[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jest ta losu niemylność jedyna,Co gdy świat cały błotem cię zarzuci,Gdy ty sam nawet skłócisz się z sumieniem,Ona ci jedna zostanie i zawszePrzychylne dłonie ku tobie wyciągnieI przed niechęcią ona cię otuliW śnieżysty rąbek swej szaty niewinnej,I przed zgryzotą ona cię osłoniWłasnego serca boleścią i łzami,I przed występkiem ona cię obroniSwoją świętością i swymi prośbami;Ty ku niej idąc złe drogi porzucisz,Ty za nią idąc, znów do nieba wrócisz.Miłość kobiety! - o ja z darów bożychNiech sobie tylko ten jeden uproszę -Ja będę wielki, cnotliwy i święty,Samolubnego zrzeknę się staraniaO własne zyski i własne rozkosze,Ja znajdę w sercu do poświęceń siłę,Wiele dobrego bliznim moim zrobię,I wiele złego bez szemrania zniosę,Pobłogosławię tym, co kląć mi będą,Uścisnę rękę, która cios mi zada,Otrę łzę każdą lub razem zapłaczę54 Z każdym, kto innej nie chce mieć pociechy,Wesprę, oświecę, ukocham, przebaczę,Zapomnę siebie - lecz niech o mnie święta,Niech kochająca kobieta pamięta.- Ta ta ta ta! dość tego, braciszku - przerwał nagle zamówiony tłumacz - dość tego, bo jazapomnę i Beniamin odjedzie, nie wiedząc nawet, co mu tak dlatego nad uchem brzęczało - tozaś jest w najprawdziwszym znaczeniu rzecz taka:Mój najckliwszy braciszek słyszał od mamy, że kobieta, która kocha, jest aniołem, rozpa-miętywa te piękne słowa i wypada mu, że w istocie, ponieważ bardzo jest wygodnie miećnajpierw mamkę, potem niańkę, potem siostrę, która wierzy wszystkim przechwałkom, potemżonę, która zawsze potakuje, całuje, zapewne jeść gotuje i skarpetki robi - a więc kobieta jestaniołkiem, a więc jegomość przyrzeka nawet, że będzie bardzo grzeczny, jeśli takiego aniołkadostanie, a wszystko razem wzięte, przewielebny słuchaczu, wszystko razem i niucha tabakinie warte.Jest to sobie nędzna a nieszczera parodia tego, co pierwej wręcz powiedziałem; jamówiłem:  chcę kobiety - on też mówi:  chcę kobiety , ja mówiłem:  chcę kobiety, żeby miszczęście dała - on też mówi:  chcę kobiety, żeby mi szczęście dała - za panią matką pa-cierz - młynkował pod wiatr językiem, ale zawsze toż samo ziarno - żal mi ciebie, że przypierwszych odwiedzinach musiałeś tak długo tych wszystkich bredni słuchać.W nagrodę po-wiem ci ich króciuteńki sumariusz - powiem ci, czym jest ludzkie przeznaczenie.Jest szaradą,której się od prawdziwych mędrców nauczyłem - ale mój drogi, zaklinam się na wszystko, niezdradzaj mnie przed prawnikami, autorami, reformatorami, hipokrytami, głupcami i poczci-wymi ludzmi.- Oto jest: pierwsze życie, druga śmierć, a wszystko razem - używaj, używaj,używaj! Na ostatni wyraz oba malce zachichotały głośno.- Więc i ty się śmiejesz - rzekłem do młodszego, za rękę go biorąc.- O, ja najbardziej - cisnął mi wesoło i skłoniwszy się prędko uciekł wraz z bratem swoim;mnie wtedy okropny smutek ogarnął, spuściłem oczy, bo czułem, że mi się łzami napełniają, anie chciałem dać łez moich na pośmiewisko tym ludziom bez serca.%7ływą sprzecznością sta-nął mi w pamięci nasz ubogi rodzinny domek i przesunęły wszystkich moich ukochanychpostacie.%7łal mi się zrobiło tej dumnej, pięknej kobiety, którą ja byłbym przed chwilą nadświętą matkę moją, nad wszystkie siostry moje ubóstwił.%7łal mi się jej zrobiło, bo czułem już,jak to można nie kochać jej, a kiedy ja nie kochałem, to któż ją mógł kochać? - I zdjęła mniewielka litość, i wzniósłszy powieki długo wśród tłumu szukałem jej spojrzeniem, aż na koniecz dala siedzącej dostrzegłem.Nie patrzyła na mnie - jakiś mężczyzna mówił do niej, ona słu-chała i bawiła się niedbale zwojami białej gazy, co jej niby obłok przejrzysty od diamentowejprzepaski na głowie po ramionach i całej spadała kibici.- Była ona tak piękną, tak spokojną,tak uważną na to, co jej prawił ów mężczyzna za patrycjusza przebrany, jak gdyby to nie onaprzed chwilą odezwała się bluznierczymi słowy, jak gdyby nie ona drażniła ze mną pieśniamiswych paziów.Zapomnienie maską niewinności przylgnęło do jej twarzy.Nie mogłem na ten widok oburzenia mego powściągnąć - wstałem, poszedłem; tuż przyniej stanąłem.- %7łegnaj, pani - odezwałem się, lecz ona niecierpliwie brwi zmarszczyła i znak milczeniami dała.A więc, pomyślałem sobie, nie witana, nie żegnana, zostań tutaj w zbytkach twoich - mię-dzy mną a tobą na wieki wieków niepamięć zapadnie - i chciałem odejść, lecz ona, jakby zga-dując zamiar mój, nie odwróciwszy się, nie spojrzawszy nawet, wzięła mnie za rękę, a młodypatrycjusz tymczasem rozwijał jej w naukowych wyrażeniach architektoniczne plany wzglę-dem podzwignięcia i zastosowania do użytku lub ozdoby wszystkich ruin wiecznego miasta, aona podawała mu nowe pomysły, chwaliła, poprawiała go jak najbieglejsza w tej sztuce mi-strzyni, a ja dziwiłem się trafności sądu i gruntowności jej nauki.55 - Czegóż chciałeś, moje dziecko? - zapytała mnie wreszcie zupełnie niespodzianie wtedy,gdy mi się zdawało, że już ani myśli o mnie i że przez zapomnienie tylko dłoni mojej nie wy-puszcza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •