[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lata pózniej miastonie będzie miało już swoich cichych zakątków; teraz jednak było spokojnie ipusto.- Nie mieści mi się to w głowie - powiedziała.- Jak to się mogło tak naglestać?- Wiem tyle, co i ty.Japończycy po prostu wyjechali bez słowa wyjaśnie-nia.Miyagawa wezwał mnie dziś po południu do biura i oświadczył, że TasakaCorporation wraca do Japonii.Wycofali się ze wszystkich planów i sprzedająteatr jakiemuś brytyjskiemu konsorcjum.Umowa jest już podpisana.Zwolnilicały zespół produkcyjny.Bardzo im przykro.- Dlaczego nie powiedzieli wam tego wcześniej? - zapytała Sam.- Pewnie bali się, że zagrozimy ich transakcji.Jestem bez pracy.Myśl, żewyjedzie, przeraziła ją.- Co teraz? - zapytała.- Wracam do Edynburga.Spróbuję się wkręcić na przyszłoroczny festiwalteatralny.- Spojrzał w bezgwiezdne niebo.Jego głos zdradzał ból.- Będą jesz-cze lepsze czasy.Inne okazje.- A co z forsą?- Zapłacili mi za następny miesiąc.Tu nie chodzi o pieniądze.To byłaszansa na zrobienie czegoś, w co wierzyłem.- Nie masz pojęcia, jak bardzo mi przykro.- Zamyśliła się na chwilę.-Właściwie to czemu nie dowiedzieć się, kto kupił Savoy? On znajduje się wrejestrze zabytków.Może być wykorzystywany tylko jako teatr.Może uda cisię zatrudnić u nowych właścicieli.155 - Już o tym myślałem.- W takim razie trzeba spróbować.Znajdziemy ci jakiś tani pensjonat.Jestich mnóstwo w okolicach Earl's Court.Musisz zostać.Dotyk ręki na jej talii zaskoczył ją, ale kiedy jego usta znalazły się na jejustach, nie protestowała.19 PRZYNTASam patrzyła na plakaty na peronie, które powiewały, gdy pociąg metra ru-szył w kierunku Chelsea, i wróciła myślami do piątku, kiedy Jacob pojawił sięw Savoyu, wezwany przez jednego z braci Whitstable.Czy to wezwanie miałojakiś związek ze sprawą obrazu Waterhouse'a?Może Peter poprosił go o odebranie koperty.Ale dlaczego szanowanyprawnik miałby szukać kilku świńskich fotografii? Czy to dlatego został za-mordowany?Namówiła Josepha na przesunięcie terminu wyjazdu.Powinien znalezć nie-drogi pensjonat w Earl's Court.Takie sobie wygody w porównaniu z luksusamiSavoyu, ale przynajmniej wyjedzie z miasta, wiedząc, że wykorzystał każdąszansę.Nie mogła się doczekać otwarcia koperty i wyjęcia zniszczonego kawałkafotografii, ale nie chciała zaszokować kobiety siedzącej obok.Uniosła więctylko kopertę do oczu i zauważyła rządek cyfr.Ktoś umieścił zdjęcie w koper-cie, po czym napisał na górze ołówkiem numer telefonu, pośpiesznie go potemścierając.Przez kilka chwil przypatrywała się sekwencji siedmiu liczb i częściimienia - And.To mógł być Andy albo Andrew.Z braku innego pomysłu po-stanowiła zadzwonić pod ten numer.Gdy tylko wysiadła z pociągu, skorzystała z budki telefonicznej na roguSloane Square.- Andy?- A kto mówi?- Znajoma.- Proszę poczekać, poproszę go.- Słucham? - odezwał się po chwili mężczyzna mówiący z silnym cockney-owskim akcentem.156 - Mam na imię Sam.Jestem przyjaciółką jednego z pana klientów.- Tak? Którego?Odchrząknęła.Trzeba zaryzykować.A co tam, przecież jej nie zna.- Widziałam zdjęcia, które zostawił pan w Savoyu.Bardzo interesujące.Czy sam je pan robił?- Nie wiem, o czym pani mówi.Nie robiłem żadnych zdjęć.- Andy byłoburzony albo takiego udawał.Wątpiła, czy jego niechęć do mówienia utrzymasię, gdy wspomni o pieniądzach.Recesja opanowała całą stolicę; praca byłatowarem poszukiwanym, zarówno ta legalna, jak i nie.- Mam właśnie jedno z nich przed sobą.Jest na nim pana numer telefonu.-Starała się mówić jak najbardziej przyjacielskim tonem.- Pomyślałam, że mo-że szuka pan następnego zlecenia.Dobrze zapłacę.- Co jest na tym zdjęciu?Sam odwróciła kawałek fotografii, starając się dojrzeć coś w przyćmionymświetle budki.Dwa nagie ciała, kobieca pierś, nieapetyczne pośladki.Mężczy-zna miał na nogach czarne skarpetki.Ciemność w pokoju rozświetliła tylkolampa błyskowa.Sądząc z dziwnego kąta, z jakiego zostało zrobione zdjęcie,spółkująca para została zaskoczona przez fotografa.- No cóż - powiedziała Sam od niechcenia - ukazuje ono dżentelmena za-bawiającego się z bardzo młodą damą w jednym z pokoi, chyba 216.Zapłacępanu sumę dwa razy wyższą od tej, którą otrzymał pan wcześniej.Wstrzymała oddech i przycisnęła ucho do słuchawki.Przez chwilę słyszałajedynie szum na linii.- Chce pani to powtórzyć?- Zgadza się, z tą samą parą.Może pan to zrobić?Głos po drugiej stronie linii pozostał ostrożny.- Nie mogę wziąć tej samej dziewczyny.To będzie musiała być inna.-Więc zaopatrywał również w kobiety.Pełny serwis.- On jednak nie nabierzesię na to drugi raz.- Proszę zostawić to mnie - odrzekła Sam.- Chcę, żeby pan sprowadził ta-ką, jaka według pana mu się spodoba [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •