[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.9 kwietniaZa chwilę wysyłamy sondę, więc do poprzednich notatek chcę jeszcze załączyć kilka ostatnich nowin.Ruszyliśmy wczoraj w dalszą drogę, kierując się ukośnie w górę.I oto wkrótce zaczęły się niespodzianki.Temperatura i ciśnienie powinny rosnąć, im niżej statek schodzi, a maleć, im wyżej się wznosi.Dotychczas wszystko odbywało się normalnie: temperatura rosła wraz z głębokością, różnice przyrostu obra­cały się w granicach odpowiadających różnemu przewodnictwu skał.A więc po przebyciu powłoki lodowej i kilkusetmetrowej warstwy przemarzniętego gruntu, gdzieś mniej więcej na głębokości 1500 metrów, termostat przeszedł z ogrzewania na chłodzenie, chcąc utrzymać wewnątrz statku normalną tem­peraturę 18-20°C.Na głębokości 7,6 kilometra temperatura osiągnęła 305°C (oczywiście na zewnątrz statku).Odpowiadało to mniej więcej przewidywaniom.Sądziliśmy więc, że wracając na powierzchnię, będziemy obserwować normalny spadek temperatury, i dlatego nie zwracaliśmy specjalnej uwagi na wskazania termometru.Ale oto ku naszemu zdziwieniu po godzinie, przebywszy 700 metrów, co przy 27-stopniowym nachyleniu drogi odpowiada mniej więcej wzniesieniu o 300 metrów, stwierdziliśmy, że temperatura zamiast spaść o 12 stopni, podniosła się o 30.W rachubę wchodzą trzy ewentualności: może być to intruzja[32] wulkaniczna, większe pokłady skał zawierających pierwiastki promie­niotwórcze, wreszcie trzecia możliwość — bardzo frapująca, choć mało prawdopodobna — sztuczne źródło ciepła w rodzaju grzejników temiańskich.Oczywiście postanowiliśmy sprawdzić, co jest źródłem ciepła, i nie zmienia­jąc trasy ruszyliśmy w dalszą drogę, pilnie obserwując instrumenty po­miarowe.Po przebyciu dalszych 700 metrów temperatura wynosiła już ponad 400°C, potem szybko doszła do 500°, a w górze na ekranie sytuacyjnym ukazał się spód zakrzepłej już wprawdzie, ale jeszcze bardzo gorącej żyły magmowej.A więc wzrost temperatury wiąże się z bliskością większych zbiorników magmy, która w ostatnich stuleciach usiłuje tu przedrzeć się na powierzchnię.Licząc się z tym, że nad spotkaną przez nas żyłą pokładową mogły nagro­madzić się gazy o wysokiej prężności, postanowiliśmy ominąć to niezbyt bez­pieczne miejsce, wybierając szlak p malejącej temperaturze.Zeszliśmy więc nieco w dół i suniemy teraz z prędkością 20 cm/s poziomo na głębokości 8 kilo­metrów.Temperatura wynosi 355 stopni, a więc tylko o 30 stopni przekracza wartość obliczoną dla tej głębokości.Igor pracuje w tej chwili w laboratorium, ja pilotuję, ale zaraz pójdę wysłać sondę.Za dwa dni ciąg dalszy wiadomości z urpiańskiej Plutonii.W PAŃSTWIE WULKANASuzy stanęła w drzwiach laboratorium.— Znów wzrasta!Igor przeniósł wzrok z notatnika na dziewczynę.— Co wzrasta? — zapytał machinalnie.— Temperatura.— Dlatego zatrzymałaś statek?— Tak.— Ile stopni?— Trzysta dziewięćdziesiąt.— Możesz jeszcze statek trzymać na kursie.Zadzwoń po mnie, gdy tempe­ratura przekroczy 700° C albo gdybyś coś zauważyła na ekranie sytuacyjnym.Suzy zniknęła za drzwiami i geolog znów pogrążył się w obliczeniach.Po chwili jednostajny szum wypełnił ciszę.Igor wyjął z szafy nieduży okaz ja­kiegoś minerału i podszedł do mikroskopu, siadając na taborecie.Ostry dźwięk dzwonka poderwał go z miejsca.W ciągu kilku sekund zna­lazł się w kabinie pilota.Jednym spojrzeniem obrzucił tablicę kontrolną i sko­czył gwałtownie na fotel.Szarpnął dźwignię ruchu, przesuwając ją niemal do końca.Szum motoru przeszedł w ryk, a strzałka szybkościomierza przesunęła się z 12 na 33 cm/s.Raz po raz poprzez ściany statku przechodziło drżenie.Dżdżownica zmieniała kierunek.Ekran podziemnego oka stał się wiśniowoczerwony.— Dziewięćset osiemdziesiąt stopni! — oznajmiła Suzy.Igor nic nie odpowiedział.Jego pochylona nad pulpitem kierowniczym postać wydawała się w tej chwili nieodłączną częścią mechanizmu Dżdżownicy.Suzy wstrzymała oddech.Temperatura na zewnątrz statku przekraczała już tysiąc stopni.Tuż przed dziobem rysowała się na ekranie duża, ciemna plama.— Tysiąc sto! — zawołała Suzy.Podziemne oko świeciło teraz pomarańczowym światłem.Na ekranie sytu­acyjnym wielka, ciemniejąca ku środkowi plama otaczała już Dżdżownicę, Dziób statku znajdował się w obszarze krzepnącej lawy.— Tysiąc sto pięćdziesiąt! — wyjąkała fizyczka.— Dlaczego nie zmieniasz kierunku?— Nie widzę innego wyjścia — rzekł krótko Igor i wskazał wzrokiem wykres rozkładu ciśnienia wokół statku.Suzy zadrżała.Obserwując wzrost temperatury zapomniała o ciśnieniu.Teraz jeden rzut oka.wystarczył, aby zrozumieć niebezpieczeństwo.Pionowy nacisk na rufę statku był w tej chwili o przeszło 50 atmosfer większy niż na dziób.Ryk silnika przechodził stopniowo w wycie.Widocznie ośrodek stawał się coraz bardziej miękki.Malała różnica ciśnień.Jeszcze pięć metrów, jeszcze metr.Ekran podziemnego oka z pomarańczowego stał się żółty.Temperatura prze­kraczała 1400 stopni.Dżdżownica pogrążała się w żyle ciekłej magmy.Igor odetchnął ciężko i przetarł czoło wierzchem dłoni.Pochylił się nad dźwigniami kierowniczymi, zmniejszył nieco prędkość statku i zaczął ostrożnie zmieniać kierunek.Dżdżownica znów opadała w dół.Poruszali się teraz w ośrodku o konsystencji gęstego błota i silnik napędowy pracował znacznie ciszej.Ale ponad jego szum przedzierał się teraz inny, nieprzyjemnie świszczący dźwięk.Zdawał się on potęgować z minuty na minutę.— Co to tak świszczę? — przerwała milczenie Suzy.— Aparatura chłodząca jest nieco przeciążona — odrzekł Igor z pozornym spokojem.— Tysiąc czterysta dziewięćdziesiąt stopni!— W zasadzie statek wytrzymuje temperaturę do 2000 stopni Celsjusza, ale tylko na krótki okres: 15—20 minut.Nagle statek zadrżał i zakołysał się tak gwałtownie, że Suzy i Igor chwycili odruchowo za poręcze foteli.Kabina przybrała ukośną pozycję, potem znów bardziej pionową.Jednocześnie temperatura podskoczyła do 1600 stopni.Szum motoru zagłuszył świst aparatury chłodzącej.Strzałka szybkościomierza przesunęła się z 25 na 50, potem na 80 cm/s.Statek opadał szybko w dół, otoczony ze wszystkich stron roztopioną masą skalną.Krople potu wystąpiły na czoło Suzy.Spojrzała na termometr.Tempe­ratura powietrza wewnątrz statku podniosła się z 20 na 26 stopni Celsjusza.Minuty wlokły się wolno.Temperatura przekraczała już 30 stopni.Upał stawał się coraz trudniejszy do zniesienia.Suzy wpatrywała się teraz w ekrany sytuacyjne, ale nie potrafiła nic z nich wyczytać.Temperatura w sterowni dochodziła do 42 stopni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •