X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Mójdobry Boże, czy on już z a w s z e będzie się tu kręcił? To dobre pytanie  rzekł ciężko Palmer Eldritch.Sam chciałbym wiedzieć;zarówno ze względu na niego, jak i siebie.Pamiętajcie, że tkwię w tym głębiej niżon.Zwracając się do Barneya powiedział: Chyba dotarło do ciebie, prawda, że niekoniecznie musisz przybierać swójzwykły Gestalt; możesz być kamieniem lub drzewem, odrzutowcem albo kawał-kiem osłony przeciwcieplnej.Byłem wszystkim tym i jeszcze czymś innym.Jeślistaniesz się czymś nieożywionym, na przykład klocem drewna, nie będziesz sobiezdawał sprawy z upływu czasu.To dość interesujące wyjście z sytuacji dla kogoś,kto pragnie uniknąć widmowej egzystencji.Ja nie chcę  mówił cicho. Po-nieważ dla mnie powrót do mojego czasu i przestrzeni oznacza śmierć z ręki Leo.I dlatego mogę żyć tylko w takiej postaci.Jednak w twoim przypadku.Zrobił niewyrazny gest i uśmiechnął się słabo. Bądz głazem, Mayerson.Poczekaj, choćby miało to być nie wiem jak dłu-go, aż działanie narkotyku minie.Dziesięć lat, sto.Milion lat.Albo zostań ska-mieniałą kością w gablocie muzeum.Patrzył łagodnie.Po dłuższej chwili Roni powiedziała:153  Może on ma rację, Barney.Barney podszedł do biurka, złapał szklany przycisk do papieru, po czym odło-żył go z powrotem. Nie możemy go dotknąć  powiedziała Roni  ale on. Zdolność manipulowania przedmiotami materialnymi  powiedział Pal-mer Eldritch  dowodzi, że zjawy s ą o b e c n e w danej rzeczywistości, żenie są tylko iluzją.Pamiętajcie o poltergeistach.mogły ciskać przedmiotami pocałym domu, chociaż były niematerialne.Na jednej ze ścian gabinetu błyszczała plakietka; nagroda, którą Emily otrzy-mała trzy lata temu  licząc w jego czasie  na wystawie ceramiki.Wisiała tu wciąż ją zachował. Chcę być tą plakietką  zdecydował Barney.Była zrobiona z twardego drewna, prawdopodobnie mahoniu i brązu; przetrwawiele lat, a ponadto wiedział, że jego przyszłe ja nigdy jej nie wyrzuci.Podszedłdo plakietki zastanawiając się, jak przestać być człowiekiem i stać się przedmio-tem z brązu i drewna, wiszącym na ścianie gabinetu. Chcesz, żebym ci pomógł, Mayerson?  spytał Palmer Eldritch. Tak  odparł.Jakaś siła zachwiała nim; rozłożył ramiona, żeby zachować równowagę, i na-gle leciał, spadał w bezdenny, zwężający się tunel.Czuł, jak ściany zaciskają sięwokół niego, i wiedział, że popełnił błąd.Palmer Eldritch raz jeszcze go przechy-trzył, zademonstrował władzę, jaką miał nad każdym, kto zażywał Chew-Z; zrobiłcoś i Barney nawet nie wiedział co, ale z pewnością nie to, co mówił, co obiecał. Niech cię szlag, Eldritch  powiedział Barney, nie słysząc swojego gło-su, niczego nie słysząc; spadał i spadał, zupełnie nieważki, nie będący już nawetwidmem.Grawitacja przestała działać, widocznie także zniknęła.Zostaw mi coś, pomyślał.Proszę.Uświadomił sobie, że to modlitwa, której jużnie wysłuchano; Palmer Eldritch zrobił swoje dawno temu i teraz już za pózno,zawsze było za pózno.Zatem muszę doprowadzić do procesu, powiedział sobieBarney; jakoś wrócę na Marsa, połknę toksynę, spędzę resztę życia w sądach mię-dzyplanetarnych  i wygram.Nie ze względu na Leo czy P.P.Layouts, lecz zewzględu na siebie.Nagle usłyszał śmiech.To był śmiech Palmera Eldritcha, ale wydobywał sięz.Jego własnych ust.Spojrzawszy na swoje ręce ujrzał najpierw lewą, bladoróżową, pokrytą skórąz drobnymi, niemal niewidocznymi włoskami, a pózniej prawą; jasną, błyszczącą,perfekcyjnie ukształtowaną sztuczną rękę o wiele lepszą od oryginalnej, utraconejprzed laty.Teraz wiedział, co mu uczyniono.Dokonano potwornej  przynajmniej z jegopunktu widzenia  przemiany i być może wszystko, co się do tej pory wydarzyło,154 zmierzało właśnie ku temu.To mnie zabije Leo Bulero, uświadomił sobie Barney.To o mnie będzie mówiłten napis na pomniku.Teraz ja jestem Palmerem Eldritchem.W takim razie, pomyślał, gdy tymczasem świat wokół niego zaczął przybieraćkonkretną formę, ciekawe, jak mu idzie z Emily.Mam nadzieję, że kiepsko. Rozdział 12Z szeroko rozłożonymi ramionami rozciągał się od układu Proximy Centau-ri do samej Ziemi, i nie był człowiekiem; nie wrócił jako taki.I miał ogromnąwładzę.Mógł przezwyciężyć śmierć.Jednak nie był szczęśliwy.Z jednej prostej przyczyny: był samotny.Próbowałtemu zaradzić; zadał sobie wiele trudu, aby pociągnąć za sobą innych.Jednym z nich był Barney Mayerson. Mayerson  powiedział tonem towarzyskiej pogawędki  co, do diabła,masz do stracenia? No, powiedz sam; jesteś skończony.Nie masz kobiety, którąkochasz, i żałujesz tego, co było.Wiesz, że obrałeś w życiu zdecydowanie zły kursi nikt cię do tego nie zmuszał.I nie można tego naprawić.Nawet jeśli przyszłośćbędzie trwać milion lat, nie odzyskasz tego, co utraciłeś  dobrowolnie.Nadążaszza tokiem mojego rozumowania?Milczenie. I zapominasz o jednym  ciągnął po chwili. Ona cofnęła się w rozwojuw wyniku tej nędznej terapii ewolucyjnej, jaką zaaplikował jej ten niemiecki ko-nował w jednej ze swych klinik.Oczywiście, była na tyle sprytna  a właściwiejej mąż był na tyle sprytny  że kazał jej zaniechać terapii, tak że wciąż robigarnki, które się sprzedają; aż tak się nie cofnęła.Jednak.nie spodobałaby cisię taka, jaka jest teraz.No wiesz; odrobinę płytsza, trochę głupsza.Nawet gdybyśją odzyskał, nie byłoby tak, jak dawniej; b y ł o b y i n a c z e j.Znów czekał.Tym razem usłyszał odpowiedz. No i dobrze! Dokąd chciałbyś się udać?  pytał dalej.Na Marsa? Akurat.W porządku,a więc na Ziemię. Nie  odparł Barney Mayerson, nie on sam. Wyemigrowałem na ochot-nika.Miałem dość; byłem skończony. No dobrze.Nie na Ziemię.Zobaczymy.Hmm. Zastanawiał się. DoProximy  powiedział. Nigdy nie widziałeś układu Proximy ani Proxów.Jajestem mostem, wiesz? Między dwoma układami.W każdej chwili mogą dostaćsię do Układu Słonecznego  przeze mnie.Ale ja ich nie wpuszczam.Chociaż156 coraz bardziej się niecierpliwią.Zachichotał. Ustawiają się w kolejkach.Jak dzieciaki za biletami na poranek. Zamień mnie w kamień. Dlaczego? %7łebym nic nie czuł  odparł Barney Mayerson. Nie ma już nic, czegobym chciał. Nie chciałbyś być razem ze mną częścią jednego, homogenicznego organi-zmu?Brak odpowiedzi. Pomógłbyś mi realizować moje plany.A mam ich wiele, i na dużą skalę przedsięwzięcia Leo są przy nich niczym.Oczywiście, myślał, Leo niedługo mnie zabije.Niedługo, w kategoriach, w ja-kich mierzy się czas poza moimi światami. Przedstawię ci jeden z nich.Jedenz mniej ważnych.Może to cię pobudzi. Wątpię  rzekł Barney. Mam zamiar stać się planetą.Barney roześmiał się. Uważasz, że to śmieszne?  Ogarnęła go złość. Myślę, że jesteś stuknięty.Obojętnie, czy jesteś człowiekiem, czy istotąz międzygwiezdnej próżni, postradałeś zmysły. Jeszcze nie wyjaśniłem  odparł z godnością  co przez to rozumiem.Chciałem powiedzieć, że zamierzam być każdym mieszkańcem planety.Wiesz,o której planecie mówię. O Ziemi. Nie, do diabła.O Marsie. Dlaczego akurat Mars? Ponieważ jest. Przez chwilę szukał odpowiednich słów. Jest nowy.Nie ucywilizowany.Pełen możliwości.Zamierzam stać się każdym z kolonistów,którzy tam przybędą.Poprowadzę ich ku cywilizacji; będę ich cywilizacją.Milczenie. No, dalej.Powiedz coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.