[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczyna spojrzała w dół i dostrzegła niedawno złamaną gałąź i osmalone miejsce na pniu, w który trafiła błyskawica laserowego światła.A zatem przechodziły tędy także Siostry Nocy ścigające małą grupkę uciekinierów.- Masz rację - powiedziała.- Ja także je czuję i to niedaleko.Wookie pomógł dziewczynie przeskoczyć dużą odległość między dwoma konarami, po czym oboje podjęli wędrówkę w głębiny dżungli.Jaina podążała za Chewbaccą, starając się uważnie wyszukiwać miejsca, na których mogłaby zacisnąć palce rąk albo postawić stopy.Cieszyła się, że łagodny blask fospcheł rozjaśnia mroki najbliższej okolicy.W miarę jak zapuszczali się na niższe poziomy, czuła jednak coraz większe przerażenie.Wydawało się jej, że ciężar dżungli nad głowami przytłacza ich niczym młyński kamień.Po porośniętych liśćmi gałęziach skakały zajęte ściganiem zdobyczy niewidoczne drapieżniki.W głębinach nieprzeniknionego labiryntu konarów i pnączy raz po raz rozbrzmiewało echo skrzeczeń i jęków ofiar, tracących życie podczas nie kończącego się polowania.Nieco mniejsze stworzenia piszczały, brzęczały, ćwierkały i szczebiotały.Żaden z tych dźwięków nie wydawał się przyjazny.Jaina wiedziała, że jej przyjaciele są walecznymi wojownikami.Pamiętała jednak o tym, że głębin dżungli rodzimego Kashyyyku obawiał się nawet obdarzony największą siłą Lowie.Już sam ten fakt był powodem do niepokoju, zwłaszcza że młodzi rycerze Jedi musieli czuć jeszcze większy respekt przed niebezpiecznymi roślinami i śmiercionośnymi zwierzętami żyjącymi na najniższych poziomach dziewiczego lasu.Jaina miała przeczucie, że za chwilę może wydarzyć się coś złego.- Nie ma czasu do stracenia! - rzekła.Zwiększyła tempo marszu.Chewbacca, zapewne wyczuwając jej niepokój, również przyspieszył.Jego stopy spoczywały na gałęziach i konarach tylko przez krótką chwilą, potrzebną do odbicia się i przeskoczenia na niższy poziom.Z głębin dżungli dobiegł nagle stłumiony okrzyk, który z pewnością wydarł się z ludzkiego gardła.Na tle innych odgłosów, wydawanych przez żyjące w lesie dzikie zwierzęta, zabrzmiał niemal tak samo dziko i złowieszczo.Kiedy Jaina na sekundę znieruchomiała na gałęzi, aby popatrzyć w tamtą stronę, zauważyła błyski światła i usłyszała ciche skwierczenie blasterowych błyskawic.W tej samej chwili spróchniała gałąź, na której niebacznie stanęła, zatrzeszczała, grożąc złamaniem.W pośpiechu, z jakim dziewczyna przeskakiwała z konaru na konar, zapomniała upewnić się, czy utrzyma ciężar jej ciała.Stojący na pobliskim konarze Chewbacca natychmiast się odwrócił i wyciągnął rękę, aby pomóc Jainie przejść na grubszą gałąź, odrastającą nieco niżej od pnia potężnego wroszyra.Dziewczyna zachwiała się, ale szybko odzyskała równowagę.Widocznie jednak cała strona drzewa była albo spróchniała, albo stoczona przez robaki, gdyż w następnej chwili pękł konar, na którym stał rosły Wookie.Rozległ się głośny trzask, po którym poskręcany i porośnięty guzami kikut złamał się pod ciężarem jego ciała.Jaina stała i jak zahipnotyzowana patrzyła, otworzywszy usta w bezgłośnym krzyku.Tymczasem Chewbacca spadał, z trzaskiem łamiąc w ciemnościach kolejne gałęzie.ROZDZIAŁ 18Wyczerpany walką Zekk stał na gałęzi, nie wypuszczając z palców rękojeści świetlnego miecza.Z trudem oddychał, raz po raz chwytając duszne, zatęchłe powietrze głębin lasu.Dymiące szczątki martwej ślimakopodobnej bestii, pocięte na kawałki laserowymi smugami, leżały porozrzucane po sąsiednich gałęziach.Z pokrytego lepką mazią ścierwa wciąż jeszcze wydobywały się bąble cuchnących gazów.Ze wszystkich stron dobiegał trzask płonących niewielkich ognisk, wznieconych przez zabłąkane blasterowe błyskawice, które zapalały nieraz całe gęstwiny liści.Szturmowcy, którzy przeżyli to piekło, krzyczeli i wymachiwali rękami.Porozumiewając się przez ukryte w opancerzonych hełmach komunikatory, usiłowali ocenić własne straty.Drżąca jak liść Vonnda Ra stała, zacisnąwszy zęby.Na jej twarzy malowało się zmęczenie, jakby wściekłość, którą w sobie wzbudziła do walki z potwornym ślimakiem, nadwątliła zasoby jej energii.Należąca do nowego zakonu Sióstr Nocy kobieta miała być w założeniu odporna na niszczące efekty oddziaływania ciemnej strony Mocy, ale zacięty bój, jaki toczyła z pomocą Zekka i szturmowców, zmagając się z bezmyślną bestią, pokrył jej twarz gęstą siecią zmarszczek.Zekk oparł się bezwładnie o pień potężnego drzewa, porośniętego miękką warstwą niebieskawego mchu, poplamionego teraz kroplami posoki martwej bestii.Spośród wszystkich szturmowców, którzy zapuścili się w głąb dżungli, pozostało zaledwie czterech.Potwór rozgniótł pozostałych albo zrzucił z gałęzi w niezbadane głębiny najniższych poziomów.Płaty cielska ogromnego ślimaka zwieszały się z grubych konarów, z których ściekały krople śluzu zmieszanego z posoką.Niknęły w głębinach, skąd dobiegały pomruki i szelesty zachłannych wszystkożernych żuków i gryzoni.Nagle Zekk usłyszał trzask gałęzi, dolatujący z góry, z wyższych poziomów mrocznego lasu.W tej samej chwili poczuł, że przez jego umysł, nawykły do posługiwania się zmysłami Jedi, przemknęła jakaś zmarszczka Mocy.Uzmysłowił sobie, że ich śladami podążają dwie inne osoby.Natychmiast ustalił tożsamość jednej z nich.Zaskoczony, zamrugał powiekami, a potem wysłał w górę, w ciemności gęstego lasu, skupioną przez Moc wiązkę myśli.- To Jaina Solo - powiedział, zwracając się do Siostry Nocy.- Nad naszymi głowami.Stara się nas dogonić.Rozstawił nogi i oparł stopy pewniej na powierzchni konaru.Nadeszła chwila, w której powinien dokonać wyboru.Czuł jednak, że nie potrafi.Nie przypuszczał, że jego zadanie okaże się takie trudne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •