[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, widząc swojego pana lennego po raz pierwszy od wielu lat,przekonał się, że nie ma najmniejszej ochoty być postrzegany, choćbyprzez pomyłkę, jako człowiek, dzięki któremu Ryszard Plantagenet jesttym, kim jest.- Siadaj, człowieku, siadaj sobie.To twój własny dom i jestemw nim zaledwie gościem.Siadaj, dołącz do nas i opowiedz nam, coporabiałeś, skrywając się tutaj przez wszystkie te lata.Ector podszedł bez słowa i odsunął krzesło od stołu dla swojegopana, a Henryk usiadł, starannie układając fałdy opończy tak, aby niekrępowały jego ruchów.- Poczęstuj się kapłonem warknął Ryszard, popychając półmisekw stronę gospodarza, zanim ten zdążył się odezwać.- Służbę kuchenną masz w porządku.Moje mięso nigdy nie smakuje tak dobrze.Przyprawy czy coś.- Ryszard znów brutalnie zaatakował swoją sztukęmięsa, a jego krótka ruda broda lśniła od tłuszczu.De S łbie jadł bardziej wytwornie, drobnymi kęsami, zamiast roz-rywać mięso zębami.Saint Clair skorzystał z okazji, aby przyjrzeć musię dokładniej.Andegaweński rycerz wyglądał na starszego może o pięćlat od swojego suzerena, miał twarz o szlachetnych rysach i brązoweoczy bystro patrzące nad długim, prostym nosem oraz żuchwą, k;órejkwadratowy zarys było wyraznie widać pod ciemnobrązową bradąprzyciętą w kształt łopaty.Była to surowa twarz, lecz, jak sądził Henryk,zdolna jednak do wyrażania rozbawienia lub współczucia; zastanawiałsię przez chwilę, kim jest ten człowiek i dlaczego tutaj trafił,towarzysząc samotnie Ryszardowi Plantagenetowi, jednemu znajpotężniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych ludzi w świeciechrześcijańskim.Henryk przysunął do siebie drewnianą tacę ipoczęstował się zimnym skrzydełkiem z kapłona.Było na nim niewielemięsa, lecz Henryk nie czuł głodu.Jego umysł spekulował gorączkowona temat powodów i konsekwencji tej niespodziewanej wizyty.Podniósłskrzydełko i znów je odłożył, nie kosztując go nawet.94- Zasmuciły mnie niedawno wieści, że wciąż nie możesz dojść doporozumienia z ojcem w kwestii sukcesji.Miałem nadzieję, że tenkonflikt już dawno został rozwiązany.- Tak jak my wszyscy.I szczerze mówiąc, tak było, dopóki ten staryknur znów nie zmienił zdania.Jak na kogoś, kto uważa się za lwa, jeststarą, upartą świnią.Jednak ja się z nim jeszcze uporam, Bóg miświadkiem.Poczekajcie tylko chwilę, a zobaczycie, wraz z całą resztąświata.Przed śmiercią uczyni mnie następcą tronu Anglii, a długo jużnie pociągnie, daj Boże.Choć Henryk Saint Clair wiedział, że ojciec i syn nie przepadają zasobą, i słyszał, że stary król zauważalnie i szybko podupada na zdrowiu,był oburzony, że syn tak bezdusznie mówi o zbliżającej się nieuchronnieśmierci ojca.Nim przyszła mu do głowy jakakolwiek odpowiedz,Ryszard ciągnął:- Przyznam jednak, że stary knur dobrze się ustawił w życiu.1 mnie także, kiedy się nad tym zastanowię.Zbudował mi imperium,czyż nie? Nie cierpiałem go całe życie, nienawidziłem go nawet czasami, a jednak i ja mogę nad nim czasem zapłakać.Może i jest godnympogardy tyranem, lecz na Boga, to człowiek i król, z którym trzeba sięliczyć.Przysięgam, nie mam pojęcia, jak on i matka przeżyli ze sobąlyle lat, nie zabijając się.- Być może dlatego, że od kilku lat trzyma ją w więzieniu.Ryszard poderwał głowę i spojrzał na swojego "starego nauczycielawstrząśnięty, lecz po chwili uśmiechnął się szeroko i wydał z siebiegłośny rechot.- Na Boga, masz rację.To zapewne miało dużo wspólnego z tym, żeoboje przeżyli.- Jak teraz ma się twoja matka?- Z tego, co mówią mi moi ludzie w Anglii, wspaniale, lecz któregośpięknego dnia odzyska wolność i wtedy prawdopodobnie stanie siębardziej niebezpieczna i nieprzewidywalna niż kiedykolwiek wcześniej!Eleonora nigdy nie przestanie dążyć do osiągnięcia własnych celów.Saint Clair skłonił głowę.- Nie mogę nic powiedzieć na ten temat, panie, ponieważ prowadzimy tu spokojne życie i rzadko dowiadujemy się, co dzieje się zanaszymi bramami.Ostatnio nieczęsto przyjmujemy gości, a od czasu,95kiedy ponad rok temu zmarła moja żona Amanda, rzadko szukamkontaktu ze światem poza moimi murami.Odpowiedz Ryszarda była natychmiastowa, stanowcza i zupełnie nieprzystawała do tego, co Saint Clair chciał usłyszeć:- Musisz więc częściej stąd wyjeżdżać i ruszać się po świecie, dlatego właśnie tu jestem.- Wypowiedziawszy to złowieszcze zdanie,książę zamilkł, tocząc między palcami kulkę chleba.Kiedy patrzyłw kierunku huczącego w wielkim palenisku ognia, jego twarz była zamyślona, a następne słowa zaskoczyły gospodarza.- Nic nie słyszałemo śmierci twojej żony, a wiem, ile dla ciebie znaczyła.Musiał to byćdla ciebie wielki cios, przyjacielu, i całkowicie tłumaczy twą niewiedzęna temat życia za twymi bramami, jak mówisz, więc nie będziemy jużo tym rozmawiać.Wstał, zdjął skórzany kaftan i rzucił go za siebie, na krzesło, naktórym leżały poplamione opończe.Sir Henryk przywołał Ectora pal-cem i wskazał ubrania, które sługa natychmiast pozbierał.- Twoje komnaty powinny być niedługo gotowe, panie, będzie ciw nich ciepło i wygodnie.Tymczasem wasze peleryny zostaną osuszone i oczyszczone, abyście mogli je włożyć rankiem.Ryszard przyglądał się leniwie, jak Ector wynosi z przedsionka dwieciężkie peleryny i jego kaftan.Kiedy za sługą zamknęły się drzwi,przyciągnął krzesło w pobliże buzującego ognia i usiadłszy, wyciągnąłnogi w stronę płomieni.Pokryty złotym zarostem podbródek opierał sięniemal o jego pierś, a książę z zamyśloną miną muskał palcami lewąpołę tuniki w miejscu, gdzie widniał jego herb.Na krwistoczerwonymtle w kształcie tarczy wyhaftowano złotą nicią zwróconego w lewo,stojącego na tylnych łapach lwa.Cisza się przedłużała, Saint Clairodchrząknął delikatnie, tłumiąc narastającą w piersi obawę, i pośródtrzasków ognia rozległ się jego głos:- Zacząłeś mówić o tym, co cię tu dzisiaj sprowadza, panie.Czywolno mi zapytać, co miałeś na myśli?Ryszard otworzył gwałtownie oczy i odwrócił się w stronę SaintClaira, siedzącego przy stole naprzeciw de Sablego.- Tak, wolno.Potrzebuję cię, przyjacielu.Chcę, abyś stanął u mojego boku.Henryk walczył z konsternacją.Z brakiem zrozumienia na twarzyzapytał:96-Tutaj, panie, w Andegawenii?- Niech to diabli, nie! W Zamorzu, w Ziemi Zwiętej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (2)
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
- Carey Jacqueline [ Dziedzictwo Kusziela 02] Wybranka Kusziela
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Sonny Hassell & Ais Interludes (#3)
- Cook Robin Toksyna
- John Grisham Firma (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- hattrickd.pev.pl