[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co robił symbol zakonu angielskiego w warownym klasztorze portugalskim? Przewodniczka nie potrafiła tego wyjaśnić, ale chwilę później, po drugiej stronie, chyba północ-no-zachodniej, zobaczyłem znak Złotego Runa.Nie mogłem powstrzymać się od myśli o subtelnej sieci powiązań między Podwią­zką a Złotym Runem, Złotym Runem a Argonautami, Argonauta­mi a Graalem, Graalem a templariuszami.Przypomniały mi się za­raz opowieści, jakie snuł Ardenti, i niektóre stronice z maszynopi­sów diabolistów.Aż drgnąłem, kiedy przewodniczka zaprowadziła nas do jakiejś mniej ważnej sali i wskazała na sklepienie z kilkoma zwornikami.Były to małe rozety, ale na paru zobaczyłem wyrzeź-bioną twarz, brodatą i mgliście koźlą.Bafomet.Zeszliśmy do krypty.Najpierw siedem stopni, potem marsz po ka­miennej posadzce i znaleźliśmy się w absydzie, gdzie zapewne był kie­dyś ołtarz albo stało krzesło wielkiego mistrza.Dociera się do tego miejsca przechodząc pod siedmioma coraz większymi zwornikami w kształcie róży, przy czym ostatnia z tych róż, największa, znajduje się nad studnią, Krzyż i róża, i w klasztorze templariuszy, i w pomiesz­czeniu z całą pewnością zbudowanym przed manifestami różokrzyżo-wymi.Zacząłem wypytywać przewodniczkę, a ona uśmiechnęła się.„Czy wie pan, ilu badaczy nauk tajemnych pielgrzymuje do tego miejsca?.Powiada się, że była to sala wtajemniczenia."Wszedłem przypadkiem do jakiegoś jeszcze nie odrestaurowane­go pomieszczenia, gdzie zobaczyłem parę pokrytych kurzem sprzę­tów i, na posadzce, mnóstwo kartonowych pudeł.Zajrzałem na chy­bił trafił i wpadły mi w ręce strzępy książek po hebrajsku, przypusz­czalnie z XVII wieku.Co robili Żydzi w Tomar? Przewodniczka wy­jaśniła, że rycerze żyli w dobrych stosunkach z miejscową wspólnotążydowską.Zaprowadziła mnie do okna i pokazała ogród w stylu francuskim, przypominający swoim układem mały, wytworny labi­rynt.Dzieło - oznajmiła - siedemnastowiecznego żydowskiego architekta, Samuela Schwartza.Drugie spotkanie, w Jerozolimie.A pierwsze w zamku.Czyż nie o tym mówił tekst z Provins? Na Boga, zamkiem z ordonansu znale­zionego przez Ingolfa nie był mało prawdopodobny Monsalvat z ro­mansów rycerskich ani hiperborejska wyspa Avalon.Jakież miejsce może być stosowniej sze do dowodzenia komandoriami niż do roz­czytywania się w romansach Okrągłego Stołu, kiedy stoi się, jak templariusze z Provins, wobec nieuniknionej konieczności wyzna­czenia pierwszego spotkania? Tomar, zamek rycerzy Chrystusa, gdzie niedobitki zakonników cieszyły się pełną wolnością, niewzru­szonymi gwarancjami i gdzie można było utrzymywać kontakt z wy­słannikami drugiej grupy!Z Tomar i z Portugalii wyjechałem z głową w płomieniach.W końcu zacząłem traktować z całą powagą przekaz dostarczony nam przez Ardentiego.Templariusze, zawiązawszy tajny zakon, przygo­towują przewidziany na sześćset lat plan, który dopiero w naszym wieku ma doczekać się realizacji.Byli ludźmi poważnymi.Jeśli więc mówili o zamku, mieli na myśli jakieś miejsce istniejące naprawdę.Punktem wyjścia dla planu byłoby więc Tomar.Jaki zaś byłby idea­lny szlak? Jaka sekwencja następnych pięciu wyznaczonych miejsc? Musiały to być miejsca, w których templariusze mogliby liczyć na przyjaźń, ochronę, współpracę.Pułkownik wspomniał o Stonehen-ge, wyspie Avalon, Agarrtha.Bajdurzenie.Cały tekst należy od­czytać na nowo.Naturalnie - mówiłem sobie wracając do Mediolanu - nie cho­dzi o odkrycie tajemnicy templariuszy, ale o jej skonstruowanie.Belbo zrobił minę, jakby nie miał wielkiej ochoty wracać do do­kumentu zostawionego przez pułkownika, i bez entuzjazmu szperał w dolnej szufladzie.Ale jednak go zachował.Razem przeczytaliśmy tekst z Provins.Po tylu latach.Zaczynało się od zdania zaszyfrowanego według Tritemiusza: Les XXXVI inuisibles separez en six bandes.A dalej:a la.Saint Jean 36 p charrete de fein 6.entiers avec saielp.les b lanc mantiaxr.s.chevaliers de Pruinspour la.j.nc6 foiz 6 en 6 placeschascune foiz 20 a.120 a.iceste est 1'ordonational donjon li premiersit U secunz joste iceus qui.pansit al refugeit a Nostre Damę de 1'altre part de l'iauit a l'ostel des popelicansit a la pierre3 foiz 6 avant la feste.la Grant Pute.- Trzydzieści sześć lat po wozie z sianem, w noc świętego Jana roku 1344 sześć pism opieczętowanych przez rycerzy w białych płaszczach, rycerzy uratowanych w Provins, dla pomsty.Sześć razy sześć w sześciu miejscach, co dwadzieścia lat, a więc razem przez sto dwadzieścia lat, oto Plan.Pierwsi idą do zamku, potem u tych, którzy jedli chleb, potem w kryjówce, potem u Naszej Pani z drugiej strony rzeki, potem dom popelican, a wreszcie przy kamieniu.Pomyślcie tylko, w roku 1344 tekst powiada, że pierwsi mają udać się do zamku.I rzeczywiście, rycerze osiedlili się w To­mar w 1357 roku.Musimy teraz zastanowić się, gdzie musiała się udać druga grupa.No dalej! Proszę sobie wyobrazić, że jest pan uciekającym templariuszem.Gdzie by się pan udał, żeby utworzyć drugi zawiązek?- No.Jeśli prawdą jest, że ci od wozu uciekli do Szkocji.Czemu jednak w Szkocji mieliby jeść chleb?Byłem teraz nie do pobicia w wynajdowaniu łańcuchów skoja­rzeń.Wystarczy obrać sobie dowolny punkt wyjścia, Szkocja, High-lands, ryty druidów, noc świętojańska, przesilenie letnie, ogniska świętojańskie.Złota gałąź.Oto trop, aczkolwiek wątły.Czytałem o ogniskach świętojańskich w Złotej gałęzi Frazera.Zadzwoniłem do Lii.- Bądź tak dobra, weź do ręki Zlotą gałąź Frazera i zobacz, co on pisze o ogniskach świętojańskich.W takich sprawach Lia była niezrównana.Natychmiast odnalazła właściwy rozdział.- Co chcesz wiedzieć? To odwieczny kult, praktykowany w pra­wie wszystkich krajach europejskich.Świętuje się chwilę, kiedysłońce dochodzi do szczytu swojej wędrówki, a święty Jan jest na doczepkę, żeby całą sprawę schrystianizować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •