X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Połączmy nasze siły i wolę.Krągłe oblicze oficera rozjaśniło się.- Wielka to chwila, Dakterze.Dzięki nam Egipt ma przed sobą przyszłość.Przypieczętujmy nasz układ znakomitym winem z piątego roku panowaniaRamzesa.- %7łałuję, ale piję tylko wodę.- Nawet przy tak nadzwyczajnej okazji?- Wolę zachować jasność umysłu w każdych okolicznościach.- Cenię ludzi z charakterem.Jutro zaczynam serię oficjalnych wizyt, w trakciektórych będę przedstawiał plany usprawnienia działalności tebańskiego garnizonu.Taką rzecz przeprowadzę bez trudu i dostanę za to awans.Małżeństwo przyniesie mi uznanie wielu wysoko postawionych osób istopniowo wejdę w kręgi władzy, tak że stanę się niezbędny.- Ja zaś - oświadczył Dakter - mam nadzieję zostać zastępcą zarządcypracowni naukowej.- Jedno słówko mojego przyszłego teścia i zostaniesz.Poczekajmy tylkotroszkę, a sam będziesz o wszystkim decydował.- Będzie to ważny dla mnie etap, rozpocznę badania, które do tej pory miodradzano, i będę miał dostęp do nowych środków technicznych.Mehi natychmiast pomyślał o sporządzeniu nowych rodzajów broni, dziękiktórym dowodzone przez niego oddziały staną się nie do pokonania.- Musimy lepiej przyjrzeć się Miastu Prawdy - zauważył - bo trzeba będzieodróżnić zmyślenia od faktów.Wiemy, że miasteczkiem zarządzadoświadczony pisarz, wyznaczony przez faraona.Przez wiele lat urząd tenpiastował Ramose i nikomu nie udało się wyciągnąć z niego choćby słówka.Jeśli chodzi o jego następcę, to wiem tylko, jak się nazywa, bo podpisujeoficjalne dokumenty.Na imię ma Kenhir i musimy zdobyć jak najwięcejinformacji na jego temat.Jeśli uda się nam go przekabacić, uderzymy prosto wserce.- O ile rzeczywiście stoi na czele Bractwa - zauważył uczony.- Musi tam być jakiś kierownik, może nawet całe kierownictwo, a do tegomistrzowie.Poznanie imienia i roli każdego z nich to sprawa zasadnicza.- Mistrzowie na pewno nic nie powiedzą, ale z brygady pomocniczej może dasię coś wydobyć.- Jeśli się nie mylę, służby pomocnicze nie mają prawa wstępu domiasteczka.- To prawda, kapitanie, ale w niektórych pracach uczestniczą.- Przynoszą wodę, dostarczają żywność i odzież, wiem.Po co nam to?Dakter uśmiechnął się z zadowoleniem.- Szczegółowa analiza tych dostaw może okazać się przydatna do określeniapoziomu życia i przybliżonej liczby członków Bractwa.- Interesujące - przyznał Mehi.- Masz już informatorów?- Jednego.Jest praczem, dostarczyłem mu cudownego proszku, któryszybciej usuwa brud.A to dopiero początek.Przy pewnych kosztachnawiążemy i inne kontakty.Ten pracz opowiedział mi o pewnymniecodziennym wydarzeniu w życiu Bractwa.Przerwał na kilka chwil, patrząc, jak Mehi łyka ślinkę.- Od dawna już nie przyjęto do Bractwa żadnego nowego rzemieślnika -podjął.- Aż tu naraz stanął przed Komisją niejaki Nefer Milczek i uznano gogodnym zaufania.Ten młody człowiek ma za sobą dość zadziwiającą drogę, bowychował się wprawdzie w miasteczku, ale opuścił je i przez wiele lat wędro- wał po świecie, nim wreszcie wrócił.- To rzeczywiście ciekawe.Czy miał jakiś grzeszek na sumieniu?- Będziemy musieli to sprawdzić.W dodatku przyprowadził ze sobą kobietęspoza miasteczka, podobno córkę jakiegoś zamożnego tebańczyka.- Są małżeństwem?- To też trzeba wyjaśnić.Mehi obmyślał już wiele sposobów, jak stworzyć Miastu Prawdy tak wielkietrudności, by zmusić jego władze do wyjścia poza chroniony obszar.- Nie przy puszczałem, drogi Dakterze, że nasze pierwsze spotkanie okażesię tak owocne.- Ja też nie, kapitanie.- Praca zapowiada się ciężka, a cierpliwość nie jest największą z moich cnót.Będę się jednak musiał w nią uzbroić.A teraz do dzieła!27Garncarz Beken był z siebie zadowolony.Jako kierownik brygadypomocniczej Miasta Prawdy zręcznie skracał sobie godziny pracy,wykorzystywał również swoje stanowisko, czerpiąc z niego pewne korzyściumilające życie.Tak więc zwabił do łóżka córkę pewnego szewca, któremubardziej zależało na zachowaniu pracy niż na cnocie swojej latorośli.Dziewczyna nie była ani piękna, ani inteligentna, ale miała o dwadzieścia pięćlat mniej niż garncarz.- Chodz tu do mnie, ptaszynko, nie zjem cię.Dziewczyna stała skulona koło drzwi wejściowych.- Ze mnie człowiek dobry i hojny.Jeśli będziesz grzeczna, poczęstuję ciębardzo dobrą kolacją, a twój ojciec bez kłopotu będzie mógł wykonywać swójzawód.Dziewczyna ze wstrętem postąpiła o krok naprzód.- Jeszcze kroczek, mój mały wróbelku, nie pożałujesz.Najpierw zdejmijkoszulę.Powoli, bardzo powoli, zrzuciła.Beken wyciągał już ręce po zdobycz, gdy drzwi domku rozwarły się nagle naoścież i tak gwałtownie uderzyły go w ramię, że aż się przewrócił.Przestraszona dziewczyna ujrzała, że do izby wpada na podobieństworozszalałego byka jakiś młody olbrzym, i niezręcznie próbowała zasłonić siękoszulą.- Wyjdz stąd! - rozkazał jej.Uciekła z piskiem, młody olbrzym zaś złapał garncarza za włosy i zmusił godo wstania.- To ty jesteś Beken, kierownik brygady pomocniczej z Miasta Prawdy?- Tak, ale.czego ode mnie chcesz? - Nazywam się Ognik i kazano mi jak najszybciej zobaczyć się z tobą, bo maszmi przydzielić pracę.- Puść mnie, to boli!Młody człowiek rzucił garncarza na łóżko.- Zaraz się dogadamy, Bekenie, ale uprzedzam, że cierpliwość nie jest mojązaletą.Rozwścieczony kierownik brygady pomocniczej wyprostował się.- Czy wiesz, z kim rozmawiasz? Beze mnie nic nie uzyskasz, nic a nic.Ognik przycisnął Bekena do ściany.- Jeśli będziesz mi robił trudności, rozgniewam się, a kiedy się gniewam, niepotrafię się opanować.- Dobrze, dobrze, tylko uspokój się!- Nie lubię, żeby ktoś taki jak ty wydawał mi rozkazy.Garncarz odzyskał trochę pewności siebie.- A jednak będziesz musiał mnie słuchać.Jestem kierownikiem brygadypomocniczej i lubię dobrze wykonaną robotę.- W takim razie będę twoją prawą ręką i nie zawiedziesz się na mnie.Pracęmasz bardzo ciężką, więc potrzebujesz energicznego pomocnika.- To wcale nie takie proste.- Nie gadaj głupstw! Sprawę załatwiliśmy, więc wprowadzam się tutaj.Miejsce ładne, a chce mi się spać.- Ależ.tu, u mnie?- Bardzo nie lubię się powtarzać, Bekenie.Nie zapomnij o ciepłych plackach,serze i świeżym mleku dla mnie na krótko przed świtem.Dzień zapowiada sięnam ciężki.g�Ognikowi od dawna już wystarczały trzy godziny snu na dobę, toteż obudziłsię tak, jak chciał, czyli na długo przed wschodem słońca.Zjadł trochęczerstwego chleba i kilka daktyli, potem wyszedł z domu i schował się woborze, gdzie jakaś poczciwa gruba krowa przyjrzała mu się swymi pełnymispokoju oczami.Było rzeczą powszechnie znaną, że to łagodne zwierzę jestjednym z wcieleń bogini miłości Hathor i że jego spojrzenie ma w sobieniezrównane piękno.Stało się tak, jak przewidywał Ognik.Garncarz, który nie zamierzałustępować i uznał, że bolesna nauczka wybije z głowy awanturnikowiponowne napastowanie, wracał teraz w towarzystwie dwóch uzbrojonych wpałki dryblasów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.