[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobieta wstała, jej nieśmiałe słowa zabrzmiały z pełną boleści godnością:- Zdaniem mę\a, gdybym nie była tak beznadziejnie tępa, nauczyłabym się czytaćjeszcze w dzieciństwie.Moje dzieci mówią to samo.- Uwa\ają, \e marnujesz swój czas.Przyszłam tu tylko dlatego, bo Rosalie chwaliłasię, jakie szybkie robi postępy, choć te\ nie wierzyła, by to było mo\liwe.Chciałamspróbować, przez kilka tygodni.Pozostałe kobiety skinieniem głowy przyznały jej rację.Julie na chwilę przymknęłaoczy, postanowiła wyznać prawdę, którą, jak sądziła, pogrzebała na zawsze.- Wszystkie mo\ecie nauczyć się czytać.Nieumiejętność czytania wcale nie wynika zbraku inteligencji.Mogę to udowodnić.- Jak? - zapytała Pauline.Julie wzięła głęboki oddech, nim spokojnym głosem odpowiedziała:- Gdy przybyłam do Keaton, byłam w czwartej klasie, a nie umiałam czytać takdobrze, jak Rosalie ju\ po kilku tygodniach nauki.Wiem, co to znaczy czuć się niezdolną. Rozumiem, co znaczy iść korytarzem i nie umieć odczytać napisu na drzwiach toalety.Wiem,jakich chwytacie się sposobów, by ukryć to przed innymi, powstrzymać ironiczne uśmieszki.Dla mnie to wcale nie jest śmieszne.Bo wiem coś jeszcze.Wiem, ile odwagi potrzebujeka\da z was, by zjawiać się tu dwa razy w tygodniu.Kobiety patrzyły na nią z otwartymi ze zdumienia ustami, wreszcie Pauline odwa\yłasię zapytać:- To prawda, nie umiałaś czytać?- Prawda - odrzekła spokojnie Julie, patrząc jej prosto w oczy.-Właśnie dlatego wasuczę, dlatego tak bardzo się staram o materiały do nauki dorosłych.Wierzcie mi -powiedziała, prostując się - znajdę sposób na ich zdobycie, właśnie po to jutro rano jadę doAmarillo.Was proszę tylko, byście trochę mi zaufały.I uwierzyły w siebie.-Tobie wierzymy- \artobliwym tonem rzuciła Peggy Listrom.Wstała, zebrała zeszyt i ołówki.- Ale gorzej zwiarą w siebie.- śe te\ wyrwałaś się z czymś takim - w podobnym tonie odezwała Julie - czy\ napoczątku lekcji nie mówiłaś, jak w tym tygodniu udało ci się odcyfrować nazwy ulic?Peggy z uśmiechem wzięła na ręce i przytuliła niemowlę dotychczas drzemiące nakrześle przed nią.Julie pomyślała, \e jej uczennice czekają na jakąś zachętę.- Zanim wyjdziecie, mo\e przypomnimy sobie wspólnie, dlaczego chciałyście sięnauczyć czytać? Rosalie, mo\e ty zaczniesz?- To oczywiste.Chcę przenieść się do miasta, gdzie jest mnóstwo pracy, uwolnić sięwreszcie od pomocy społecznej.Nie mogę jednak dostać dobrej posady, bo nie potrafięwypełnić formularza.Dwie inne kobiety zgodnie kiwnęły głowami.Julie popatrzyła na Pauline.- A ty, dlaczego?Kobieta uśmiechnęła się wstydliwie.- Chciałabym pokazać mę\owi, jak bardzo się myli, udowodnić mu, \e wcale niejestem głupia.A wtedy.- Przerwała.- Co zrobisz? - delikatnie naciskała Julie.- Wtedy - zakończyła Pauline, uśmiechając się do swoich marzeń -mogłabym pomócdzieciom przy odrabianiu zadań.Julie popatrzyła na Debby Sue Cassidy, trzydziestolatkę o prostych, brązowychwłosach, ze lśniącymi, ciemnymi oczami, prowadzącą spokojne \ycie, którą wędrujący zmiejsca na miejsce rodzice przenosili ze szkoły do szkoły, a\ wreszcie na piątej klasiezakończyła edukację.Właśnie ona, choć małomówna, sprawiała wra\enie wyjątkowo zdolnej, a sądząc z odpowiedzi, posiadała umiejętność wysławiania się i pewne zacięcie literackie.Pracowała jako pomoc domowa, a wyglądała na bibliotekarkę intelektualistkę.Teraz zwahaniem powiedziała:- Jak się nauczę czytać, zrobię coś, o czym myślę od dawna.- Co takiego? - Julie uśmiechała się zachęcająco.- Tylko się nie śmiej.Chciałabym napisać ksią\kę.- Ani myślę - rzekła łagodnie Julie.- Wierzę, \e kiedyś mi się uda.Mam mnóstwo dobrych pomysłów na opowiadania ipotrafię o nich mówić, tylko nie umiem napisać.Ja.słucham ksią\ek z kaset, takich dlaniewidomych.Czasem czuję się jak oni.Jakbym znajdowała się w ciemnym tunelu bezwyjścia, chocia\ teraz na końcu widzę ju\ migocące światełko.Jak naprawdę nauczę sięczytać.Zwierzenia te wywołały lawinę następnych.Przed oczami Julie przewijały się obrazyz \ycia, na jakie były skazane jej podopieczne.Terroryzowane przez mę\czyzn, z którymi sięzwiązały, wyprane z poczucia własnej wartości, bez słowa skargi godziły się na los, jaki jespotkał.Gdy Julie zamknęła drzwi klasy, była ju\ dziesięć minut spózniona na kolację.Ibardziej ni\ kiedykolwiek zdecydowana walczyć o pieniądze na pomoce dla swoich uczennic. ROZDZIAA 12Gdy Julie dotarła na miejsce, na podjezdzie zobaczyła policyjny wóz patrolowy Teda.Jej bracia, zagłębieni w rozmowie, szli w stronę domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •