[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hm.- Ale przyjrzymy siÄ™ temu.Popytamy.-No.- Kogo powinniÅ›my zapytać?- Ja zapytaÅ‚bym Husseina Husseina - powiedziaÅ‚ Ringmar.-Mam do niego wiele pytaÅ„.W pokoju panowaÅ‚ zaduch, jak w rzadko odwiedzanych po-mieszczeniach.Kilka lat temu postanowiÅ‚, że w tym pokoju zponurym widokiem na kanaÅ‚ bÄ™dzie spÄ™dzaÅ‚ tak maÅ‚o czasu,jak tylko siÄ™ da.Nie musiaÅ‚ tu siedzieć.Ludzie, z którymi miaÅ‚rozmawiać, byli gdzie indziej, u siebie, tam, gdzie czuli siÄ™bezpiecznie.Albo niebezpiecznie.Czasami, jeÅ›li musiaÅ‚,przeprowadzaÅ‚ w tym pokoju przesÅ‚uchania czy rozmowy, alenajczęściej mógÅ‚ pracować, gdzie chciaÅ‚.W tym sensie byÅ‚ jakfreelancer.Lepiej niż w biurze czytaÅ‚o mu siÄ™ w domu.Przynajmniej nocami, kiedy byÅ‚o cicho.ZaÅ‚ożyÅ‚ też biuro wbarze przy Kungstorget, tam również dobrze mu siÄ™ myÅ›laÅ‚o.Podobnie byÅ‚o w barach na Costa del Sol, choć tamtejsze myÅ›libyÅ‚y inne od tych, których potrzebowaÅ‚ tutaj, na północy.Terazjuż nie pamiÄ™taÅ‚, co takiego przychodziÅ‚o mu do gÅ‚owy w sÅ‚oÅ„cu, czy raczej w cieniu, ale to byÅ‚y dobre myÅ›li, takie, którekojÄ… i leczÄ….Natomiast te, które musiaÅ‚ snuć teraz, nieprzynosiÅ‚y ukojenia.KiedyÅ› mogÅ‚y przynieść ukojenie bliskimofiar, o ile uda mu siÄ™ zÅ‚apać sprawcÄ™ lub sprawczyniÄ™.WiedziaÅ‚ jednak, że cokolwiek by zrobiÅ‚, i tak ich nie pocieszy.WiÄ™c robiÅ‚ to raczej dla siebie.OtworzyÅ‚ okno i zaciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ Å›wieżym powietrzem.WidokbyÅ‚ do niczego, ale powietrze niezÅ‚e.Delikatne, bo akurat tastrona budynku byÅ‚a pogrążona w cieniu.WspaniaÅ‚y dzieÅ„.Podrugiej stronie kanaÅ‚u zaterkotaÅ‚ tramwaj.JechaÅ‚ na północ.Winter nie widziaÅ‚ w nim pasażerów.Wszyscy, którzy chcielisiÄ™ znalezć w północnej części miasta, już tam byli.WÅ‚Ä…czyÅ‚ odtwarzacz, nie wiedzÄ…c nawet, jakÄ… pÅ‚ytÄ™ w nimzostawiÅ‚.Ostatnio sÅ‚uchaÅ‚ go chyba tydzieÅ„ temu, może półroku temu.John Coltrane, cóż za niespodzianka.I to nie sam,ale w niezwykÅ‚ym towarzystwie piosenkarza Johnny egoHartmana, jednego z najlepszych i najmniej docenianych.Theysay falling in love is wonderful, Å›piewaÅ‚ Hartman.MówiÄ…, żecudownie jest siÄ™ zakochać.Na biurku rozdzwoniÅ‚ siÄ™ telefon.-Tak?- Telefon do Erika Wintera - powiedziaÅ‚ kobiecy gÅ‚os wsÅ‚uchawce.To nowa pracownica, pewnie zastÄ™puje kogoÅ›, ktojest na urlopie.Nie wiedziaÅ‚, jak siÄ™ nazywa, ale kiedy jÄ… mijaÅ‚,kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… na powitanie, a ona mu odpowiedziaÅ‚a,rozmawiajÄ…c przez telefon.- To ja.Kto dzwoni?- PrzedstawiÅ‚ siÄ™ jako Braciszek.Dzwoni z Angered.Po-Å‚Ä…czyć?-Tak.Winter czekaÅ‚, aż gÅ‚os Braciszka zadudni w sÅ‚uchawce.JużkiedyÅ› rozmawiaÅ‚ z nim przez telefon.Braciszek chyba niewierzyÅ‚, że poÅ‚Ä…czenie może pokonać dystans miÄ™dzy Angered iSkånegatan.- Winter? JesteÅ› tam?! - wrzasnÄ…Å‚.- Jestem.- SÅ‚uchajÄ…c Braciszka, musiaÅ‚ trzymać sÅ‚uchawkÄ™dwadzieÅ›cia centymetrów od ucha, a potem przybliżać, kiedysam zaczynaÅ‚ mówić. - PostanowiÅ‚em od razu zadzwonić do biura.Podejrzewa-Å‚em, że Midsommar czy nie Midsommar, pewnie tam jesteÅ›.- I jak tam Marko?- Kto?- Marko, twoje zródÅ‚o.MówiÅ‚eÅ› przecież, że nazywa siÄ™Marko.- No tak.WÅ‚aÅ›nie w tej sprawie dzwoniÄ™.Nadal nie ma ponim Å›ladu.- Dziwi ciÄ™ to?- Tak, w sumie tak.- JakieÅ› nowe okolicznoÅ›ci?- Nie.Jego dziewczyna jest niezadowolona.Obwinia mnie.Aw ogóle nie powinna o mnie wiedzieć.- Co siÄ™ mogÅ‚o stać?- Nie żyje albo jest już z powrotem w Kirkuku.- W Kirkuku?- Albo gdzieÅ› w Kurdystanie.Bo z tego, co wiem, Kirkuk jestw Kurdystanie.- Marko jest Kurdem?-Tak.- To tak jak Hiwa Aziz.- Winter, Kurdów jest wielu, nie tylko w Góteborgu.- A dlaczego Marko miaÅ‚by nie żyć?- Bo siÄ™ nie odzywa.- MyÅ›lisz, że sprawy zaszÅ‚y aż tak daleko?- Chyba już ci to wyjaÅ›niaÅ‚em.MyÅ›lÄ™ też, że to może byćniefortunny zbieg okolicznoÅ›ci, jeÅ›li można tak powiedzieć.Może moje zródÅ‚o nie ma nic wspólnego z twojÄ… sprawÄ….- Nie wykluczam żadnej możliwoÅ›ci.- Jak dotÄ…d nikt siÄ™ sÅ‚owem nie zajÄ…knÄ…Å‚ na ten temat.- Bo w tej sprawie w ogóle wszyscy milczÄ….- To co robimy?WychodzÄ…c z komendy, Winter zajrzaÅ‚ do wydziaÅ‚u technicz-nego.WiedziaÅ‚, że Öberg tam bÄ™dzie.ZostawiÅ‚ Johnny egoHartmana Å›piewajÄ…cego serenadÄ™ do jesieni, choć do jesienibyÅ‚o jeszcze daleko.- Najwyrazniej jesteÅ›my w komendzie sami - powiedziaÅ‚ Öberg, kiedy Winter wszedÅ‚ do najważniejszego i najÅ›wiÄ™t-szego pomieszczenia w caÅ‚ym budynku.- No.Bertil poszedÅ‚ piÄ™tnaÅ›cie minut temu.- A ty nie idziesz do domu Å›wiÄ™tować Midsommar?- Idziemy do Fredrika i Anety.- Do Haldersa? Tak dobrze siÄ™ dogadujecie?- Teraz ma o mnie lepsze zdanie niż kiedykolwiek.Topewnie dlatego, że nie byÅ‚o mnie pół roku.- PomyÅ›l, jak by ciÄ™ lubiÅ‚, gdybyÅ› wyjechaÅ‚ na rok.- No.Albo na dÅ‚użej.- Ja już za pięć lat odchodzÄ™ na emeryturÄ™.Zleci jak z biczastrzeliÅ‚.A propos, co tam u Birgerssona? Na niego chyba jużniedÅ‚ugo przyjdzie pora?- Za miesiÄ…c - odparÅ‚ Winter.Za nieco ponad miesiÄ…c szef wydziaÅ‚u Å›ledczego StureBirgersson miaÅ‚ odejść na dobre i zniknąć w tajemniczymÅ›wiecie swojego prywatnego życia.Nikt nie wiedziaÅ‚, gdzie tenÅ›wiat jest ani jak wyglÄ…da.Nie wiedziaÅ‚ nawet Winter, jegonajbliższy współpracownik.Jak dotÄ…d do prywatnego Å›wiataBirgerssona najbardziej zbliżyÅ‚ siÄ™ w zeszÅ‚ym roku, kiedyBirgersson rozpÅ‚akaÅ‚ siÄ™ przy oknie w swoim gabinecie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •