[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie padło dwadzieścia siedem znanych im tak dobrze nazwisk.- Jakie macie podstawy to takich podejrzeń?- Zeznania jeńca.- Takie grupy są zabezpieczone hipnotycznie - Vantrop był mocno przerośnięty powagą sytuacji.Dla niego miał to być tylko jeszcze jeden rutynowy wieczór.- Jesteśmy telepatami.- Dlaczego nie skontaktujecie się z nimi przez video?- Obawiamy się podsłuchu i blokady.Flota może złamać każdą blokadę.Vantrop spojrzał na niego baczniej przez ekran video i wszyscy troje wiedzieli, że doskonale rozumie ich sytuację.Problem polegał na tym, czy da się ponieść nienawiści czy też przeważy w nim solidarność z oficerami Floty.Macie łącze z wszystkimi wymienionymi nazwiskami - oznajmił wreszcie po, wydawałoby się, wieczności.- Nadaję sygnał zagrożenia.Poczuli jednocześnie nieregularne drgania w swoich naręcznych komunikatorach.Vantrop miał przynajmniej jedną zaletę.Kiedy się na coś decydował to nigdy nie szedł na półśrodki.Jeni również zaczął natychmiast mówić:- Spodziewany atak fizyczny czterech do pięciu osób.Czas nieokreślony.Prawdopodobnie natychmiast po usłyszeniu tego komunikatu lub w jego trakcie.Uciekać.Nie wdawać się w walkę.Atak ma na celu zgładzenie wszystkich.Powtarzam: wszystkich.Czekać na kontakt z jednostkami Floty.Ten komunikat będzie powtarzany automatycznie przez następne pięć minut.- Gdzie jesteście? - włączył się natychmiast Vantrop.- Mieszkanie obok Anny.- Za wszelką cenę utrzymajcie jeńca przy życiu.Macie czekać tam na patrol, który już wystartował.Przewidywany czas dotarcia: siedem minut.Pozostawcie kanał otwarty.* * *Boko przez chwilę miał ochotę wydać rozkaz zabicia Vantropa.Pomijając legalną stronę takiego rozkazu i fakt, że nie widział nikogo, kto by go wykonał spośród znanych sobie funkcjonariuszy, to i tak policja nie była w stanie przełamać umocnień Kosmoportu.Był jednak zbyt wielkim rutyniarzem, żeby wpadać w desperację.Rozkazy zostały wydane i jego grupy już najprawdopodobniej docierały na miejsce.Ostrzeżenie przyszło za późno.To oczywiście nie było takie pewne, ale nie mógł przyjąć innego założenia.- Do wszystkich patroli zebra - jego głos mimo starań lekko mu jednak drżał - strzelać natychmiast po nawiązaniu kontaktu wzrokowego z obiektem.Powtarzam, natychmiast po nawiązaniu kontaktu wzrokowego.Zezwalam na dodatkowe ofiary według zaistniałej sytuacji.Patrole zebra jeden do jeden cztery natychmiastowy start do obiektu Bor.Izolacja pomieszczenia i ewakuacja zabitych.Bez względu na obecność Floty.Kiedy skończył mimo woli otarł sobie pot z czoła.Anna Bor żyła, a to mogło oznaczać jedynie trzy trupy w jej mieszkaniu.Patrol zebra trzy należało spisać w poczet zmarłych na posterunku.Nie miał złudzeń, że ktokolwiek w Bazie Operacyjnej wątpił w to.* * *W gabinecie admirała Brona panowało ponure milczenie.Wszystkie trzy numery nie odpowiadały.Bron kazał nawet na wszelki wypadek sprawdzić czy nie są uszkodzone.Nie były.Panowie wiedzą oczywiście, że jeżeli nasze podejrzenia się sprawdzą, to będę musiał robić to, co polecił mi Borisov?To szaleniec odparł Hildor rozsiadając się wygodniej w fotelu.Nie wierzył w śmierć całej trójki.A skoro dotąd żadne nie zadzwoniło do Brona z prośbą o wydanie rozkazu ochrony to znaczy, że znaleźli już inny sposób.Nawet jeżeli wydał taki rozkaz, to przecież może zabić co najwyżej kilkoro.Nigdy wszystkich.A wtedy nie wiem, co oni zrobią.Sądząc po minie Brona posiadał on pewne wyobrażenie o prawdopodobnym działaniu niedobitków mutantów i wyobrażenie to wyraźnie mu nie odpowiadało.Trzeba czekać zdecydował.Hildor spojrzał na Sonorova, który prawie niedostrzegalnie pokręcił głową.Mutanci musieli udowodnić, że nie można ich zabić.Dopiero potem Bron może się zdecydować na udzielenie im pełnego poparcia.Po kilku sekundach na konsoli Brona pojawił się sygnał alarmu na Kosmoporcie.Mutanci znaleźli jednak swój sposób wyjścia z impasu, a przy okazji pogrążyli zupełnie Brona w oczach Borisova.* * *Ewa Bonov opierała głowę na ramieniu Franka Kroma, inżyniera z pobliskiej Bazy Floty, który od ponad czterech miesięcy uchodził w oczach tego małego miasteczka w Brazylii za jej kochanka.Dom Ewy znajdował się w samym centrum tego, co zostało z dumnego ongiś dorzecza Amazonki, a jego osiem pokoi było dziełem znanego przed stu pięćdziesięciu laty architekta, który wybudował go specjalnie dla niej.Miał nadzieję, że powstrzymają tym sposobem od dalszych lotów pozaukładowych.Świadkowie twierdzili, że po jej odlocie z Ziemi nigdy nie chciał uwierzyć, że ją ostatecznie utracił.Dom czekał na nią" osiemdziesiąt lat i nie stracił niczego ze swego uroku.Kiedy przed ośmiu laty ponownie wróciła na Ziemię z drugiego lotu historia tej miłości poszła zupełnie w zapomnienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •