znikające; otwierające się i zamykające obwody meta -przestrzeni.Reede roześmiał się niepewnie.- Masz lepszą wyobraznię niż ja.- To nie moja wyobraznia.ale wirus sybilli.- Gundhalinu skupił się na twarzy Reede'a, ale jakby zwysiłkiem.- Wpuszcza Jezioro.czuję się, jakby bez przerwy wyło mi w mózgu tysiąc szaleńców.Jest mibardzo.trudno stać tutaj i normalnie się zachowywać.Pomagają ćwiczenia adhani; po wstąpieniu dowyższych poziomów Przeglądu nauczyłem się dalszych technik kontroli biologicznego sprzężeniazwrotnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •