X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ty, wiesz co?  powiedział tajemniczo, przystępując do wycierania na-czyń. Po tym garażu ktoś łaził.To jest jakiś dziwny dom. Jak łaził?  zaciekawiła się Janeczka. Wierzchem.Znaczy, właził po nim do góry.I na dół. Skąd wiesz? Widziałem takie szurane ślady, jak chowałem teczki.Zapomniałem ciprzedtem powiedzieć.Ten mech, co tam rośnie, był zdarty.Musiał ktoś łazić, bojak wlazłem obok i zleciałem, to zdarło się tak samo. To znaczy, że on też zleciał.Może to był ktoś z rodziny? Może ojciec właziłalbo Rafał?22  Coś ty, po co by mieli włazić po wierzchu? Przecież mogą się dostać nagórę od środka.To był ktoś obcy.Ja ci mówię, coś jest na tym strychu i jacyśgangsterzy chcą się do niego dostać.Janeczka przez chwilę zmywała w milczeniu, zanurzając ręce po łokcie w ol-brzymich kłębach piany z  Ludwika pomieszanego z proszkiem do prania.Usiło-wała wyobrazić sobie, jak to mogło być z tym włażeniem.Garaż znajdował się nadole, nad garażem był taras, na którym niegdyś wybudowano coś w rodzaju szopy.Szopa zawaliła się, a jej dach, jedną stroną trzymający się jeszcze budynku, dru-gą obniżył się aż do poziomu tarasu, tworząc skośną płaszczyznę, całą porośniętąpięknym, zielonym mchem.Było to już nisko, niewiele nad ziemią, łatwo dawałosię tego dosięgnąć.%7ładna sztuka.Sięgnęła po następny stos naczyń. Nie wiem, po co to każdy musi jeść na stu talerzach  mruknęła gniewnie. Widelce i noże, widelce i noże, jedliby jednym i też by było dobrze.Wezmygo wreszcie, bo już mam dosyć tej potwornej grzeczności! Kiedyś podobno ludzie jedli z jednej miski i jedną łyżką  zauważył Pa-wełek z westchnieniem. Każdy po kolei brał i wpychał sobie do gęby.Aatwiejbyło.Janeczka wyrobiła sobie wreszcie własne zdanie na zasadniczy temat. Więc ja uważam, że ty masz rację  rzekła. Na pewno tam coś jest.Przy remoncie tam wejdą i wtedy. Wcale nie wiem, jak to będzie z tym remontem  przerwał Pawełek z tro-ską. Słyszałaś przecież, co mówili przy kolacji.Mają jakieś kłopoty i woląniczego nie ruszać, dopóki zmora z komórkowcem się nie wyprowadzą.Z tej ichkuchni chcą zrobić łazienkę, bo łazienek mamy za mało, i chcą tak załatwić, żebywszystko było za jednym zamachem.Janeczka z niechęcią wzruszyła ramionami. A zmora z komórkowcem nie ruszą się, dopóki nie wejdziemy na strych powiedziała zgryzliwie. W dodatku przez ten czas włazi tam bandyta.Gdziewłazi? Właśnie nie wiem.Obejrzałem okna, ale po garażu mógł wlezć tylko dotego zakratowanego.Nie wiem, co mu przyjdzie z zakratowanego okna.To jestokno od tej zamkniętej części.Janeczka znów rozmyślała przez chwilę.Dziwię się, że ich to nic nie obchodzi  zauważyła z naganą, mając na my-śli całą dorosłą rodzinę. Przejmują się głupstwami, a czymś poważnym wcale.Będziemy musieli sami to załatwić.Co załatwić?  zainteresował się Pawełek.Wypłoszyć zmorę.Nie mam cierpliwości czekać, aż oni do czegoś dojdą.Zoba-czymy, czego ona nie lubi i postaramy się o to.Pawełkowi projekt spodobał sięod razu.Bardzo dobrze  pochwalił. Ciekawe, co to będzie.Może węże? Albomyszy?23 Nie wiem na razie.Może wystarczą karaluchy? Widziałam w supersamie dwabardzo piękne.Przynieś koniecznie te klucze, trzeba zajrzeć na jej strych.Rany, ile roboty!  westchnął Pawełek. I Chaber, i klucze, i gangsterzy,i jeszcze szkoła do tego.Szkoła mi przeszkadza najwięcej.Tylko nie waż się la-tać na żadne wagary!  krzyknęła Janeczka ostrzegawczo, odwracając się gwał-townie i wychlapując na podłogę wielki placek piany. Całą grzeczność byśzmarnował! Nadrobisz to sobie potem, jak już się przyzwyczają do psa!Dobra, sam wiem.Nie pouczaj mnie.Więc mnie się wydaje, że on dolazł dotego zakratowanego okna i dalej mu nie poszło, więc zrezygnował i zleciał.Albo może.Czekaj! A może przepiłował tę kratę? Pawełek znieruchomiałna moment, ze ścierką i półmiskiem w rekin h, i spojrzał na siostrę roziskrzonymwzrokiem.Co? A wiesz.Rany, to jest myśl! Możliwe, że przepiłował! Możliwe, żezmora z komórkowcem rzeczywiście robią dziurę w ścianie i on o tym wie i teżchce przelezć.%7łeby zdążyć przed nimi? Ty masz rację, musimy to sprawdzić!Ale najpierw musimy załatwić z psem  rzekła stanowczo Janeczka, usiłu-jąc przepchnąć zwały piany przez otwór zlewozmywaka. trudno, ten tydzieńjeszcze przetrzymamy. 4Pan Chabrowicz siedział na krześle przy stole i chwycił się za głowę gestemnajostateczniejszej desperacji. Po co ja się zgodziłem na ten cały obłęd!  jęczał w bezgranicznym przy-gnębieniu. Na diabła mi był ten kretyński spadek! Musiałem chyba mieć za-ćmienie umysłu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.