[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trochę to potrwa odpowiedział McGee. Tymczasem zrobimy kilka drob-niejszych testów.Gotowa do oddania krwi? Jeśli to może nam pomóc, to zawsze.* * *Krótko po dziesiątej Murf i Phil pojawili się, by zabrać Susan do jej sali.McGee po-szedł właśnie sprawdzić, jak posuwają się badania płynu.Wiedziała, że obaj sanitariuszenie mieli nic wspólnego z fatamorganą, która dotyczyła wydarzeń w windzie, i że bylicałkowicie niewinni, ale jednak czuła się w ich obecności jakoś nieswojo. Wszyscy pytają, gdzie się pani podziała oznajmił Phil, gdy jechali już koryta-rzem w stronę wind. I wszyscy bardzo się o panią martwią dodał Murf. Akurat! rzuciła Susan. Naprawdę zapewnił Phil. Tak tam bez pani smutno rzekł Murf. Jak na pogrzebie powiedział Phil. Jak na cmentarzu uzupełnił Murf. Jak w szpitalu przebił go Phil. Przecież jesteśmy w szpitalu zauważyła Susan, podchwytując grę świadomie,by nie myśleć o niemiłych skojarzeniach z windą. Ma pani całkowitą rację zgodził się Murf. Oczywiście, że jesteśmy w szpitalu potwierdził Phil..ale w pani towarzystwie, młoda damo..świat staje się jaśniejszy, piękniejszy..jak hotel w jakimś kurorcie..w jakimś kraju, gdzie zawsze świeci słońce..w jakimś egzotycznym kraju..na przykład w Mezopotamii.Dojechali do wind.Susan wstrzymała oddech. Phil, już ci mówiłem, że nie ma Mezopotamii.Jeden z nich nacisnął guzik. No, to dokąd jeżdżę każdej zimy? W biurze podróży zawsze mi mówią, że toMezopotamia. Obawiam się, że korzystasz z usług niekompetentnego biura, Phil.Prawdopodobnieco roku jezdzisz do New Jersey.133Otworzyły się drzwi windy.Susan znieruchomiała, ale w środku nie było żadnych ży-wych nieboszczyków. Jestem pewien, że nigdy nie byłem w New Jersey, Murf. To New Jersey miało szczęście!Cholera, nie mogę żyć z tym dłużej, pomyślała Susan ponuro, gdy Phil i Murf wy-prowadzali łóżko z windy na korytarz pierwszego piętra, gdzie znajdowała się jej sala.Przecież nie mogę przez całe życie bać się i podejrzewać każdego, kogo spotkam.Niemogę walczyć z koszmarami, które mogą na mnie czyhać w każdej dziurze.Nikt nie byłby w stanie żyć w ciągłym napięciu, podnieceniu i wyczerpującym stra-chu, że oto za chwilę wydarzy się coś strasznego.Jaki sens miałoby takie życie?* * *Aóżko pani Seiffert było odsłonięte.Staruszki nie było.Sanitariusz zebrał z łóżka ostatnią partię pościeli i zaraz wrzucił ją do dużego workaz brudną bielizną.Na pytanie Susan odpowiedział następująco: Pogorszyło się jej.Zabrali ją na dół na intensywną terapię. Tak mi przykro. Można się było tego spodziewać odparł sanitariusz. Ale i tak szkoda.Takamiła staruszka.Susan naprawdę było przykro, ale odetchnęła z ulgą, że nie ma już w sali dziwnej to-warzyszki.Nareszcie znów będzie widać niebo.To nic, że było ciemno, pochmurno i zanosiłosię na ulewę.* * *Minęło dziesięć minut od chwili, kiedy Phil i Murf przetransportowali Susan do jejsali.Siedziała wsparta na poduszkach i muskała dłonią pościel.Nagle weszła siostra�elma, niosąc tacę z jedzeniem. Ominęło panią śniadanie.A na to nie może sobie pani pozwolić.Jeszcze trochębrakuje pani do moich wymiarów.Tylko ja mogę pozwolić sobie na głodówkę. Umieram z głodu. Nie wątpiłam w to ani przez chwilę powiedziała pielęgniarka, stawiając tacę nastoliku. Jak się pani dziś czuje, moje dziecko?134 Jak poduszeczka do igieł odparła Susan, wciąż czując w plecach pamiątkę popunkcji. Czy doktor McGee wykonał większość czynności osobiście? Tak. No to nie jest tak zle zauważyła siostra �elma, zrywając folię z tacki. Innilekarze nie są tacy delikatni. Owszem, ale boję się, że przez to spózni się do swego gabinetu. W środy rano nie przyjmuje pacjentów wyjaśniła siostra. Ma tylko pięć go-dzin po południu. O, i jeszcze coś. rzekła Susan. Wczoraj tak krótko widziałam siostrę, że za-pomniałam zapytać, jak się udała wtedy randka.Siostra �elma zerknęła ze zdziwieniem na pacjentkę i zmarszczyła czoło. Randka? No, sama siostra mówiła.Kręgle i hamburgery.Przez chwilę pielęgniarka sprawiała takie wrażenie, jakby nie wiedziała, o czymSusan mówi.Nagle oczy jej pojaśniały. Ach, randka! Oczywiście! Z tym wesołkiem! Z tym, co ledwie by się zmieścił w drzwiach powtórzyła Susan słowa pielę-gniarki na temat jej przyjaciela. Z tym, który ma duże, twarde, ale i czułe dłonie uzupełniła siostra �elma z tę-skną nutą w głosie.Susan zmarszczyła nosek. A już myślałam, że siostra zapomniała. Tej nocy nigdy nie zapomnę. Zazdroszczę siostrze.Figlarny uśmieszek pojawił się na twarzy pielęgniarki. Mój przyjaciel nie ma kłopotów z tym, żeby dobrze wycelować i trafić.I nie mamna myśli wyłącznie kręgli.Susan się zaśmiała. Ale z siostry lubieżnica.�elma Baker błysnęła zza szkieł białkami oczu. %7łycie trzeba czasami ostro przyprawić, bo inaczej jest mdłe.Susan rozłożyła na świeżo zmienionej, błękitnej piżamie, papierową serwetkę. Myślę, że najczęściej używa siostra pieprzu. Czasami sypię go łyżkami. Tak myślałam.Prawdziwa z siostry sybarytka. Jestem metodystką, a metodyści potrafią się zabawić.A teraz niech pani wszystkoładnie zje z tej tacy.Już zaczyna pani nabierać kształtów i kolorów, przynajmniej natwarzy.Nie chcemy tu mieć chudzielców.135Przez następne pół godziny Susan jadła powoli spóznione śniadanie i obserwowałachmury kłębiące się za oknem.Gnały po całym niebie, tworząc płynną mozaikę różnychodcieni granatu i szarości.Kilka minut po jedenastej przyszedł Jeffrey McGee. Przepraszam, że tak długo mnie nie było.Wyniki dostałem już jakiś czas temu, alemusiałem zająć się panią Seiffert, która jest teraz na oddziale intensywnej terapii. Jaki jest jej stan? Coraz gorszy. Niedobrze. Tak.To niedobrze, że musi umrzeć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Foster Alan Dean Tran ky ky Lodowy Kliper
- Foster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca Burza
- Foster Alan Dean Zaginiona Dinotopia
- Dean R. Koonz Ziarno Demona
- Koontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dal
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Judith McNaught DoskonałoÂść
- Wilson Colin Pasozyty umyslu (SCAN dal 1143)
- Makuszynski Kornel Dusze z papieru (2)
- Card Orson Scott Alvin czeladnik
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adiczek.opx.pl