X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król odszukał paczuszkę bibułek ryżowych i poczęstował się, aż nazbyt hojnie, spreparowa­nym zielskiem.Zwinął papierosa niedbale w rurkę i obciął wystające brzegi, strząsając nadmiar tytoniu na podłogę.Wielki Boże, pomyślał Marlowe.Powiedziałem ci, żebyś spróbował, a nie od razu brał wszystko, co jest.Wiedział, że powinien zebrać z podłogi kruszyny i włożyć je z powrotem do pudełka, ale nie zrobił tego.Są rzeczy, których robić nie wypada, dodał w myślach.Król pstryknął zapalniczką i obaj uśmiechnęli się na jej widok.Król wciągnął dym raz, potem drugi, aż wreszcie zaciągnął się głęboko.- Ależ to jest wspaniałe - oznajmił ze zdumieniem.-Może nie tak dobre jak kooa, ale to jest.- Urwał i po­prawił się.- Chciałem powiedzieć, że jest niezłe.- Owszem, całkiem niezłe - rzekł Marlowe i roześmiał się.- A jak to robisz?- Tajemnica firmowa.Król pojął, że ma przed sobą kopalnię złota.- Obróbka jest pewnie długa i skomplikowana - zaczął ostrożnie.- Och, nie, właściwie jest całkiem prosta.Ścięte zielsko moczy się w herbacie, a potem wyciska.Następnie posy­puje się odrobiną cukru i miesza, a kiedy cukier się roz­puści, podgrzewa na patelni na małym ogniu.Trzeba mie­szać bez przerwy, bo inaczej wszystko na nic.Trzeba tak utrafić, żeby nie było ani za suche, ani za wilgotne.Króla zaskoczyło, że Marlowe tak łatwo, bez wstęp­nych targów, zdradza mu, na czym polega obróbka ziel­ska.Na pewno chce mi tylko zaostrzyć apetyt, pomyślał.To nie może być takie proste, bo wszyscy by tak robili.Pewnie wie, że tylko ze mną może przystąpić do tego interesu.- To wszystko? - spytał z uśmiechem.- Tak.Naprawdę nic więcej.Król ujrzał przed oczami kwitnący handel.I do tego legalny.- W twoim baraku pewnie wszyscy robią sobie tytoń w ten sposób? - spytał.Marlowe zaprzeczył ruchem głowy.- Robię go tylko dla mojej grupy.Od miesięcy droczę się z nimi, opowiadam różności, ale jeszcze nie doszli, jak się go naprawdę przyrządza.Król uśmiechnął się od ucha do ucha.- A więc tylko ty jeden się na tym znasz?- Ależ skąd - odparł Marlowe i Królowi zamarło serce.- To miejscowy sposób.Znany na całej Jawie.Król rozpromienił się.- Ale tutaj nikt go nie zna?- Nie wiem, nie interesowałem się tym.Król wypuścił z nosa dwie smużki dymu, szybko kalku­lując w myśli.Tak, dziś naprawdę mam wyjątkowe szczęście, pomyślał.- Posłuchaj, Peter - rzekł.- Chcę ci zaproponować pewien interes.Pokażesz mi dokładnie, jak to się robi, a ja ci odpalę z zysków - zawahał się - dziesięć procent.- Co takiego?- Dobra.Dwadzieścia pięć.- Dwadzieścia pięć?- No, dobrze - powiedział Król spoglądając na Marlowe’a z większym szacunkiem.- Twardy z ciebie kupiec, ale to świetnie.Ja wszystko załatwię.Będziemy kupować hurtem.Trzeba zorganizować wytwórnię.Ty możesz do­glądać produkcji, a ja zajmę się sprzedażą.- Wyciągnął rękę.- Będziemy wspólnikami, podzielimy się równiuteńko - ty pół i ja pół.Umowa stoi.Marlowe utkwił wzrok w wyciągniętej dłoni Króla, a potem spojrzał mu w twarz.- O nie, co to, to nie! - rzekł stanowczo.- Bój się Boga, Peter! - wybuchnął Król.- Nikt się z tobą sprawiedliwiej nie podzieli.Czy może być uczciw­szy podział? Ja przecież wykładam forsę.Będę musiał.- Urwał, gdyż nagle przyszła mu do głowy pewna myśl.- Peter - dodał po chwili, nie pokazując po sobie, że czuje się dotknięty - nikt nie musi wiedzieć, że jesteśmy wspól­nikami.Pokażesz mi tylko, jak to się robi, a ja dopilnuję, żebyś dostał swoje.Możesz mi ufać.- Wiem o tym - odparł Marlowe.- No więc dzielimy się po połowie.Król promieniał.- Nie.- A niech to szlag! - zawołał Król, czując, że go naci­skają.Jednakże pohamował gniew i pomyślał o interesie.A im dłużej myślał.Rozejrzał się, żeby się upewnić, czy nikt ich nie podsłuchuje, po czym ściszył głos i powiedział chrapliwie: - Sześćdziesiąt procent dla ciebie, czterdzieści dla mnie.Czegoś takiego w życiu nikomu nie proponowa­łem.Umawiamy się na sześćdziesiąt do czterdziestu.- Nie.- Nie?! - wykrzyknął Król, nie wierząc własnym uszom.- Przecież coś z tego muszę mieć.To za ile, do jasnej cholery, sprzedasz ten swój sposób? Chcesz od razu gotówkę do ręki?- Nie chcę nic - powiedział Marlowe.- Nic?Król, zdruzgotany, opadł bez sił na fotel.Marlowe nie mógł się w tym wszystkim połapać.- Wiesz, nie bardzo rozumiem, dlaczego pewne rzeczy tak cię podniecają - rzekł z wahaniem.- Nie jestem właś­cicielem tego sposobu, żeby go sprzedawać.To prosty, miejscowy zwyczaj.W żadnym razie nie mógłbym nic od ciebie wziąć.To nie byłoby w porządku.Absolutnie.A zresztą.- Urwał i dodał prędko: - Mam ci go teraz pokazać?- Zaraz.To znaczy, że nie chcesz nic za jego pokaza­nie? I to po tym, jak zaproponowałem ci sześćdziesiąt procent z zysków? Kiedy ci mówię, że mogę na tym zrobić pieniądze?Marlowe potwierdził skinieniem głowy.- Wariat - powiedział bezradnie Król.- Coś tu się nie zgadza.Nic nie rozumiem.- A co tu jest do rozumienia? - spytał Marlowe i uśmiechnął się blado.- Powiedzmy, że dostałem udaru słonecznego.Król przyglądał mu się badawczo przez dłuższą chwilę.- Czy odpowiesz mi szczerze, jeśli spytam cię wprost?- Tak, oczywiście.- Czy to wszystko z powodu mojej osoby?Słowa zawisły w rozgrzanym powietrzu.- Nie - odparł Marlowe, przerywając milczenie.Teraz już wszystko było dla nich jasne.Pół godziny później Marlowe przyglądał się, jak Tex podgrzewa drugą porcję tytoniu.Tym razem robił to sam, a Król krążył wokół niego, pogdakując niczym stara kwoka.- Jesteś pewien, że dodał cukru ile trzeba? - pytał zaniepokojony.- Dokładnie tyle.- Długo jeszcze?- Jak myślisz, Tex, ile?Tex uśmiechnął się do Marlowe’a i przeciągnął swoje niezdarne, ponad dwumetrowe cielsko.- Tak na oko, z pięć, sześć minut - odparł.Marlowe wstał.- Gdzie tu jest zaciszne miejsce, ustęp?- Kibel? Z tyłu.- Król wskazał kierunek.- Ale czy nie mógłbyś zaczekać, aż Tex skończy? Chcę mieć pewność, że złapał sprawę.- Tex świetnie sobie radzi - odparł Marlowe i wyszedł.Kiedy wrócił, Tex zestawiał patelnię z maszynki.- Już - powiedział nerwowo i zerknął na Marlowe’a, niepewny, czy dobrze obliczył czas.- W sam raz - zawyrokował Marlowe, badając sprepa­rowany tytoń.Podniecony Król skręcił papierosa w ryżowym papierku.Tex i Marlowe zrobili to samo i zapalili ronsonem.I znowu rozległ się radosny śmiech.A potem zapadła cisza, gdyż każdy zamienił się w konesera.- Znakomity - oświadczył z przekonaniem Marlowe.- Mówiłem ci, Tex, że to nic trudnego.Tex odetchnął z ulgą.- Niezły - rzekł w zamyśleniu Król.- O czym ty właściwie mówisz - wybuchnął gniewnie Tex.- To jest przecież cholernie dobre!Marlowe i Król ryknęli śmiechem.Kiedy wytłumaczyli Texowi, o co chodzi, również się roześmiał.- Musimy mieć jakąś nazwę firmową.- Król zamyślił się na chwilę.- Już mam.Co powiecie na “Trzech Króli”? Jeden z Królewskich Sił Powietrznych, drugi z Teksasu, a trzeci to ja.- Niezłe - przyznał Tex.- Jutro ruszamy z produkcją.Tex potrząsnął przecząco głową.- Jutro idę na roboty - powiedział.- Nigdzie nie pójdziesz! Załatwię, żeby Dino cię zastąpił.- Nie, ja sam go poproszę.- Tex wstał i uśmiechnął się do Marlowe’a.- Cieszę się, że pana poznałem, panie kapi­tanie.- Daruj sobie “pana kapitana”, dobrze? - odparł Mar­lowe.- Oczywiście.Dziękuję.Marlowe odprowadził go wzrokiem do drzwi.- Dziwne, ale w żadnym baraku nie widziałem nigdy tylu uśmiechniętych twarzy - rzekł cicho do Króla [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.