X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Użycie magii też było mało prawdopodobne, bo na to głównie nastawione były zabezpieczenia.Wykonanie dziury w ścianie trwałoby zbyt długo, więc pozostały tylko drzwi.I to nie główne, bo tam bloki magiczne i czary zabezpieczające były najsilniejsze, a na dodatek cały czas znajdowała się tam lady Teldra.Pozostałe wejścia były pilnowane przez strażników.strażników zaś można było przekupić, a wystarczyłoby tylko dwóch.Z drugiej strony na wybranie odpowiednich kandydatów i sfinalizowanie propozycji mieli tylko dwa dni, a to strasznie mało.można było usunąć tych, którzy się nie zgodzili.Fentor, czy w ciągu ostatnich dwóch dni zginęli jacyś strażnicy?Nie, panie.No dobra, to co zostało? Załatwić zastępstwo za niedysponowanego? Ja bym właśnie tak postąpił.Fentor, czy jest dziś na służbie jakiś nowy wartownik? Ktoś, kogo zatrudniamy krócej niż trzy dni? Jeśli nie, sprawdź całą służbę, ale strażników najpierw!Dla zabójcy rola strażnika czy służącego była wręcz idealna - mógł kręcić się w pobliżu celu, nie zwracając na siebie uwagi i czekając na dogodny moment.Do tego nie musiał nawet przekupywać strażnika, wystarczyło spowodować chorobę czy niedyspozycję któregoś z nich i umieścić swoje nazwisko w aktach zamku.Mamy nowego strażnika przy wejściu do sali bankietowej.Pełniący tam zwykle dyżur.Przerwałem kontakt, bo już byłem w drzwiach.Usłyszałem zdumione głosy Morrolana i Aliery, ale nie zwolniłem.Oboje ruszyli za mną.Jedynie Nekromantka ani się nie odezwała, ani nie opuściła fotela - w końcu dla niej jeden trup mniej czy więcej to naprawdę nie była żadna różnica.Biegłem w stronę sali bankietowej najszybciej jak mogłem, choć Loiosh był naturalnie szybszy.Wyprzedzał mnie o dobre dziesięć kroków, gdy dostrzegłem dwóch strażników stojących przy drzwiach.Rozpoznali mnie, bo wyprostowali się i skinęli głowami.Będąc o pięćdziesiąt stóp od nich, zauważyłem, że jeden ma pod uniformem ukryty sztylet, co nie pasowało do zwyczajów Smoków.Chwała Barlenowi, zdążyliśmy!Morrolan praktycznie deptał mi po piętach.Strażnik z ukrytym sztyletem spojrzał mi w oczy i skoczył do sali bankietowej.Loiosh leciał tuż za nim, a Morrolan i ja pędziliśmy jego śladem.Wyciągnąłem nąjporęczniejszy nóż do rzucania, a Morrolan dobył Blackwanda.Zatrzęsło mną, gdy magia ostrza zetknęła się ź moim umysłem, lecz nie zwolniłem.Z sali dobiegły nas krzyki bez wątpienia będące reakcją na telepatyczne polecenia Morrolana.Wpadłem do sali i przez moment widziałem tylko tłum gości.Potem zobaczyłem atakującego Loiosha.Usłyszałem krzyk i ujrzałem błysk ostrza.Zatrzymaliśmy się, widząc Mellara - nie sprawiał wrażenia przejętego, a tym bardziej zdenerwowanego czy przestraszonego.Spojrzał pytająco na Morrolana.Powód tego spojrzenia, fałszywy strażnik, leżał u jego stóp, a inny, prawdziwy strażnik wycierał zakrwawione ostrze ciężkiej szpady.Morrolan podziękował mu ruchem głowy i obaj podeszliśmy do leżącego na posadzce ciała.Wyjąłem z dłoni trupa sztylet i podałem mu bez słowa.Obejrzał go i spojrzał na strażnika:- Dziękuję, dobra robota.- Dzięki jheregowi - wyjaśnił ten, przyglądając się Loioshowi z zachwytem.- Gdyby go nie zajął, to bym nie zdążył.Wreszcie ktoś mnie docenił.Wreszcie zrobiłeś coś pożytecznego.Dwie martwe teckle na poduszce!Ignorując Mellara, wyszliśmy z sali bankietowej.- Posprzątajcie tam - warknął Morrolan do najbliższego służącego.Aliera czekała na nas na korytarzu.Morrolan pokazał jej sztylet - była to także broń Morgantich.Jak na mój gust ostatnio w okolicy pojawiło się za dużo tego typu oręża.- Wiesz, co to znaczy? - spytałem Przytaknął ruchem głowy.- A ty wiedziałeś, że to nastąpi? - zrewanżował się pytaniem.- Domyśliłem się.Skoro nie udało się ciebie usunąć z drogi, musieli spróbować planu awaryjnego.Mieliśmy szczęście, bo kojarzenie faktów szło mi strasznie opornie.Gdyby Mellar przypadkiem zdecydował się wyjść z sali, już byłoby po wszystkim.Wróciliśmy do biblioteki, gdzie powitała nas milczącym toastem Nekromantka.Miała dziwny półuśmiech.zawsze ją lubiłem, a być może którego dnia będę w stanie ją zrozumieć.choć z drugiej strony, może lepiej nie.- Chciałem z tobą porozmawiać od chwili, w której odkryłem obecność obstawy - powiedziałem Morrolanowi, jak tylko usiedliśmy.- Czyjej obstawy? Mellara?- Zgadza się.Z tego co wiem, jest ich dwóch.Bo jest ich dwóch, szefie.Zamknij się łaskawie, Loiosh.- A to wysoce interesujące.- mruknął Morrolan.- Kiedy się tu zjawił, nie miał żadnej ochrony osobistej.Uśmiechnąłem się złośliwie i spytałem:- Skoro nie ma ich na liście gości, mogę uważać, że jest na nich otwarty sezon polowań?- Możesz.Wygląda na to, że Mellar nie ma zbytniego zaufania do mojego słowa.Coś w tej wypowiedzi nie całkiem mi pasowało, ale nie byłem w stanie określić co konkretnie.- Możliwe - przyznałem.- Acz bardziej prawdopodobne jest, że znając Dom Jherega, nie wierzy, by perspektywa wywołania wojny powstrzymała zabójców przed wypełnieniem zlecenia.- Cóż, w tym akurat się nie myli, prawda? Przytaknąłem i odwróciłem wzrok.- Kimkolwiek by był w Domu Jherega, musiał narazić się naprawdę potężnym osobom - zauważył po chwili milczenia Morrolan.- Zgadza się - potwierdziłem.- Nadal nie mogę uwierzyć, by ktoś w Domu Jherega był aż tak głupi.- Morrolan potrząsnął głową z podziwem.- Oba domy zostały prawie zniszczone w pierwszej wojnie, a ostatnia.- Ostatnia? - przerwałem mu zdziwiony.- Myślałem, że była tylko jedna wojna.Teraz on był zaskoczony, - Kto ci takich bzdur naopowiadał?! Ale fakt, tego akurat w Domu Jherega na pewno szeroko się nie omawia.W Domu Smoka zresztą też nie.sam bym o tym nie wiedział, gdyby mnie Aliera nie oświeciła.- A co ci konkretnie opowiedziała? - spytałem słabo.- To, że były dwie wojny - wtrąciła, Aliera.- Druga zaczęła się tak jak pierwsza: Jhereg został zabity przez zawodowego zabójcę w rezydencji lorda z Domu Smoka.Smoki zaczęły się mścić, przedstawiciele twego domu zrobili to samo i.Zamilkła i wzruszyła wymownie ramionami.- A dlaczego tak niewielu o tym wie? - spytałem.- Dlatego, że zaraz potem wszystko zaczęło się walić i tak naprawdę nikt nie miał głowy, by to uczciwie spisać i umieścić w archiwach.W skrócie, zabity był przyjacielem lorda z Domu Smoka i pomagał mu w raczej poważnym przedsięwzięciu.Ktoś się o tym dowiedział i zrobił co mógł, by to uniemożliwić.Dom Smoka zażądał wydania zabójcy i tym razem Dom Jherega zgodził się.Być może był to efekt pierwszej wojny, a być może wchodziły tu w grę prywatne porachunki.W każdym razie zabójca uciekł z zaniku lorda, nim go ukarano, zabijając po drodze kilku Smoków, a potem kilku członków rady Domu Jherega.Konkretnie tych, którzy zdecydowali, by go wydać.W końcu został zabity, ale było już za późno, by powstrzymać lawinę wydarzeń.- Dlaczego? Skoro chodziło o samodzielne działanie pojedynczego zabójcy.- To miało miejsce w czasie rządów dekadenckiego Feniksa, kiedy nikt nikomu nie ufał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.