[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz zobaczyłem,że tędy musiała biec większa grupa ludzi.Pobiegliśmy przez las ich śladem.Na szczęście harcerze nie zostawili kolejnej zasadzki.Po pięciu minutach dotarliśmydo brzegu lasu.Przed nami, w dole, w odległości stu metrów był bród, a za wąską linią drzewłąka.Zbiegliśmy do brodu.- Za pózno! - krzyknęła zrozpaczona Wdowa.Rzeczywiście, Bejsbol i Gruzin na środku łąki ustawili ze ściętych pniaczków brzozybarykadę.Chłopcy wpatrzeni byli w las przed sobą, a nie widzieli skradających się za ichplecami dwóch harcerzy.Wdowa wycelowała w harcerzy, zrobiłem to samo, lecz nagle z prawej strony wkrzakach wyrósł Piotr z markerem w dłoni.Byłem szybszy i trafiłem go w pierś.Wdowatakże strzeliła bezbłędnie trafiając jednego z harcerzy w plecy.Z traw obok barykadypoderwał się Biały i trafił drugiego przeciwnika.Wtedy z ukrycia wybiegli harcerz i harcerka niosąca flagę.Chłopak próbował strzelaćdo nas wszystkich.Jego koleżanka miała zaledwie kilka metrów do punktu zerozapewniającego zwycięstwo harcerzom.My byliśmy od niej w odległości czterdziestumetrów, więc nie mieliśmy szans ją trafić.Zauważyłem, że Piotr już się zwycięsko uśmiechał.- A kuku! - zawołał Banderas wstając kilka metrów przed harcerzami.W obu dłoniachtrzymał półautomaty Maćka i Gustlika.Szybko naciskał spusty, a z obu markerów wylatywałyfontanny kulek.Harcerka aż pisnęła z bólu.- Uuuuuu! - wył z radości Biały.Banderas szczęśliwy strzelał w powietrze.Kazałem Wdowie, tak dla formalnościzanieść flagę do punktu zero.Piotr przyglądał się temu wszystkiemu z ponurym wyrazemtwarzy.- Co się stało z Maćkiem i Gustlikiem? - spytałem Banderasa.- Dziabnął ich na brodzie snajper - wytłumaczył mi.- Do spółki z Białym zdjęliśmy goi grzaliśmy tu, ile sił w nogach.Zdążyliśmy dosłownie pół minuty przed harcerzami.Widziałem, jak się przyczaili, a potem usłyszeli waszą strzelaninę i ruszyli do ataku.Po paru minutach na łąkę przyszli wszyscy uczestnicy gry, w tym smutni Maciek iGustlik.- Daliśmy się podejść jak dzieci - oświadczył Maciek.- Za bardzo się spieszyliśmy - dodał Gustlik.- Spokojnie - podszedł do nich Banderas.- Sami mówiliście, że w górach liczy siętylko drużyna, a to my jako grupa daliśmy im łupnia.- Zgadza się - przyznał Piotr.- Przepraszam za te słowa w pociągu - wyciągnął dłoń wgeście pojednania w stronę Banderasa.- Jasne, druhu Piotrze - odpowiedział mu Banderas.- Nie mamy cienia urazy.- Chciałbym was jeszcze zaprosić do nas na ognisko - powiedział Piotr, gdy wszyscybyliśmy skupieni wokół niego zdając markery.Oczywiście przyjęliśmy zaproszenie.W drodze do bazy każdy rozprawiał o tym, jaksię krył, jak strzelał i kogo trafił.W bazie poszliśmy umyć się przed kolacją, a w czasie posiłku inni mieszkańcyośrodka harcerskiego patrzyli na nas jak na bohaterów.Tuż przed zmrokiem stawiliśmy się wobozie harcerzy.Czekali na nas z zapaleniem ogniska.Potem wszyscy usiedliśmy wokółognia i harcerze zaczęli śpiewać.Banderas tradycyjnie już sięgnął po gitarę i pięknie namwszystkim zagrał.- Powiedzcie mi, jak długo tu będziecie? - Piotr zapytał Maćka.- Jutro ruszamy na południe - odpowiedział Maciek.- Pytam, bo jeszcze jedna kwestia została do załatwienia - Piotr podrapał się pogłowie.- Nie daje mi spokoju sprawa flagi.Zauważyłem, jak Banderas pochylony nad gitarą lekko się uśmiechnął.- Niestety, nie możemy ci pomóc - rzekł Gustlik.- Nawet rewizja w namiotach nic bynie dała.- Jasne - Piotr wstał.- Uwaga druhowie i nasi drodzy goście! - zawołał.- Komendantbazy wyjątkowo wyraził zgodę na zrobienie dyskoteki w hali sportowej, a sprzęt grający ikasety już tam czekają.Piotr nawet nie skończył wypowiedzi, a wśród młodzieży zapanowało poruszenie.Chłopcy niepewnie przeczesywali palcami krótko ostrzyżone włosy.Dziewczyny od razuwstały, żeby pobiec do namiotów, a potem zniknąć na dłuższy czas w łazience.- O której jutro wstajemy? - Czarna zapytała Maćka.- O czwartej - odpowiedział.- Jutro będziemy długo szli, ale w południe, w porzenajwiększych upałów, zrobimy dłuższy postój, to odeśpicie.Odpowiedzią był zgodny jęk wszystkich naszych obozowiczów.Tylko Waldek odrazu rozebrał się do snu.Wszedłem do namiotu szukając fajki i tytoniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- (25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 1
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortow
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Ksiega Strachow
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Skarb Atanary
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Swiety relikw
- (38) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Przemytnicy
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i testament ryc
- Jan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie
- balzac honoriusz komedia ludzka vi
- Tolkien J.R.R Wyprawa (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hattrickd.pev.pl