[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oddychanie, kto by się przejmował oddychaniem?Odwracam wzrok, słyszę bicie serca w uszach.Wargi Christiny się poruszają.Mijam ją bez słowa, pod-chodzę do drzwi, idę po schodach, przemierzam korytarz iwsiadam do windy.Drzwi zamykają się, a ja opadam napodłogę, tak jak Marlenę, kiedy postanowiłam, że jej nieuratuję, krzyczę, moje dłonie rozdzierają ubranie.Po kilkusekundach mam zdarte gardło, a na rękach, w miejscach,211gdzie nie trafiam w materiał, pojawiają się zdrapania, alenadal krzyczę.Winda zatrzymuje się z głośnym dzyń".Drzwi sięotwierają.Obciągam koszulę, wygładzam włosy i wychodzę. Mam wiadomość dla Niezgodnych".Ja jestem Niezgodna. To nie są negocjacje".Nie, nie są. To ostrzeżenie".Rozumiem. Co dwa dni, dopóki ktoś z was nie odda się do siedzibyErudytów." Ja to zrobię..to będzie się powtarzać".To się już nigdy nie powtórzy.Rozdział 27Przeciskam się przez tłum przy przepaści.W Jamie jestgłośno, ale nie tylko z powodu ryku rzeki.Pragnę odnalezćtrochę ciszy, więc uciekam w korytarz, który prowadzi dosypialni.Nie chcę słuchać mowy, jaką Tori wygłosi w imieniuMarlenę, ani być świadkiem toastów i wiwatów, jakieNieustraszeni będą wznosić, żeby uczcić pamięć jej życia iodwagi.Tego ranka Lauren poinformowała, że nie zauważyliśmykilku kamer w sypialniach nowicjuszy, gdzie spali Christina,Zeke, Lauren, Marlenę, Hector i Kee - dziewczynka z zielo-nymi włosami.To dzięki temu Jeanine wydedukowała, kto212znalazł się pod wpływem symulacji.Nie mam wątpliwości,że wybrała młodych Nieustraszonych dlatego, że wiedziała, żeich śmierć zrobi na nas większe wrażenie.Zatrzymuję się w nieznanym korytarzu i przyciskam czołodo ściany.Kamienie są zimne i twarde.Nieustraszeni krzycząza mną, warstwy głazów tłumią ich głosy.Słyszę, że ktoś się zbliża, i spoglądam na bok.Parę krokówode mnie stoi Christina, ciągle w tym samym ubraniu, któremiała na sobie zeszłego wieczoru.- Cześć - mówi.- Naprawdę nie mam nastroju, żeby czuć się bardziej winna.Więc odejdz, proszę.- Chcę tylko powiedzieć jedną rzecz, potem odejdę.Oczyma podpuchnięte, a głos jakby lekko senny, alboz powodu wyczerpania albo malej ilości alkoholu, albo jed-nego i drugiego.Patrzy jednak trzezwym wzrokiem, więc napewno wie, co mówi.Odsuwam się od ściany.- Nigdy wcześniej nie widziałam takiej symulacji.No wiesz,tak z zewnątrz.Ale wczoraj.- Kręci głową.- Miałaś rację.Niesłyszeli cię, nie widzieli cię.Jak Will.- Zacina się, kiedywymawia jego imię.Przerywa, bierze wdech, z trudemprzełyka ślinę.Kilka razy mruga.A potem znów na mniespogląda.- Powiedziałaś, że musiałaś to zrobić, bo inaczej bycię zastrzelił, a ja ci nie uwierzyłam.Teraz wierzę i.postaramsię ci wybaczyć.Tylko to.chciałam powiedzieć.W pewnym sensie czuję ulgę.Wierzy mi, spróbuje miwybaczyć, chociaż to nie będzie łatwe.Ale w większym stopniu czuję złość.A co sobie myślała dotej pory? %7łe zamierzałam zastrzelić Willa, jednego znajlepszych przyjaciół? Powinna mi wierzyć od początku,powinna wiedzieć, że nie zrobiłabym tego, gdybym wtedyznalazła jakieś inne wyjście.213- Jakie szczęście, że w końcu zdobyłaś dowód, że nie jestemmorderczynią bez serca.No, dowód inny niż moje słowo.Boprzecież, czemu miałabyś mi wierzyć? - Zmuszam się dośmiechu, usiłując zachowywać się nonszalancko.Otwiera usta,ale ja ciągnę dalej, nie mogę się powstrzymać.- Lepiej siępospiesz z tym wybaczaniem, bo czas ucieka.Głos mi się załamuje i dłużej nie jestem w stanie nad sobąpanować.Wybucham płaczem.Opieram się o ścianę i zsuwamsię po niej, kiedy miękną mi nogi.Oczy mam za bardzo zamglone, żeby ją widzieć, ale czuję,jak mnie obejmuje i ściska tak mocno, że aż boli.Pachnieolejkiem kokosowym i jest silna, dokładnie taka jak w czasienowicjatu, kiedy wisiała nad przepaścią, utrzymując sięczubkami palców.Wtedy - czyli wcale nie tak dawno - czułamsię przy niej słaba, ale teraz jej siła sprawia, że wydaje mi się,że ja też mogę być silniejsza.Klęczymy razem na kamiennej posadzce, a ja ściskam ją takmocno, jak ona mnie.- To już załatwione - mówi.- To miałam na myśli.%7łe już ciwybaczyłam.Wszyscy Nieustraszeni milkną, kiedy tego wieczoruwchodzę do stołówki.Nie winię ich.Jako jedna z Niezgodnychmam moc, żeby pozwolić Jeanine zabić jednego z nich.Większość pewnie chciałaby, żebym poświęciła siebie.Amoże są przerażeni, że tego nie zrobię.Gdyby to byli Altruiści, teraz nie siedziałby tu żadenNiezgodny.Przez chwilę nie wiem, dokąd pójść ani jak się tam dostać.Ale nagle Zeke z pochmurną miną macha do mnie, żebymprzyszła do jego stołu, więc idę w tamtą stronę.Zanim tamdocieram, podchodzi do mnie Lynn.214Jest inna od tej Lynn, którą zawsze znałam.Nie ma srogiegospojrzenia.Jest blada i zagryza dolną wargę, żeby ukryć jejdrżenie.- Hm.- zaczyna.Spogląda w lewo, potem w prawo,wszędzie, byle nie patrzeć mi w twarz.- Ja naprawdę.tęsknięza Marlenę.Znałam ją tak długo i.- Kręci głową.-Ale wiesz.nie chodzi mi o Marlenę - mówi, jakby mnie ganiła.- No.dziękuję, że uratowałaś Heca.Przestępuje z nogi na nogę, wzrokiem błądzi po sali.Wkońcu obejmuje mnie jedną ręką i zaciska dłoń na mojejkoszuli.Ból przeszywa mi ramię.Nie mówię jej o tym.Wypuszcza mnie, pociąga nosem i odchodzi do swojegostołu jakby nigdy nic.Przez kilka sekund wpatruję się w jejoddalające się plecy, potem siadam.Zeke i Uriah siedzą obok siebie przy pustym stole.Uriah malekko otępiałą twarz, jak gdyby nie do końca się obudził.Przednim stoi ciemnobrązowa butelka, z której co chwilę popija.Czuję się przy nim niespokojna, ocaliłam Heca, a tooznacza, że nie udało mi się uratować Marlenę.Ale Uriah namnie nie patrzy.Wysuwam krzesło naprzeciwko niego iprzysiadam na samym brzegu.- Gdzie Shauna? - pytam.- Jeszcze w szpitalu?- Nie, tam.- Zeke głową wskazuje stół, do którego wróciłaLynn.Shauna, tak blada, że niemal przezroczysta, siedzi nawózku inwalidzkim.- Nie powinna wstawać, ale Lynn jesttrochę skołowana, więc dotrzymuje jej towarzystwa.- Ale jeżeli zastanawiasz się, dlaczego oni wszyscy są takdaleko.Shauna dowiedziała się, że jestem Niezgodny -informuje ospale Uriah
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (2)
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
- Carey Jacqueline [ Dziedzictwo Kusziela 02] Wybranka Kusziela
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc
- Bahdaj Adam Trzecia granica (SCAN dal 803)
- William Golding Papierowi Ludzie
- DiMercurio Michael Wektor zagrozenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- piecio.opx.pl