[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.PowiedziaÅ‚em, że samo istnienie takiego oddziaÅ‚u, jego spodziewanaobecność zapewne wyraznie zmniejszyÅ‚aby liczbÄ™ takich incydentów.KtoÅ› zapukaÅ‚ do drzwi i de Payns ostrzegawczo podniósÅ‚ dÅ‚oÅ„, uci- szajÄ…c wszystkich, gdy wÅ‚aÅ›ciciel zajazdu szeroko otworzyÅ‚ drzwi i siÄ™odsunÄ…Å‚, przepuszczajÄ…c dwóch uÅ›miechniÄ™tych sÅ‚użących niosÄ…cychtace z jedzeniem oraz jeszcze jednego, olbrzymiego, niosÄ…cego ogrom-ny miedziany półmisek z napojami.Gdy sÅ‚udzy uwijali siÄ™ wokół,zastawiajÄ…c stół, rycerze zaczÄ™li rozmawiać o trywialnych sprawach,nie zwracajÄ…c uwagi na nic poza stojÄ…cym przed nimi jadÅ‚em: Å›wieżymi jeszcze ciepÅ‚ym chlebem, tÅ‚ustym kozim serem, miskÄ… oliwek bÅ‚ysz-czÄ…cych od oliwy i ziół, trzech gatunków owoców, twardych serówrozmaitych ksztaÅ‚tów i rozmiarów, drobiu na zimno i kilku rodzajówkieÅ‚bas.Przez jakiÅ› czas nikt siÄ™ nie odzywaÅ‚, aż zmietli wszystko zestoÅ‚u i usiedli wygodnie, bekajÄ…c z zadowolenia.W koÅ„cu Rossal przypomniaÅ‚ wszystkim o najważniejszym temacie.- Hugonie - rzekÅ‚ - jest coÅ›, czego nie rozumiem.PowiedziaÅ‚eÅ›,że twoim zdaniem patriarcha przychyla siÄ™ do twojej proÅ›by, gdyż toodpowiada wszystkim jego osobistym ambicjom, lecz może potrwaćrok lub dÅ‚użej, zanim zdoÅ‚a jÄ… speÅ‚nić.MyÅ›laÅ‚em, że patriarcha Jerozo-limy ma w Zamorzu wÅ‚adzÄ™ duchowÄ… równÄ… tej, jakÄ… papież sprawujez Rzymu nad wszystkimi chrzeÅ›cijaÅ„skimi ziemiami.Czy nie tak?A jeÅ›li tak, to dlaczego tyle czasu ma mu zająć speÅ‚nienie twojej proÅ›by?De Payns otarÅ‚ brodÄ™ i zwilżyÅ‚ wargi Å‚ykiem chÅ‚odnego gronowegosoku i nawet najmniej pilnie sÅ‚uchajÄ…cy go towarzysze zauważyli, żezastanawia siÄ™ nad odpowiedziÄ….- Nic nigdy nie jest takie proste, jak siÄ™ zdaje, Rolandzie - od-parÅ‚ w koÅ„cu.- Gormond de Picquigny jest patriarchÄ… Jerozolimy,a wiÄ™c duchowym przywódcÄ… wiernych w Zamorzu, musi żyć w po-koju z wÅ‚adcami Å›wieckimi.MógÅ‚by na nich nie zważać, przekona-ny o swej wyższoÅ›ci jako przedstawiciel Boga w Ziemi ZwiÄ™tej, leczrobiÄ…c to, zapewne niepotrzebnie zantagonizowaÅ‚by wszystkich wÅ‚ad-ców, hrabiów i innych szlachetnie urodzonych panów w swoim do-minium.Moim zdaniem, byÅ‚oby to gÅ‚upotÄ… i jeÅ›li choć przez chwilÄ™zastanowicie siÄ™ nad tym, z pewnoÅ›ciÄ… przyznacie mi racjÄ™.Jest ta-kie stare powiedzenie z Nowego Testamentu, że duch jest chÄ™tny, aleciaÅ‚o sÅ‚abe.To prawda, tylko że w swej sÅ‚aboÅ›ci ciaÅ‚o czasem bywabrutalnie silne i patriarcha musi wziąć to pod uwagÄ™.MógÅ‚by jutrowydać dekret, poparty absolutnÄ… wÅ‚adzÄ… KoÅ›cioÅ‚a, że na przykÅ‚ad cotrzeci rycerz musi na pewien czas zostać przydzielony pod rozkazyKoÅ›cioÅ‚a i odpowiadać jedynie przed jego najwyższym dostojnikiem w Ziemi ZwiÄ™tej.Ma takÄ… wÅ‚adzÄ™, przynajmniej w teorii.I być możewielu panów usÅ‚uchaÅ‚oby go, wierzÄ…c, iż to Bóg przemówiÅ‚ ustamiswego przedstawiciela na ziemi.Jednak wielu innych wzbraniaÅ‚obysiÄ™, uważajÄ…c ten pomysÅ‚ za wtrÄ…canie siÄ™ KoÅ›cioÅ‚a.lub cynicznychduchownych.w ich sprawy.To caÅ‚e królestwo poglÄ…dów, przeko-naÅ„ i interpretacji to ruchome piaski, na jakie żaden rozsÄ…dny i trzez-wo myÅ›lÄ…cy czÅ‚owiek nie chciaÅ‚by siÄ™ zapuszczać, bo gdyby napotkaÅ‚sprzeciw zaciskajÄ…cych zÄ™by buntowników, kto wie jakie mogÅ‚oby towywoÅ‚ać bunty i ile czasu trwaÅ‚oby ich stÅ‚umienie?- Cóż wiÄ™c siÄ™ teraz stanie? - zapytaÅ‚ po chwili Saint-Agnan.De Payns rozÅ‚ożyÅ‚ rÄ™ce.- Nie mam pojÄ™cia.Najpierw arcybiskup bÄ™dzie musiaÅ‚ przekonaćkróla, że ta propozycja.pomysÅ‚ wykorzystania nas do patrolowaniai zabezpieczania dróg.ma oczywiste zalety.PrzewidujÄ™, że dokonatego bez trudu.Król bardzo potrzebuje jakiegoÅ› rozwiÄ…zania, któ-re powstrzymaÅ‚oby ogieÅ„ krytyki.Być może wÅ‚aÅ›nie czegoÅ› takiegoszukaÅ‚.Ale to nie król jest naszÄ… najwiÄ™kszÄ… troskÄ….On jest bystryi potrafi dostrzec wÅ‚asnÄ… korzyść.Niestety, to samo można powiedziećo tych ludziach, którym jesteÅ›my winni feudalnÄ… podlegÅ‚ość.Oni teżzawsze wiedzÄ…, co jest dla nich dobre, a w tym wypadku nic, gdyż na-sza propozycja nie przyniesie im żadnej korzyÅ›ci.StracÄ… pod każdymwzglÄ™dem, ponieważ to oni muszÄ… siÄ™ pogodzić z utratÄ…, trwaÅ‚Ä… i bezżadnej rekompensaty, naszych usÅ‚ug.To sÄ… ludzie, których Gormondde Picquigny musi przekonać do swojego pomysÅ‚u, i nie mam zielone-go pojÄ™cia, jak tego dokona.%7Å‚yczÄ™ mu powodzenia.- ZastanawiaÅ‚ siÄ™chwilÄ™, po czym z emfazÄ… pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ….- To wszystko, co mam dopowiedzenia.WierzÄ™, że nasza proÅ›ba odniesie skutek.Nie wiem, coz tego ostatecznie wyniknie, poza tym że zostaniemy chrzeÅ›cijaÅ„skimizakonnikami, utrzymywanymi z koÅ›cielnych funduszy i zwiÄ…zanymitakimi samymi Å›lubami, jakie wiążą nas już teraz, a także że bÄ™dziemypodlegali głównie, choć tylko pozornie, patriarsze Gormondowi dePicquigny.Saint-Omer podniósÅ‚ rÄ™kÄ™.- PamiÄ™taÅ‚eÅ›, by zapytać o stajnie?- OczywiÅ›cie, patriarcha zgodziÅ‚ siÄ™ bez wahania.Stajnie bÄ™dÄ… na-sze, jak tylko król Baldwin Drugi wyrazi zgodÄ™ i nasze plany stanÄ…siÄ™ rzeczywistoÅ›ciÄ….Nie zastanawiaÅ‚ siÄ™ ani chwili.ZresztÄ… te stajnie staÅ‚y opuszczone i nie używane od setek lat.A teraz wie, że zostanÄ…wykorzystane w dobrym celu, co nic nie bÄ™dzie kosztowaÅ‚o ani jego,ani króla.Niechaj siÄ™ tak stanie.Jego towarzysze natychmiast odpowiedzieli mu chóralnym zawoÅ‚a-niem ich prastarego Zakonu.- Niechaj tak siÄ™ stanie!d dZAKONNICYZE WZGÓRZAd d1UwiÄ™ziona i bezradna w rozkoÅ‚ysanym powozie, otoczona przez wal-czÄ…cych i wrzeszczÄ…cych ludzi Morfia z Meliteny nie chciaÅ‚a uwie-rzyć, że jej życie zaraz siÄ™ zakoÅ„czy, lecz byÅ‚a zbyt pragmatyczna, bywÄ…tpić w prawdziwość tego, co siÄ™ z niÄ… dziaÅ‚o.Zmierć już dopadÅ‚ajej towarzysza, Aleksandra de Guillardame, który teraz leżaÅ‚ rozciÄ…-gniÄ™ty u jej stóp, twarzÄ… na siedzeniu naprzeciwko, a maleÅ„kÄ… kabi-nÄ™ wypeÅ‚niaÅ‚ odór jego opróżnionych trzewi.Aleksander byÅ‚ jednymz dwóch mÅ‚odych rycerzy, którzy siedzieli z niÄ… w powozie.Obaj swo-bodnie wyciÄ…gnÄ™li nogi, poÅ‚ożyli na podÅ‚odze heÅ‚my i Å›ciÄ…gnÄ™li z główmisiurki, aby bawić jÄ… miÅ‚Ä… rozmowÄ… podczas dÅ‚ugiej podróży.NaglewybuchÅ‚o jakieÅ› zamieszanie, pojazd podskoczyÅ‚, zadygotaÅ‚ i niebez-piecznie siÄ™ przechyliÅ‚, gdy przestraszone konie Å›ciÄ…gnęły go z drogi,po czym gwaÅ‚townie siÄ™ zatrzymaÅ‚ i ze wszystkich stron rozlegÅ‚y siÄ™gniewne wrzaski i krzyki przerażonych ludzi.Zanim pasażerowie powozu zdążyli pojąć, co siÄ™ dzieje, usÅ‚yszelitÄ™tent kopyt i duża grupa jezdzców - Morfia byÅ‚a zbyt wstrzÄ…Å›niÄ™tai przestraszona, żeby siÄ™ zastanawiać, co to za jedni - wpadÅ‚a na nich.Zanim zdoÅ‚aÅ‚a siÄ™ zorientować, eskortujÄ…cy jÄ… rycerze już cisnÄ™li siÄ™ dodrzwiczek, przeszkadzajÄ…c sobie w poÅ›piechu i chwytajÄ…c broÅ„, zapo-mniawszy o heÅ‚mach.Antoni de Bourgogne otworzyÅ‚ drzwiczki na oÅ›cież i wyskoczyÅ‚pierwszy, odepchnÄ…wszy siÄ™ przy tym od jej ramienia.Morfia poczu-Å‚a silny ból.WidziaÅ‚a, jak zeskoczyÅ‚ na ziemiÄ™ i natychmiast osunÄ…Å‚siÄ™ na kolana, przeszyty niewiarygodnie dÅ‚ugÄ… włóczniÄ….ZasÅ‚oniÅ‚ gomÅ‚ody de Guillardame, który również Å‚apaÅ‚ równowagÄ™ w wÄ…skichdrzwiach rozkoÅ‚ysanego powozu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •