[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i sejfie.Jeśli Tony obserwował, jak Leland przyjął w oknie postawę bojownika o wol­ność, to spodziewał się nowej inicjatywy z jego strony.On zaś w rzeczywistości dysponował tylko browningiem i miał dosyć materiałów wybuchowych, żeby zmienić budynek W kanion Wilshire.Tony musiał także brać pod uwagę to ostatnie.Może w końcu uwierzył, że Leland jest zdolny do wszystkiego.Cały dowcip polegał na tym, żeby wytrącać go ciągle z równowagi.Sytuacja wcale się nie zmieniła.Mimo nadejścia dnia i kontaktu z policją Leland nadal był niezależny.Niech Mały Tony myśli, że jest odwrotnie - że przeciwnik jest tresowanym psem, który zatłukł i zastrzelił Hannah i innych.W obecnej sytuacji uwadze Tony'ego nie mógł ujść fakt, iż taktyka Lelanda to ciągłe próby rozbicia ich obrony - jedyny sposób na ułatwienie wejścia policji.Leland skierował się w stronę trzydziestego trzeciego piętra, gdzie Tony nie powinien go szukać.Chciał uwolnić zakładników, zanim pętla wokół nich zaciśnie się zbyt mocno.Pistolet maszynowy zaciął się beznadziejnie.Po­trzebował narzędzi, żeby go odblokować, a i tak mogło się okazać, że chodzi po prostu o złamaną sprężynę.Schował go do szuflady biurka.Nie powinien, mieć dodatkowego obciążenia, a zostawienie go w miejscu, gdzie mogli go znaleźć, byłoby głupie.Włączył telewizor i ściszył maksymalnie głos.Jedna z wind znowu jechała na górę.Leland przyjął, że jest to pułapka przygotowana dla niego.Był ciekaw, co wymyślili.Dosyć tego - przecież chodziło im właśnie o to, żeby go zaciekawić.Dobrze, że przynajmniej stracili wiarę w to, że można go zastraszyć.W radiu panowała cisza.Na ekranie telewizora, widać było dziennikarza, który mówił coś z podniece­niem, patrząc przy tym w górę.Kamera pokazała budynek, a pod obrazem był podpis: “Nagranie na żywo”.Kamera najechała na okno, w którym niedaw­no stał Leland.O co, do cholery, chodziło? Znowu dziennikarz.Zmienił się obraz, tym razem podpis brzmiał: “Nagrane wcześniej”.Pokazywano to samo piętro budynku.To samo ujęcie, tyle że tym razem Leland dostrzegł ciemną, obszarpaną postać z zepsutym pistoletem ma­szynowym nad głową.Na ekranie wyglądał nie tyle przerażająco, ile patetycznie.Następne ujęcie ze śmigłow­ca pokazało helikopter policyjny, pojawiający się poniżej w zasięgu kamery, budynek i znowu jego postać z pod­niesionymi rękoma.Leland wyłączył głos.Chciał pomyś­leć.Telewizja mogła się okazać przydatnym narzędziem, gdyby tylko wiedział, jak je wykorzystać.Jak skontak­tować się z nimi i powiedzieć, o co mu chodzi, nie ujawniając tego jednocześnie przed terrorystami?Zaraz, było coś jeszcze ważniejszego: nawet nie słysząc słów dziennikarza, Leland wiedział, iż ten przekazuje światu to, co właśnie widzi i co zaraz zobaczą telewidzowie.Tony też miał do dyspozycji telewizor.Ludzie, którzy decydowali o tym, co ma pójść na wizję, pozwolili ujawnić jego pozycję w sytua­cji, kiedy nadal walczył o życie.Napisał kilka słów na kartce papieru, przywiązał kartkę do kolby pistoletu gumkami i schował go do torby.Policja mogła odzyskać przedmioty wyrzucone z północno-wschodniego rogu budynku.Idąc do okna, wziął ze sobą siekierę, żeby rozbić szybę.To, co wymyślił, było skomplikowane i miał na­dzieję, że zdołał jasno wytłumaczyć swój zamiar.Jeśli zobaczy helikopter ćwierć mili na wschód od budynku, podejdzie, do okna na trzydziestym czwartym piętrze i zrobi przedstawienie ze zsuwania biurek.Telewizja nagra go na taśmę i pokaże materiał dokładnie o 9.28 jako nagranie na żywo.On i Powell dodadzą do tego rozmowę przez radio.Leland miał pewność, że Mały Tony szybko zorientuje się, że to jedynie kolejny podstęp Lelanda, ale podczas emisji będzie mógł spokojnie rozsunąć ręcznikiem na nodze szkło na schodach i dostać się na trzydzieste drugie piętro.Okno było trudniejsze do wybicia, niż oczekiwał, i kiedy pękło, zabrzmiało to jak wybuch.Ludzie na Wilshire Boulevard zaczęli uciekać, szukając schronie­nia.Budynki naokoło miały powybijane szyby i opalo­ne ściany.Wyrzucił torbę z pistoletem i cofnął się, zarzucając siekierę na ramię, niczym drwal.To był dobry pomysł - powinno się udać.O dziewiątej czterdzieści pięć zakładnicy zaczną, schodzić na dół.Na razie musi jedynie znaleźć schronienie na następne dziewięć minut.Windy znowu ruszyły - kilka naraz.Na jego piętrze otworzyły się drzwi i ktoś krzyknął po niemiec­ku.Leland schylił się, zanim padły pierwsze strzały.Widzieli w telewizji, jak wyrzuca automat! Rzucił siekierę i zaczął się czołgać po podłodze biura.Więcej strzałów, nisko i wysoko.Tak bardzo chcieli go dostać, że zupełnie nie zważali na to, co słyszą z ulicy.Następny pokój prowadził do holu z windami.Leland.wyjął browning r schował się za biurkiem, odwrócony plecami do Wilshire Boulevard.Odgłosy strzelającego pistoletu maszynowego przybliżały się.Następna seria przeorała wierzch biurka, sufit i ściany, zasypując go tynkiem i kawałkami płyt sufitowych.Skulił się, wciskając głowę w ramiona.Kolejna seria poszła w innym kierunku.Ktoś krzyknął i wystrzelił następną, która przeszła jeszcze dalej od Lelanda.Doszedł go odgłos rozbijanego szkła.Helikopter policyjny przeleciał w pobliżu bu­dynku.Leland musiał się ruszyć z tego miejsca, ale był zagrzebany w gruzie.Zaczął się pospiesznie wygrzeby­wać.Podniósł siekierę.Nawet po wybiciu wszystkich szklanych ścian działowych niewiele mógł dostrzec.Helikopter odleciał, a dwaj terroryści cofnęli się na schody albo znajdowali się gdzieś dalej, Leland skiero­wał się do schodów.Musi wejść piętro wyżej.Ma jeszcze sześć minut.W szybie na końcu piętra dostrzegł nagle odbicie jednego z nich, który przykucnął za holem z windami.Czaił się przy ścianie, czekając na powrót helikoptera.Nie widział Lelanda.Leland ruszył w jego stronę, starając się znaleźć po drodze schronienie w zakamar­kach.W radiu terrorysty dał się słyszeć głos Tony'ego, który mówił coś po niemiecku, ale tak szybko, że Leland nic nie zrozumiał.Dotarł do drzwi prowadzą­cych na północno-zachodnią klatkę i głos zanikł.Zawahał się.Tony był na tyle sprytny, że wysłał za nim dwóch ludzi, gdy tylko telewizja ujawniła jego położenie.Co mówił przez radio? 9.24 - jeszcze cztery minuty.Chciał zostać w ukryciu do ostatniej chwili.Gang nadal nie wiedział, że nie ma broni maszynowej, chyba że Tony wpadł i na to.O 9.26 otworzył drzwi na korytarz i rozejrzał się.Pusto.Schodził po schodach, gdy usłyszał szelest otwieranych drzwi piętro niżej.Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu^ Wycofał się na trzydzieste czwarte piętro.Jeśli terrorysta wej­dzie na to piętro, będzie czekał na niego, a jeśli pójdzie wyżej, odwracając się plecami, to też nie będzie źle.Minęły już cztery godziny, odkąd załatwił siód­mego z nich.Przez chwilę poczuł, że właśnie stracił ochotę na zabijanie.Podniósł siekierę nad głowę.Facet był po drugiej strome drzwi pokoju, w którym on się zamknął.Lekko szurał butami po betonowej podło­dze.Gdyby Leland wykazał trochę rozsądku, to włożyłby czyjeś buty jeszcze wczoraj wieczorem.Tyle że nie chciał nosić butów nieboszczyka.Był na to zbyt cywilizowany.Klamka obróciła się delikatnie i Leland poczuł lęk.Z pewnością Tony coś wyniuchał.Drzwi zaczęły się otwierać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •