[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Masz błoto na policzku.Brudnymi rękoma przetarła twarz.Stłumił uśmiech.- Teraz masz go jeszcze więcej.Postawiwszy pudło, sięgnął do kieszeni po chusteczkę.- Pozwól, \e się tym zajmę.Potarł chusteczką policzek Jeannette i chocia\ udało mu się zetrzeć część brudu, nieusunął wszystkiego.W pobli\u znajdował się staw.Poprowadził ją tam, po czym schylił się,\eby zamoczyć chustkę.- Spróbujmy jeszcze raz.Jeannette wiedziała, \e powinna zabrać mu chusteczkę i wytrzeć sobie twarz.Stałajednak spokojnie, pozwalając, aby on to robił, czując wyraznie jego silne, ale delikatne palce,przesuwające się po jej skórze.Nie poruszała się, tłumiąc dr\enie i wmawiając sobie, \ewynika ono ze zmęczenia i niczego więcej.Po wszystkim, na co ją dzisiaj naraził, jakmogłaby czuć cokolwiek innego ni\ oburzenie?Ale nie odsunęła się, kiedy skończył wycierać jej twarz.Ani kiedy jego rękaznieruchomiała, a w oczach zapłonęło po\ądanie.Czas zwolnił biegu, a świat się skurczył.Wydawało się, \e nie istnieje nic poza nimidwojgiem.A potem jego usta dotknęły jej warg.Wycisnęły na nich kilka delikatnychuwodzicielskich pocałunków, nie pozwalając złapać tchu.Cichutki głos ostrzegał przed nim,namawiał do oporu i ucieczki.Ale ten mę\czyzna smakował zbyt cudownie, pachniał zbytdobrze, \eby się od niego oderwać.Ciepły, męski zapach oszałamiał ją, odbierając rozsądek. Prawo powinno zakazywać czegoś takiego, myślała sennie.śaden mę\czyzna niepowinien zamieniać kobiety w bezwolną istotę, miękką jak roztopiona czekolada.A ju\ zpewnością nie taki mę\czyzna, jak Darragh O'Brien.Aotrzyk i drań, który się delektowałzadawaniem jej cierpień.Mę\czyzna, który całkiem niedawno prowadził ją przez posiadłośćkuzynów niczym więznia, zmuszając do pracy, która nie przystoi damie.A jednak teraz pozwalała mu się całować i sprawiało jej to niezmierną przyjemność!Nagle się opamiętała, przypominając sobie, gdzie jest i co właściwie robi.- Nie! - Oddychała cię\ko, odrywając z wysiłkiem usta od jego warg.Spojrzał na nią.Na twarzy miał wypisany głód.Przymknął powieki i pochylił się,\eby jeszcze raz ją pocałować.Powstrzymała go.- Nie.- Dlaczego nie, skoro czuję, \e masz na to taką samą ochotę, jak ja?Zesztywniała.- Wcale nie - skłamała, celowo ocierając usta dłonią.- Nie podobało mi się to.Tylko.mnie pan zaskoczył.- Gdybym cię zaskoczył, sprzeciwiłabyś się od razu.A mo\e masz zwyczaj pozwalaćsię całować mę\czyznie do nieprzytomności, \eby potem odsunąć go, jak gdyby nigdy nic?Chciała wymierzyć mu policzek, ale złapał ją za nadgarstek.- Nic z tego - oznajmił.- Przyznaj, jak jest naprawdę.Oboje wiemy, \e podobają ci sięmoje pocałunki.Wierciła się w jego objęciach.Trzymał ją mocno.- No, dziewczyno, powiedz to.Czekam.- Mo\esz sobie czekać całą wieczność!- A więc muszę wydobyć z ciebie to wyznanie.Zanim zdą\yła coś powiedzieć, pochylił się, zamykając jej usta namiętnympocałunkiem, który wykluczał wszelki opór.Przyciskając ją do swojego silnego ciała, całowałją z oszałamiającą zręcznością i determinacją, która odbierała jej zmysły.Jeannette starała się nie odpowiadać na jego pocałunki, jej ciało pozostało sztywne iniechętne w jego ramionach.Nie podda się, przyrzekła sobie w myślach.Nie podda się,choćby jego dotyk był nie wiadomo jak słodki.Ale, Bo\e wielki, miał w sobie coś takiego, \etrudno było mu się oprzeć.Był szatanem zesłanym na ziemię, \eby ją prześladować i dręczyć.Tak więc, wbrew chłodnym kalkulacjom umysłu, jej ciało zaczynało płonąć, a krewrozpaloną lawą zatętniła jej w \yłach.Mruknęła jeszcze raz na znak protestu, a potem jej umysł roztopił się w ogniu.Jęczała,kiedy wsunął język między jej wargi, \eby pieścić ich wnętrze i gładzić wra\liwe wnętrze policzków.Zadr\ała i zatopiła się w morzu rozkoszy.Zatonęła niczym statek rozbity podczassztormu.Jęczała i tuliła się do niego, przesuwając dłonie, \eby przylgnąć mocniej do jegoszerokich, silnych ramion.Oddawała pocałunki z zapamiętaniem, ścigając jego język, kiedybawił się z nią.Pocałunek ciągnął się w nieskończoność, pozbawiając ich tchu, a\ w końcuDarragh odsunął ją od siebie.Słaba i bezbronna spojrzała w jego twarz.Otrzezwił ją wyraz nieukrywanej satysfakcjiw jego oczach.Zrozumiała, \e zręcznie wciągnął ją w pułapkę.śe kiedy ona traciła zmysły, onpozostał trzezwy i opanowany.śe schwytał ją tak, jak się chwyta pszczoły do butelki zposłodzoną wodą.Zcisnęło ją w \ołądku i tym razem nie miało to nic wspólnego z namiętnoś-cią.Obudziły się w niej uraza i \al.Wiedziała jednak, \e nie jest obojętny na jej dotyk.Zwiadczyły o tym rozszerzonezrenice, wielkie i czarne jak bezksię\ycowa noc, otoczone lśniącymi obręczami błękitu.Policzki zaró\owiły mu się, oddech miał urywany.- Nadal twierdzisz, \e moje pieszczoty nie robią na tobie wra\enia? - odezwał siękpiąco.- Potrzeba jeszcze paru pocałunków, \eby to udowodnić?śałowała, \e nie mo\e odwrócić sytuacji na swoją korzyść.Miała ochotę udzielić munauczki, o którą a\ się prosił.Gdyby się przyło\yła, z pewnością zmusiłaby go, \eby błagał opocałunki.Trudno, zemstę odło\y na pózniej.W tej chwili miała pod ręką inne środki, \ebyzetrzeć wyraz samozadowolenia z jego twarzy.- Mo\e chciałabym jeszcze parę pocałunków, a mo\e nie - zamruczała jedwabistymgłosem.Jego oczy zalśniły ze zdumienia.Robiąc krok do przodu, skłoniła go delikatnie, \ebysię cofnął.Przesunęła wypielęgnowanym paznokciem po jego piersi.- Wiem jednak, czegochciałabym z całą pewnością.Spojrzał sceptycznie, ale z rozbawieniem, cofając się mimo-wolnie jeszcze o krok.- Có\ to takiego, dziewczyno? - To!Kładąc dłonie płasko na jego piersi, pchnęła ze wszystkich sił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •