X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odejdź! - zagrzmiał potężny, głuchy smoczy głos.- Jeśli cenisz sobie swoje życie, odeeejdź!Przejrzyste próby zniekształcania głosu i falująca biała materia, którą wyraźnie poruszano u góry, przypomniały Jimowi o dniach zabaw w dzieciństwie podczas Halloween.O mało się nie roześmiał.- Nie bądź śmieszny! - odkrzyknął.- Nigdzie nie idę! - podniósł głos o jeden ton.Nie był jeszcze taki sam jak ten, który słyszał, ale już całkiem bliski.- Jesteś angielskim smokiem! - zagrzmiał głos.- Nie masz tu czego szukać! Odeeejdź!- Owszem, jestem angielskim smokiem - zaryczał Jim w odpowiedzi - ale mam paszport, który powierzę od­powiedzialnemu francuskiemu smokowi!Na chwilę zapadła cisza.Potem głos, którego słuchał, przemówił jeszcze raz, zgoła innym tonem.- Paszport? - powiedział głos.- Poczekaj tam.Biała materia została błyskawicznie uniesiona w górę, a potem rozległ się odgłos szurania, najpierw nad głową Jima, potem w kierunku tyłu sieni i wreszcie zbliżający się na dół do niego.Jim czekał.Po chwili doszedł go dźwięk zbliżających się ciężkich smoczych kroków i ukazał się nie jeden, ale dwa smoki.Oba wyglądały na niedożywione, a jeden był wyraźnie mniejszy.Większy smok musiał być kiedyś tak duży jak Jim, ale znać po nim teraz było wiek i ciało skurczyło mu się na wielkich kościach.- Jak masz na imię? - zapytał smok głębokim, chro­pawym basem.Nic dziwnego, pomyślał Jim, że głos jego brzmiał głucho, gdy krzyczał spod sufitu sieni.Sam wyglądał jak pusty w środku, trafnym określeniem jego byłby worek kości.Musiał być starszy niż Smrgol, nie był jednak takim dobrotliwym smokiem jak tamten.Wyglądał staro i złoś­liwie.- James - przedstawił się krótko Jim.Większy smok spojrzał na mniejszego.- Idiotyczne angielskie imię - powiedział do towa­rzysza.Mniejszy smok przytaknął swą złośliwie wyglądającą wąską głową - Jim dostrzegł, że była to samica.I nagle zrozumiał, że trafił na coś, co wśród angielskich smoków było rzadkością - na parę, która żyła poza jakąś smoczą gromadą.Oczy większego smoka błyszczały chciwością.- Gdzie jest paszport? - zapytał.Jima coś ostrzegło.- Na zewnątrz - odpowiedział.- Pójdę po niego.A wy dwoje, na razie, zostańcie tu.Większy smok chrząknął niechętnie, ale żadne z nich nie drgnęło, kiedy Jim odwrócił się i wyszedł przez wrota.Przeszedłszy przez fosę Jim zatrzymał się na gołej ziemi wśród rzadkiej trawy przed zamkiem i ustawił plecami do wejścia.Rozpaczliwie usiłował sobie przypomnieć wskazówki Carolinusa co do wydobycia z siebie paszportu i przy­wrócenia mu właściwych rozmiarów.Gdyby tylko Mag nie skomplikował sprawy mówiąc mu jednym tchem, jak wydobywać „Encyclopedie Necromantick”.Jego umysł poszukiwał i wreszcie znalazł.Żeby wyjąć worek z paszportem, musiał kaszlnąć dwa razy, kichnąć raz i potem kaszlnąć jeszcze raz.Przedtem nie zastanawiał się nad tym, że będzie w ciele smoka, gdy przyjdzie mu to wykonać.Oczywiście, zawsze mógł się zamienić z powrotem w człowieka, ale po tym, jak ujrzał tych dwoje w zamku, nie czuł najmniejszej ochoty do porzucenia, choćby na chwilę, ochrony swojego silnego młodego ciała.Ale nic przecież nie straci próbując.Usiłował kaszlnąć.Ku jego radości smoki potrafiły kaszleć.W samej rzeczy kasłał bardzo dobrze.Zrobiwszy to raz, zrobił raz jeszcze.Co potem? Ach tak, kichniecie.Jednakże wyglądało na to, że prawdziwego kichnięcia nie da się wykonać na zamówienie.Zaczął odczuwać niepokój.Mimo że tamte dwa smoki nie poruszyły się, kiedy szedł do drzwi, był teraz niemal pewien, że czuje na sobie ich spojrzenia przez wrota, które były wciąż uchy­lone - jak odkrył, nie dawały się mocniej przymknąć.- Apsiiik! - powiedział z nadzieją.Nic się jednak nie stało.Żaden worek klejnotów nie zaczął mu pęcznieć w środku.Zaczął się trochę gorącz­kować.A co, jeśli czarodziej, od czasu do czasu taki roztargniony, po prostu nie wziął pod uwagę tego, że smoki były niezdolne do kichania? Rzeczywiście, czy ktoś kiedyś słyszał, żeby smok kichał?Zdesperowany pochylił się, zerwał źdźbło nędznej trawy i spróbował połaskotać sobie jedno z nozdrzy od wewnątrz.Ale prawie nie czuł tej trawy w środku potężnego nosa.To nie było wyjście.Może gdyby wziął coś trochę dłuższego i twardszego.Rozglądał się po ziemi i wreszcie dostrzegł, około piętnastu stóp od niego, suchą starą gałązkę, która miała tę zaletę, że była długa na co najmniej dwanaście cali.Zbliżył się do niej, usiłując to zrobić tak nonszalancko, jak tylko mógł, wciąż odwracając się grzbietem do szczeliny w uchylonych wrotach.Doszedłszy do gałązki, rozejrzał się po okolicy i popatrzył na niebo, zanim - tak mimochodem - sięgnął i zgarnął patyk.Kryjąc go za swoim zwalistym ciałem, spróbował połaskotać się nim w nosie od wewnątrz.Akurat to jego nozdrze poczuło.Suchy patyk, który miał kilka zgrubień po niegdyś pączkujących listkach, drapał go i na chwilę wycisnął łzy z oczu.Ale wciąż nie wywołał kichania.No cóż, smocza morda była długa, dlatego też i jego nozdrza były długie.Nadal spora część nosa była przed nim.Wepchnął patyk tak głęboko, jak zdołał.Przez chwilę czuł ostry ból, a potem przepotężnie zakręciło go w nosie.Następnie straszliwe kichnięcie zwiało gałązkę poza zasięg wzroku.Jim pośpiesznie kaszlnął.Kiedy w końcu przestał mrugać załzawionymi oczami, zobaczył, że stoi przed nim na ziemi worek z klejnotami - jego paszport.Chwycił go, odwrócił się i wrócił do zamku.Do chwili gdy znów przekroczył frontowe drzwi, niosąc worek, tamtych dwoje zdążyło wrócić z powrotem tam, gdzie ich zostawił.Ale spojrzenia mieli utkwione, jak zahipnotyzowani, w worku.- Patrz! - wykrzyknęła smoczyca.Głos miała tak samo chrapliwy jak jej towarzysz, ale jednak znacznie wyższy i brakowało mu właściwości potężnego dudnienia jak u tamtego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.