X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma metr pięćdziesiąt wzrostu, a waży ze dwieście kilo.Harry Rex wytarł usta kawałkiem papieru.- Bardzo śmieszne.Numer siedemdziesiąt cztery.Jest zbyt daleko.Możesz o niej zapomnieć.O drugiej Noose stuknął swoim młotkiem i na sali rozpraw zapanowała cisza.- Oskarżenie może przystąpić do przepytywania sędziów przysięgłych - powiedział.Majestatyczny prokurator okręgowy uniósł się wolno i z wa­żną miną podszedł do barierki, gdzie zatrzymał się, spoglądając w zamyśleniu na publiczność i sędziów przysięgłych.Zdawał sobie sprawę z tego, że rysownicy go szkicują, i przez moment wydawało się, że im pozuje.Uśmiechnął się szczerze do sędziów przysięgłych, a następnie się przedstawił.Wyjaśnił, że jest oskarżycielem publicznym i reprezentuje ludność stanu Missisipi.Od dziewięciu lat służy jako ich prokurator i jest to zaszczyt, za który zawsze będzie wdzięczny światłym obywate­lom okręgu Ford.Wyciągnął rękę w ich stronę i powiedział, że to właśnie oni, siedzący teraz na tej sali, wybrali go na swojego przedstawiciela.Podziękował im i stwierdził, że ma nadzieję, iż nikogo nie zawiedzie.Tak, jest pełen obaw.Oskarżał tysiące kryminalistów, ale podczas każdego procesu czuje lęk.Tak! Boi się i nie wstydzi się do tego przyznać.Boi się, ponieważ ludzie złożyli na jego barki ogromną odpowiedzialność, powierzając mu obowiązek ochrony obywateli i wysyłania przestępców do więzień.Lęka się, że nie podoła roli reprezentanta mieszkańców tego niezwykłego stanu.Jake słyszał te wszystkie bzdury już wiele razy.Znał je na pamięć.Buckley, dobry facet, prokurator stanowy, jednoczył się z ludźmi w poszukiwaniu sprawiedliwości, w ratowaniu społeczeństwa.Był zręcznym, utalentowanym mówcą, który potrafił w jednej chwili przemawiać do sędziów przysięgłych przyciszonym głosem, jak dziadek udzielający rad swoim wnukom, a w następnej - wygłosić ostrą tyradę, jakiej nie powstydziłby się żaden czarny kaznodzieja.W przypływie elokwencji umiał przekonać sędziów przysięgłych, że stabil­ność naszego społeczeństwa, a nawet przyszłość rodu ludzkiego zależy od ich werdyktu, w którym orzekną winę oskarżonego.Najlepszy stawał się podczas wielkich procesów, a ten był jego największym.Mówił z pamięci i ujmował wszystkich obecnych w sali rozpraw, przedstawiając siebie jako ich uniżonego sługę, jako przyjaciela i współpracownika ławy przysięgłych, który razem z nimi ustali prawdę i ukarze tego człowieka za jego występny czyn.Po dziesięciu minutach Jake miał dosyć.Wstał z niezado­woloną miną.- Wysoki Sądzie, wnoszę sprzeciw.Pan Buckley nie wybiera ławy przysięgłych.Nie jestem całkiem pewny, co właściwie robi, ale nie mam wątpliwości, że nie przesłuchuje sędziów przysięgłych.- Podtrzymuję sprzeciw! - wrzasnął Noose do mikrofonu.- Panie Buckley, jeśli nie ma pan pytań do sędziów przysięg­łych, proszę wrócić na swoje miejsce.- Przepraszam, Wysoki Sądzie - powiedział Buckley zaże­nowany, udając, że czuje się urażony.Jake zastopował go po raz pierwszy.Prokurator sięgnął po swój notatnik i przystąpił do zadawania pytań.Spytał, czy ktoś z sędziów przysięgłych kiedykol­wiek był członkiem ławy przysięgłych.Uniosło się kilka rąk.W procesach cywilnych czy karnych? Głosowali za uniewin­nieniem czy skazaniem? Jak dawno temu to było? Czy oskarżony był czarny czy biały? A ofiara czarna czy biała? Czy ktoś z nich padł kiedyś ofiarą przestępstwa? Dwie ręce w górze.Kiedy? Gdzie? Czy napastnika schwytano? Czy został skazany? Czy był biały czy czarny? Jake, Harry Rex i Ellen sporządzali całe stronice notatek.Czy jakiś członek waszych rodzin padł ofiarą przestępstwa? Znów uniosło się kilka rąk.Kiedy? Gdzie? Co stało się z przestępcą? Czy jakiś członek waszych rodzin został kiedykolwiek oskarżony o po­pełnienie przestępstwa? Postawiono go w stan oskarżenia? Wytoczono mu proces? Został skazany? Czy przyjaciele lub członkowie rodzin zatrudnieni są w wymiarze sprawiedliwości? Kto? Gdzie?Przez bite trzy godziny Buckley sondował wszystkich niczym chirurg.Okazał się prawdziwym mistrzem.Widać było, że się przygotował.Pytał o rzeczy, które Jake’owi nawet nie przyszły do głowy.I zadał niemal wszystkie pytania, które Jake sobie przygotował.Delikatnie usiłował wywęszyć, jakie są osobiste odczucia i opinie kandydatów.I we właściwych momentach mówił coś zabawnego, by słuchacze mogli się roześmiać i aby zmniejszyć panujące napięcie.Zawładnął wszystkimi obecnymi w sali rozpraw i kiedy o piątej Noose mu przerwał, był dopiero w środku swej oracji.Dokończy rano.Sędzia zarządził przerwę do godziny dziewiątej następnego dnia.Jake zamienił kilka słów z Carlem Lee.W tym czasie tłum obecnych powoli kierował się do wyjścia.Ozzie stał w pobliżu Haileya, trzymając kajdanki w pogotowiu.Kiedy Jake skończył rozmawiać ze swym klientem, Carl Lee uklęknął przed swoją rodziną, siedzącą w pierwszym rzędzie, i uściskał wszystkich.Zobaczy się z nimi jutro, obiecał.Ozzie wy­prowadził go do poczekalni, a potem w dół schodów, gdzie kilku zastępców szeryfa czekało, by go odwieźć do aresztu.ROZDZIAŁ 34Drugiego dnia procesu od świtu było duszno i gorąco.Lepka, niewidzialna mgiełka uniosła się z gazonów i przykleiła do ciężkich buciorów i szerokich żołnierskich spodni.Słońce przypiekało mocno, kiedy gwardziści nonszalancko prze­chadzali się po centrum Clanton, kryjąc się w cieniu drzew i pod markizami sklepików.Ale choć rozebrali się do jasnozielonych podkoszulków, zanim w namiotach zaczęto wydawać śniadanie, byli już mokrzy od potu.Czarni kaznodzieje wraz ze swymi parafianami skierowali się prosto na wyznaczone im poprzedniego dnia miejsce i rozbili obóz.Pod dębami rozłożyli leżaki, a na stolikach postawili pojemniki z zimną wodą.Biało-niebieskie tablice z napisami: UWOLNIĆ CARLA LEE umocowali na tyczkach od pomidorów i wetknęli w ziemię, tworząc rodzaj płotu.Agee zlecił wydrukowanie kilku nowych afiszy z powiększoną czarno-białą fotografią Carla Lee w czerwono-biało-niebieskim obramowaniu.Były wykonane schludnie i fachowo.Członkowie Klanu posłusznie zajęli przydzielony im sektor na trawniku przed sądem.Przynieśli swoje własne tablice - na białym tle czerwonymi literami wypisane było: CARL LEE DO GAZU.Wymachiwali nimi w kierunku stojących z drugiej strony przejścia czarnych i wkrótce obie grupy zaczęły na siebie pokrzykiwać.Uzbrojeni żołnierze ustawili się wzdłuż chodnika w długie szeregi, nie zwracając uwagi na fruwające nad ich głowami przekleństwa.Była ósma rano, drugi dzień procesu.Dziennikarzom kręciło się w głowie od nadmiaru wydarzeń godnych zarejestrowania.Słysząc okrzyki przed gmachem sądu, ruszyli w kierunku trawników, okupowanych przez demonstrantów.Ozzie i pułkownik chodzili wokół sądu, od czasu do czasu wykrzykując jakieś uwagi do radiotelefonów.Punktualnie o dziewiątej Ichabod powitał wszystkich zgro­madzonych w sali rozpraw [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.