X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zachowując już żadnych ostrożności, gnali między drzewami chłostani po twarzach przez gałęzie, pełni lęku, by ich ucieczka nie została zauważona.Chwilami wpadali w śnieg po kolana, plącząc się w swych długich szatach.Serca ich - umieszczone jak to u Deszczowców po prawej stronie - biły z coraz większym wysiłkiem.Dotarli wreszcie do górnego skraju krokusowej polany i schowani za szałasem spoglądali w dół, dysząc ciężko i sapiąc.- Popatrz - zawołał władca - te cudaki już się zbierają do powrotu!Szereg białych postaci kierował się ku dolinie, wciąż jeszcze zasnutej mgłą.Mżawka z radością zatarł dłonie.- Nie zauważyli nawet naszej ucieczki.To zupełne wariaty.- Wstydziłbym się być ich władcą - mruknął tyran - ale (przyjdzie czas, kiedy zapanuję nad nimi, a wtedy zniszczę ich, zatłamszę, zaduszę i unicestwię!- Zniszczysz ich! Zatłamsisz! Zadusisz! Unicestwisz! - powtarzał zachwycony Mżawka.Orszak białych postaci zniknął w lesie.Gdy ucichły już tony śpiewanej przez nich pieśni, Największy Deszczowiec wydrapał się na stos głazów i począł spychać je na łąkę, siejąc zniszczenie wśród krokusów.- Chodź tu - wrzeszczał chrapliwie do Mżawki - chodź i pomagaj! Zniszczę ich tak, jak te obrzydłe kwiaty, których sama nazwa wywołuje we mnie mdłości.Wgniotę w ziemię, zetrę z powierzchni świata!W szale bezmyślnego niszczenia odsłonił swe długie kły wyrastające z czarnych dziąseł, zerwał z siebie białą szatę i cisnął w krzaki, wbiegł na łąkę i jął deptać setki liliowych, a także żółtych i białych kwiatów.- O tak, o tak! - ryczał z wściekłością.- To samo zrobię z nimi, gdy wrócę tu na czele mej niezwyciężonej armii!Pan Mżawka poszedł w ślady swego władcy i tarzał się po ziemi, aby zgnieść jak najwięcej kwiatów.Szczerze mówiąc, nie czuł do nich żadnej nienawiści, ale jako doświadczony sługa wiedział, że w ten sposób zyska przychylność swego pana i być może zarobi sobie na jakiś dodatkowy order.Zmęczony wybuchem wściekłości Największy Deszczowiec otarł wreszcie pot z niskiego czoła i przywołał do siebie pomocnika.- Musimy oszczędzać siły.Czeka nas jeszcze wiele trudów.Wkrótce znaleźli się na szczycie góry.Jej południowy, silnie nasłoneczniony stok spływał łagodnie ku dalekiej, lekko zamglonej równinie.- Hurra! - wrzasnął władca.- Hurra! Jesteśmy na granicy.Ta góra stanowi ostatni skrawek Krakostanu.I zwróciwszy się ku północy, pogroził pięścią niewidzialnym wrogom.- Jeszcze się zobaczymy - warknął - ale wtedy nie chciałbym być w twojej skórze, Kraku.I w twojej - najgłupszy ze Smoków!Odpowiedział mu łagodny poszum wiatru.- Jesteśmy wolni - zaryczał Największy Deszczowiec i puścił się biegiem po bezleśnym stoku góry.sadząc przed siebie ogromnymi susami.Tuż za nim biegł pan Mżawka.Nagle ziemia zapadła się im pod nogami.Poczuli, że lecą w pustkę, w towarzystwie połamanych gałęzi, spróchniałych belek i mokrych grud gliny.Nim zdążyli wydać okrzyk przerażenia, grzmotnęli na usiane ostrym żwirem dno jamy.Otoczyła ich nieprzenikniona ciemność.Rozdział VIINIEZWYKŁE ODKRYCIEJeśli słynny kuchmistrz Bartłomiej Bartolini herbu Zielona Pietruszka przypominał ptaszka, to tylko dzięki zwyczajowi wczesnego zrywania się ze snu.Z postawy był bowiem podobny raczej do beczułki wypełnionej smalcem.Oczywiście do beczułki zaopatrzonej w dwie nóżki oraz w głowę, ozdobioną wspaniałą, kucharską czapą.Zgodnie ze swą naturą Bartolini obudził się o świcie i z zadowoleniem stwierdził, że pogoda jest co najmniej tak piękna, jak jego małżonka Balbina, śpiąca jeszcze w dalekim grodzie, u boku dziesięciorga równie urodziwych dziatek.Ustawiwszy na trawie tranzystorowy radioodbiornik marki „Wawel II”, zabrał się do porannej gimnastyki.W myśl zaleceń prowadzącego audycję magistra Patyczka wykonywał różne skomplikowane ćwiczenia, w nadziei uzyskania zgrabnej, wysportowanej sylwetki.Najgorzej poszło mu z ćwiczeniem nr 5, które według słów magistra miało wyglądać następująco:- A teraz, drodzy słuchacze, stajemy w rozkroku i pochylamy się do przodu.Lewą ręką chwytamy wielki palec u prawej nogi, prawą zaś wielki palec lewej nogi.W tej pozycji wykonujemy szybki bieg wokół stołu, pamiętając o tym, aby głowa znajdowała się stale na jednym poziomie.A więc uwaga, ćwiczymy:.raz, dwa, raz, dwa!Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie brak stołu, który po kolacji został złożony w samochodzie.Bartolini poczuł się więc rozgrzeszony, gdy zamiast biegu wykonał trzy podskoki na prawej i dwa na lewej nodze.W trakcie ćwiczeń spostrzegł mypinga, który siedząc okrakiem na masce samochodu, z apetytem wcinał kawał krakowskiej kiełbasy, przeznaczonej na śniadanie dla członków wyprawy.Spryciarz musiał się dobrać do spiżarni umieszczonej w tylnej części wozu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.