X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Hm.- Ale przyjrzymy się temu.Popytamy.-No.- Kogo powinniśmy zapytać?- Ja zapytałbym Husseina Husseina - powiedział Ringmar.-Mam do niego wiele pytań.W pokoju panował zaduch, jak w rzadko odwiedzanych po-mieszczeniach.Kilka lat temu postanowił, że w tym pokoju zponurym widokiem na kanał będzie spędzał tak mało czasu,jak tylko się da.Nie musiał tu siedzieć.Ludzie, z którymi miałrozmawiać, byli gdzie indziej, u siebie, tam, gdzie czuli siębezpiecznie.Albo niebezpiecznie.Czasami, jeśli musiał,przeprowadzał w tym pokoju przesłuchania czy rozmowy, alenajczęściej mógł pracować, gdzie chciał.W tym sensie był jakfreelancer.Lepiej niż w biurze czytało mu się w domu.Przynajmniej nocami, kiedy było cicho.Założył też biuro wbarze przy Kungstorget, tam również dobrze mu się myślało.Podobnie było w barach na Costa del Sol, choć tamtejsze myślibyły inne od tych, których potrzebował tutaj, na północy.Terazjuż nie pamiętał, co takiego przychodziło mu do głowy w słońcu, czy raczej w cieniu, ale to były dobre myśli, takie, którekoją i leczą.Natomiast te, które musiał snuć teraz, nieprzynosiły ukojenia.Kiedyś mogły przynieść ukojenie bliskimofiar, o ile uda mu się złapać sprawcę lub sprawczynię.Wiedział jednak, że cokolwiek by zrobił, i tak ich nie pocieszy.Więc robił to raczej dla siebie.Otworzył okno i zaciągnął się świeżym powietrzem.Widokbył do niczego, ale powietrze niezłe.Delikatne, bo akurat tastrona budynku była pogrążona w cieniu.Wspaniały dzień.Podrugiej stronie kanału zaterkotał tramwaj.Jechał na północ.Winter nie widział w nim pasażerów.Wszyscy, którzy chcielisię znalezć w północnej części miasta, już tam byli.Włączył odtwarzacz, nie wiedząc nawet, jaką płytę w nimzostawił.Ostatnio słuchał go chyba tydzień temu, może półroku temu.John Coltrane, cóż za niespodzianka.I to nie sam,ale w niezwykłym towarzystwie piosenkarza Johnny egoHartmana, jednego z najlepszych i najmniej docenianych.Theysay falling in love is wonderful, śpiewał Hartman.Mówią, żecudownie jest się zakochać.Na biurku rozdzwonił się telefon.-Tak?- Telefon do Erika Wintera - powiedział kobiecy głos wsłuchawce.To nowa pracownica, pewnie zastępuje kogoś, ktojest na urlopie.Nie wiedział, jak się nazywa, ale kiedy ją mijał,kiwnął głową na powitanie, a ona mu odpowiedziała,rozmawiając przez telefon.- To ja.Kto dzwoni?- Przedstawił się jako Braciszek.Dzwoni z Angered.Po-łączyć?-Tak.Winter czekał, aż głos Braciszka zadudni w słuchawce.Jużkiedyś rozmawiał z nim przez telefon.Braciszek chyba niewierzył, że połączenie może pokonać dystans między Angered iSk�negatan.- Winter? Jesteś tam?! - wrzasnął.- Jestem.- Słuchając Braciszka, musiał trzymać słuchawkędwadzieścia centymetrów od ucha, a potem przybliżać, kiedysam zaczynał mówić. - Postanowiłem od razu zadzwonić do biura.Podejrzewa-łem, że Midsommar czy nie Midsommar, pewnie tam jesteś.- I jak tam Marko?- Kto?- Marko, twoje zródło.Mówiłeś przecież, że nazywa sięMarko.- No tak.Właśnie w tej sprawie dzwonię.Nadal nie ma ponim śladu.- Dziwi cię to?- Tak, w sumie tak.- Jakieś nowe okoliczności?- Nie.Jego dziewczyna jest niezadowolona.Obwinia mnie.Aw ogóle nie powinna o mnie wiedzieć.- Co się mogło stać?- Nie żyje albo jest już z powrotem w Kirkuku.- W Kirkuku?- Albo gdzieś w Kurdystanie.Bo z tego, co wiem, Kirkuk jestw Kurdystanie.- Marko jest Kurdem?-Tak.- To tak jak Hiwa Aziz.- Winter, Kurdów jest wielu, nie tylko w Góteborgu.- A dlaczego Marko miałby nie żyć?- Bo się nie odzywa.- Myślisz, że sprawy zaszły aż tak daleko?- Chyba już ci to wyjaśniałem.Myślę też, że to może byćniefortunny zbieg okoliczności, jeśli można tak powiedzieć.Może moje zródło nie ma nic wspólnego z twoją sprawą.- Nie wykluczam żadnej możliwości.- Jak dotąd nikt się słowem nie zająknął na ten temat.- Bo w tej sprawie w ogóle wszyscy milczą.- To co robimy?Wychodząc z komendy, Winter zajrzał do wydziału technicz-nego.Wiedział, że �berg tam będzie.Zostawił Johnny egoHartmana śpiewającego serenadę do jesieni, choć do jesienibyło jeszcze daleko.- Najwyrazniej jesteśmy w komendzie sami - powiedział �berg, kiedy Winter wszedł do najważniejszego i najświęt-szego pomieszczenia w całym budynku.- No.Bertil poszedł piętnaście minut temu.- A ty nie idziesz do domu świętować Midsommar?- Idziemy do Fredrika i Anety.- Do Haldersa? Tak dobrze się dogadujecie?- Teraz ma o mnie lepsze zdanie niż kiedykolwiek.Topewnie dlatego, że nie było mnie pół roku.- Pomyśl, jak by cię lubił, gdybyś wyjechał na rok.- No.Albo na dłużej.- Ja już za pięć lat odchodzę na emeryturę.Zleci jak z biczastrzelił.A propos, co tam u Birgerssona? Na niego chyba jużniedługo przyjdzie pora?- Za miesiąc - odparł Winter.Za nieco ponad miesiąc szef wydziału śledczego StureBirgersson miał odejść na dobre i zniknąć w tajemniczymświecie swojego prywatnego życia.Nikt nie wiedział, gdzie tenświat jest ani jak wygląda.Nie wiedział nawet Winter, jegonajbliższy współpracownik.Jak dotąd do prywatnego świataBirgerssona najbardziej zbliżył się w zeszłym roku, kiedyBirgersson rozpłakał się przy oknie w swoim gabinecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.