[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko że to nie idzie o tę przyszłość.My chcemy zmiany teraz.Tom powiada, że teraz na zmianę jest za wcześnie, a Bert - że zmiany nigdy nie będzie.Co biedny człowiek ma robić, kiedy ile ludzi, tyle zdań.Weź choćby samych socjalistów.Wciąż się tylko kłócą, robią rozłamy i wyrzucają się nawzajem z partii.Wszystko to jeden dom wariatów i od samego myślenia ćmi mi się w głowie… Sprawa, o której ani na chwilę nie mogę zapomnieć, to że my teraz chcemy zmiany.Urwał natychmiast i spojrzał na Saxon.- Co ci? - spytał głosem ochrypłym z niepokoju.- Czujesz się źle… czy… coś takiego?Jedną rękę przycisnęła do serca, ale zdumienie i niepokój w jej oczach zniknęły i na ich miejsce wypłynęła radość, podczas gdy wargi rozchyliły się w tajemniczym uśmiechu.Zdawała się nieświadoma obecności męża, jak gdyby wsłuchiwała się w jakiś głos płynący z daleka i przeznaczony nie dla jego uszu.Potem zachwyt i szczęście rozpromieniły jej twarz i wyciągnęła rękę do Billa.- To jest życie… - wyszeptała.- Czułam życie.Jestem taka szczęśliwa, taka szczęśliwa.Gdy nazajutrz Bill wrócił wieczorem z pracy, Saxon przypomniała mu o obowiązkach ojcowskich.- Wiesz, Bill, dużo o tym myślałam - zaczęła.- Jestem taka zdrowa i silna, że naprawdę można będzie urządzić wszystko niedrogo.Marta Skelton jest bardzo dobrą akuszerką.Ale Bill potrząsnął głową.- Nie wysilaj się, Saxon, bo nic z tego.Będziesz miała doktora Hentleya.On leczy Billa Murphy’ego i Bill nie może się go dość nachwalić.Stary, ale mądra głowa.- Marta Skelton przyjmowała dziecko Maggie Donahue - nie dawała za wygraną Saxon.- Wystarczy spojrzeć na nią i na maleństwo.- Ale nie będzie przyjmowała twego dziecka.Niech ci się nawet nie marzy.- Kiedy doktor policzy sobie dwadzieścia dolarów - ciągnęła Saxon - i każe wziąć pielęgniarkę, ponieważ nie mam w domu kobiecej opieki.A Marta Skelton zrobiłaby wszystko i kosztowałoby to o tyle taniej.Ale Bill przygarnął ją do siebie czule i wygłosił pogląd, który miał się stać dla niej prawem.- Słuchaj uważnie, maleńka żono.Robertsowie nie lubią tandety.Zapamiętaj to sobie.Masz urodzić dziecko.To jest twój obowiązek i trzeba przyznać, że niemały.Mój obowiązek to dostarczyć pieniędzy i opiekować się tobą.A dla ciebie najlepsze nie jest za dobre.Przecież ja bym, dziewczyno, nie naraził cię na najmniejsze ryzyko nawet za milion dolarów.Tylko ty się liczysz.A dolary to śmieć.Myślisz pewnie, że ja lubię już trochę to dziecko.Owszem, lubię je.Właściwie to cały dzień o nim myślę.Jeżeli mnie wyrzucą z pracy, to będzie z jego powodu.Zupełnie na jego punkcie zbzikowałem.Ale mimo to, Saxon, Bóg mi świadkiem, że zanim bym pozwolił, żeby tobie się coś przydarzyło, wolałbym zobaczyć je umarłe i w grobie.Może da ci to jakieś pojęcie o tym, ile dla mnie znaczysz.Wiesz, Saxon, zawsze sobie wyobrażałem, że małżeństwo to po prostu uregulowanie życia i że po pewnym czasie chodzi tylko o to, żeby mąż i żona możliwie najmniej się kłócili.Może tak jest z innymi ludźmi.Ale ze mną i z tobą rzecz ma się zupełnie inaczej.Ja co dzień bardziej cię kocham.W tej chwili kocham cię więcej, niż cię kochałem pięć minut temu, kiedy zacząłem z tobą rozmowę.A pielęgniarki nie musimy brać.Doktor Hentley będzie przychodził każdego dnia, a Mary zajmie się domem i zaopiekuje tobą tak, jakbyś ty w razie potrzeby dla niej zrobiła.W miarę jak mijały dni i tygodnie, w nabrzmiewających piersiach Saxon coraz wyraźniej odzywało się uczucie macierzyńskiej dumy.Była kobietą na wskroś normalną i macierzyństwo dawało jej szczęście bezgraniczne i zaspokajające.Co prawda miała i swoje chwile lęku, były one jednak tak przelotne, że podnosiły jedynie smak szczęśliwości.Jedna tylko rzecz ją frasowała, niejasna i groźna sytuacja klasy robotniczej, której nikt - a ona już najmniej - nie mógł zrozumieć.- Wciąż mówicie o tym, że dzięki maszynom wytwarza się tyle więcej wszystkiego niż dawnym systemem - powiedziała któregoś dnia w rozmowie z Tomem.- W takim razie dlaczego mamy teraz o tyle mniej?- To rozumiem, nareszcie trafiłaś w sedno - odparł.- Bardzo prędko zrozumiałabyś, na czym polega socjalizm.Jednakże myśli Saxon skierowane były ku najbliższym potrzebom.- Tom, od jak dawna jesteś socjalistą?- Od ośmiu lat.- I nic ci to nie dało?- Ale nam da… kiedyś.- W tym tempie prędzej znajdziesz się w grobie - zaatakowała.Tom westchnął.- Możliwe.Bieg rzeczy jest taki powolny.Znowu westchnął.Zauważyła wyraz cierpliwego znużenia na jego twarzy, przygarbione plecy, ręce zdeformowane od pracy.Wszystko to symbolizowało dla niej daremność jego społecznej wiary.Rozdział dziewiątyZaczęło się wszystko spokojnie, tak jak często zaczynają się zdarzenia niespodziane i brzemienne w skutki.Dzieci różnego wieku i wzrostu bawiły się na ulicy i Saxon siedząca przy otwartym oknie obserwowała je, śniąc sny na jawie o swym maleństwie.Słońce gasło w łagodnym zachodzie, od zatoki powiał chłodny wiatr, niosąc leciutki posmak soli.Jeden z malców wskazał w kierunku ulicy Siódmej.Dzieci przestały się bawić i stały patrząc i pokazując rękami w jednym kierunku.Potworzyły się gromadki - starsi chłopcy, od lat dziesięciu do dwunastu, stali oddzielnie, starsze dziewczynki trzymały małe dzieci za ręce lub brały je w ramiona.Saxon nie widziała przyczyny, odgadła ją jednak, gdy zobaczyła, że starsi chłopcy chwytają kamienie z rynsztoków i ukrywają się w wąskich alejach między domami.Mniejsi chłopcy usiłowali ich naśladować.Starsze dziewczynki odciągały malców za ramiona, zatrzaskiwały furtki i wbiegały na stopnie małych domków.Drzwi zamknęły się za nimi.Ulica opustoszała i tylko tu i tam spoza odsuniętej na bok firanki wyglądały pełne niepokoju twarze kobiet.Saxon usłyszała sapanie lokomotywy pociągu wyjeżdżającego ze stacji centralnej.Potem od strony ulicy Siódmej napłynął ochrypły, gardłowy wrzask.Saxon wciąż jeszcze nie mogła nic dojrzeć.Przypomniały jej się słowa Mercedes Higgins: „Są jak psy walczące o kości”.Wrzawa była teraz bliżej.Wychyliwszy się, Saxon zobaczyła idących jej stroną ulicy kilkunastu łamistrajków konwojowanych przez tyluż strażników kolejowych i detektywów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •