X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wychodzisz, niosą za tobą pół sklepu, boś kupił i szelki i krawaty i ubranie i cylinder i dwadzieścia cztery pary skarpetek i zapalniczkę do papierosów, choć nie palisz i jesteś bardzo zadowolony.Ach, ta uprzejmość! Zachwycasz się nią, jesteś nią oczarowany, posyłasz tam przyjaciela, zachodzisz sam jeszcze dziesięć razy.Czy to ładnie? Czy wytrzymuje ten obrazek porównanie z solidną i dostojną powagą polskiego kupca, członka Archikonfraterni literackiej? O! A czy to wypada, aby bogaty, zażywny kupiec, ojciec rodziny, teść jakiegoś wysokiego urzędnika, sam sprzedawał krawaty? Otóż to! Polskiego kupca po za sklepem można przez pomyłkę wziąć za hrabiego.A tamtego?Dobrze jest tedy, że Polak ma zawsze minę do kontusza.Nawet pracując, da ci poznać wyraźnie, że pracuje z musu, bo takie to już psiakrew życie, ale mógłby być królem przy dobrej okazji.Są i wyrodki, naturalnie! Są! Przykro o tem mówić, ale są tacy kupcy, co są tylko kupcami i tacy rzemieślnicy, co min nie robią.Ale tam wszyscy tacy…Tam niema nigdzie tego, co U nas jest na każdym kroku: poczucia dumy i godności osobistej.Na ten przykład: kiedy chcesz zjeść obiad w Czechach, idziesz do takiego zakładu, który na to założono, aby karmić ludzi, Obskoczą cię, poradzą, zachwalą i dadzą doskonałe jedzenie; panienka, która ci usługuje, śmieje się do ciebie i do baraniego kotletu, do wszystkiego.Czy taki obiad może smakować? Taki mdły obiad, z uśmiechami, bez awantury? Co to za jedzenie…W Polsce, doprawdy, że inaczej smakuje.W restauracji w Zakopanem to z takim obiadem jest przynajmniej cała komedja.— Proszę o kaczkę!— Niema.—— Przecież tu napisano: kaczka?— Była, ale wyszła…— Więc co może być?— Co pan dziedzic każe!,.— Więc proszę o rybę,,,— Niema, bo nie przynieśli… Może co usmażyć?— Niech pan usmaży… Proszę usmażyć kotlet…— Kiedy nie można, bo kucharze zastrajkowali.Ale jajki są, może co z jajków… Idziesz do konkurenta.— Kto przy tym stole usługuje?…— Tli się nie usługuje, tu się podaje… — Więc proszę mi podać piwo.A do jedzenia nic?— Za momencik,.Po godzinie ci powiedzą, że samo piwo pija się nie tu; tylko naprzeciwko,Otóż to! I apetyt masz i jeść ci się chce i jest ci przyjemnie.A te Czechy?IV.Kiedy już jestem jako Lukullus, lub Gamasz i rozmyślam o ucztowaniu, nie od rzeczy będzie, jeśli opowiem, jak wygłodzony w Zakopanem, miałem dziwne,.gorączkowe przywidzenia w Karlovych Varach.Widocznie picie gorących wód działa na mnie tak podniecająco, że miewam widzenia.Siedząc na werandzie u Puppa, rozmyślałem sobie ponuro nad gazetą, która mi łkała w rękach, że w ojczyźnie jest głodno i drogo; że niema chleba, jajek, świń, gęsi, cukru i innych rzeczy dobrych i siłę r dających, bo się to wszystko wprawdzie rodzi, ale gdzieś zaraz potem zapada się pod ziemią.Tak myśląc, uderzyłem łyżeczką w jajko i drgnąłem.Jajko najwyraźniej piszczy.Jest to nie do wiary, lecz autentyczne.Drgnąłem i nastawiam ucha.A ono rzewnie:— Witam cię, rodaku! Bo ja z Polski, proszę— Nie może być!— Ależ tak! Nas tu przywieźli że dwadzieścia wagonów…— Kto was wywiózł z ojczyzny, na Boga?— Pan Cynader, bardzo miły człowiek…Tego dnia rozmawiałem w gorączce z polskim kartoflem i z bułką z polskiego zboża , cudownie wypieczoną.Myślano jednak, żem zwarjował, kiedy zacząłem przy stole rozmawiać z upieczoną gęsią.— Co tam u was słychać? — powiada mi gęś z talerza.— O, gęsi! — krzyknąłem, — o, polski łabędziu! ‘ Skąd jesteś?— Ja jestem krakowianka, ale są tu z pod Kalisza i z pod Warszawy, Gęsi, jak panu wiadomo, mają skłonność do nabrzmienia wątroby, więc nas tutaj wywożą.Zresztą w Polsce tak doskonale by mnie nie upiekli.Kiedy ujrzałem na wystawie spożywczego sklepu za szybą dziwnie wypatroszone prosię, uśmiechnęło się do mnie smutno.To było polskie prosię.Jego ojca zjedli w Pradze, brata w Ołomuńcu, stryja w Berlinie, macochę w Gdańsku.To tragiczna rodzina…Całe leczenie było na nic.Wątroba się we mnie znowu „zapiekła”.Chodziłem po Karłowych Varach smutny i przyzastanawiając się, czy też przypadkiem gorąca woda w Mühlbrunnie nie jest to polska woda, którą tu odgrzewają? Widocznie jednak nie, bo ją rozdają darmo.Piłem więc tę wodę na umór, aby ocalić nieszczęsną wątrobę, którą nadwerężyłem w kraju, na premierach w teatrze, przy czytaniu polemik w gazetach, przy każdej wreszcie sposobności, tem się tylko pocieszając, że nikt w Polsce nie ma zdrowej wątroby Z tych, co robią to samo, co ja.Nie należy jednak myśleć, że nie ma radości na tym świecie.Widok straszliwego żyda w chałacie, który pije wodę przez szklaną rurkę, aby nie popsuć sobie emalji zębów, jest rozkoszny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.