[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatrzymałem siętuż przy wejściu, żeby przyzwyczaić wzrok do migotliwej cynamonowejmgiełki.Oni wciąż tu byli! Helena Justyna, przyćmione światło mojegonieszczęsnego żywota, która wyglądała na równie wyczerpaną, jak ja sięczułem, siedziała na jakiejś beli; nie odniosła żadnych obrażeń, była tylkozwiązana.Powód, dla którego jej szczwany stryjaszek jeszcze się nieulotnił, był dla mnie oczywisty natychmiast; grzebał właśnie w workach z najwyższej klasy pieprzem.Pertynaks był jego partnerem, więc jakprzypuszczam, Meto uważał, że należy mu się połowa towaru.Podniósłwzrok i zauważył mnie.- Ależ panie! Nie pozwolę okradać swojej klientki! - zawołałem.Helena się obejrzała i oboje spoglądaliśmy na siebie oczami pełnymiwyrzutu typowego dla kochanków.Widziałem, że poczuła się równie boleśnie zdradzona przeze mnie jak japrzez nią.- O bogowie, Falko - powiedziała żałośnie.- Czy ty się nigdy niepoddajesz?Nogi mi się trzęsły, palce lepiły od krwi.Jednym okiem łypałem na jejstryja, a on jednym okiem łypał na swój miecz, który leżał na baryłce wrównej odległości od nas obu.Można było od razu odgadnąć, że należy dostanu średniego - tak beztrosko obchodził się ze swoimi narzędziami.- Nie było sensu leżeć w ciemnościach i czekać, aż jakiś złoczyńca wbijemi ostrze między żebra.- zacząłem.Meto odstawiał kosz z ziarnamipieprzu, który właśnie napełniał łopatką.Widział, że mam w ręce sztylet.-Oczywiście używam słowa złoczyńca z pełnym rozmysłem - dodałem.Nie spuszczając go ani na moment z oka, zacząłem odpinać pas.Owijając koniec ze sprzączką wokół lewej pięści, pozwoliłem przesunąćsię gagatowej bransoletce tak, żeby mógł ją zobaczyć.- Wydajesz się, panie, dziwnie nostalgicznym typem! Wezmy naprzykład to: należącą do Sozji Kamilliny gagatową.- zauważyłem, żezesztywniał.Wtedy zadałem cicho pytanie: - Dlaczego ją zabrałeś?Dlaczego ją za trzymałeś? Czy po to, by nade mną zatriumfować, czy zewspółczucia dla niej? Trofeum czy autentyczna pamiątka? - Nieodpowiadał, więc dodałem: - Czy wyrzut sumienia? Publiuszu KamiluMetonie, czy zabiłeś własne dziecko?Cichy okrzyk wyrwał się z ust Heleny.- Nie bądz głupcem! - wykrzyknął Meto.Wstrząsnąłem nim.Wstrząsnąłem nią.Wypowiadając te słowa na głos, wstrząsnąłem sobąsamym.- Pertynaks? - ryknąłem, żeby go podręczyć.Bo przecież wiedziałem,kto to zrobił.- Nie.- Jego odpowiedz była bardzo cicha.- Ale ty zabiłeś jego!- Nie bądz śmieszny.- zaczynał odpierać atak.- Falko, to twojewtrącanie się zabiło moją córkę.W tym miejscu Helena przerwała mu gwałtownie, nagle przyłączając siędo mnie.- Nie zwalaj winy na błazna za położenie przedstawienia!- To Domicjan zabił twoją córkę - powiedziałem wreszcie jadowitymtonem.- Dobrze o tym wiesz.Może i byłeś wstrząśnięty - wierzę, że byłeś -ale nie mogłeś nic zrobić, bo obciążyłoby to ciebie samego.Domicjan jązabił.Jego inicjały są na kałamarzu, który, jak widziałeś, znalazłem wszafranowej piwniczce.Domicjan ją zabił; domyślam się, że był tam sam.Działał w pośpiechu, kiedy uświadomił sobie, że ona musiała rozpoznaćjego twarz.Ktoś - on? ty? Acjusz Pertynaks? - przeniósł jej ciało z piwnicy tutaj, prawdopodobnie nie spodziewając się, że przybędzie strażawentyńska i ja.- Usłyszałem, że głos mi się załamuje.- Marku! - wykrzyknęła Helena.W tym momencie byłem już całkowicie pewny, że mnie okłamał.HelenaJustyna nigdy nie należała do tego spisku.Zwróciłem spojrzenie na nią.Publiusz wykonał pierwszy ruch.- Kto znalazł tę bransoletkę? - zapytał.Przykuwała jego wzrok; jużutracił przewagę.- Ja, stryju.- Sama Helena zatrzymała go w miejscu.- Znalazłam jądzisiaj w twoim domu.Och, na Junonę, wywołujesz we mnie taki gniew!Uważasz, że inni ludzie pozbawieni są wszelkiej wrażliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •