[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najemcy lokali z alkoholem ostatnimi czasy niezle dostali w skórę, padając ofiarąniższych opłat celnych, zakazu palenia, wyższych podatków i absurdalnie taniego piwa zsupermarketów.Niektórzy mieszkańcy uważali, że zamykanie pubów to symboliczna śmierćlondyńskiego ducha wspólnoty.Carlyle, który rzadko poddawał się takim nostalgicznymuczuciom, uważał to za bzdurę.Zniknięcie tych spelunek z beznadziejną obsługą i mnóstwempapierosowego dymu należało jego zdaniem uznać za sukces.Nie zamierzał tęsknić za fałszywąserdecznością East Endu, podszytą uprzedzeniami i agresją.Przez ostatnią dekadę co rokuzamykano w Londynie ponad sto pubów, ale Carlyle nie zauważył jakiegoś wielkiego niedoborutych lokali.Oznaczało to, że ludzie pokroju Clementa Hawleya wciąż mieli gdzie prowadzićswoje interesy.Carlyle próbował sobie przypomnieć, kiedy po raz ostatni był w pubie, jeśli nie musiałtego robić w związku z pracą.Przypuszczał, że jakieś trzy lata temu.Pewnie poszedł tam, żebyzobaczyć, jak Fulham przegrywa z jakimiś innymi nieudacznikami, bo nie mógł sobie pozwolićna subskrypcję kanału, na którym pokazywano ten mecz.Teraz siedział przy stoliku oddalonymod drzwi i trzymał w ręce szklankę whisky Jameson bez lodu.Oprócz niego w lokalu byłojeszcze kilku gości, którzy popijali piwo i nie zwracali uwagi jeden na drugiego.Inspektorrozsiadł się wygodniej i cierpliwie czekał.Clement Hawley był młody i energiczny.Był też nieprzewidywalny.Gdy tylko wszedłdo pubu, rozejrzał się, szukając swoich stałych klientów.Niemal natychmiast dostrzegł Carlyle ai błyskawicznie zawrócił.Trudno powiedzieć, dlaczego chciał uciec.Wiedzieli przecież, gdziepracuje, upewnili się, że już tu dzisiaj był.Musiał też w miarę szybko wrócić do swojego biura,żeby zamknąć transakcje, które otworzył rano.Na pewno wolał rozmawiać z Carlyle em tutaj, wpubie, niż na tyłach banku.Dlaczego więc próbował uciec? Może chodziło o towar, który miał w kieszeniach.Możebyła to kwestia bandyckich genów.A może zwykła głupota.Tak czy inaczej, nie uciekł daleko.Gdy tylko zbliżył się do wyjścia, w drzwiach stanął Joe, który obrócił go w miejscu i pchnąłlekko w stronę swojego szefa.Carlyle uśmiechnął się do siebie.Lubił, gdy chociaż takie drobnerzeczy szły zgodnie z planem.Hawley wzruszył z rezygnacją ramionami i pozwolił zaprowadzić się do stołu Carlyle a.Miał około trzydziestu pięciu lat, ale zachował chłopięcy wygląd i sylwetkę.Z odległości kilkumetrów wyglądał jak świeżo upieczony absolwent, który dopiero zaczyna karierę.W sumieniezle się trzymał jak na faceta, który ma dwie stresujące prace. Inspektorze& przywitał się nieśmiało. Clement.Carlyle spojrzał za jego plecy na dwóch młodzieńców z City, którzy właśnie pojawili sięw drugim końcu lokalu.Kupili po piwie i przyglądali się Clementowi, próbując ocenić sytuację.Może teraz ubić z nimi interes czy nie?Carlyle odwrócił się do Hawleya i wskazał głową sąsiednie krzesło.Handlarz dobrzewiedział, co zobaczył inspektor, zwalczył więc pokusę i nie spojrzał na swoich klientów.Niezamierzał też siadać. Prawdę mówiąc, trochę się spieszę.Carlyle zacisnął dłoń na szklance. Siadaj! warknął.Clement wykonał polecenie, a Joe usiadł obok niego. Wygląda na to, że straciłeś właśnie klientów zauważył Carlyle, obserwując, jak dwajmłodzi biznesmeni w rekordowym tempie opróżniają szklanki i wychodzą.Może jednak uda imsię przeżyć popołudnie bez wspomagaczy. No cóż. Clement się uśmiechnął. Wie pan, jak to jest, raz się zyskuje, raz traci. Owszem.Ale ty nie chcesz stracić więcej niż to konieczne, co? Oczywiście, inspektorze.Jestem do pańskich usług.W czym mogę pomóc? Przede wszystkim opróżnij kieszenie i oddaj towar Joemu.Potem chciałbym z tobąchwilę pogadać. Inspektorze! zaprotestował Clement, krzywiąc się z bólu jak ośmiolatek, któremu poraz ostatni przypomniano, że ma się kłaść do łóżka.Zrobił jednak, co mu kazano.Joe schowałnarkotyki do kieszeni marynarki, nawet nie rzuciwszy na nie okiem. Rozumiem, że nie ma mowy o pokwitowaniu?Kiedy ani Carlyle, ani Joe nie odpowiedzieli na to pytanie, Clement odetchnął głęboko iprzez kilka sekund masował sobie kark
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (2)
- Salvatore Robert Gwiezdne Wojny Wektor Pierwszy
- § Irving John Zanim cię znajdę
- Bez dogmatu Sienkiewicz
- Corel DRAW (3)
- Eddings, Dav
- Podpalacze ludzi t.2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- legator.pev.pl