[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drążyłam i penet­rowałam językiem jej pochwę, a ona zgłębiała moją.Spijałam jej ciało, jej likwor, jej kobiecą rozkosz, a ona piła moją.Nasze smaki, nasze gusty, nasze wonie odurzały nas i upijały.Sądzę, że kobieta jest samym źródłem świata.Z niej wytryska życie i sen, wszelka pamięć i wszelkie zapomnienie.Kiedy chwilowo wyczerpałyśmy to źródło, biłyśmy się.Trzeba, żeby kobiety także wojowały, podobnie jak uprawiają miłość, by mężczyznom, tak bardzo zazdrosnym i dumnym z tego, że zachowują przywilej kierowania się złą wolą, przynieść trochę pokoju.Znęcałyśmy się nad sobą, zaśmiewając się jak dzieci, jakbyśmy odprawiały egzorcyzmy.Rzucałyśmy się gromadnie na jedną i nieomal zadławiałyśmy naszą ofiarę, faszerując ją między udami i pośladkami długim złotoróżowym bananem albo innym owocem, rodzajem ostro zakrzywionego strąka o skórzastej, czarnej powierzchni, podobnego do znanych w Europie chlebków świętojańskich.Nawa-Na, dla przekory, z wyzwaniem w oczach odmawiała udziału w walkach.Umyślnie wybierała najogromniejszy strąk, i rozchyliwszy sobie szeroko pośladki i pipkę, z prowokującym uśmiechem wkładała go w siebie, masturbowała się nim z namaszczeniem, uprawiała miłość - jeżeli można tak to określić - sama ze sobą przy pomocy owocu, oczy stawały jej w słup, wykrzywiała i przygryzała wargi w udawanym orgazmie.Prędzej czy później któraś z kobiet dopadała jej i spuszczała lanie.Wtedy przez kilka sekund płakała, a potem ze szkarłatnymi od klapsów pośladkami szczytowała nieco delikatniej, jej wszystkie mięśnie wiotczały i miękły, a ona, okazując nieśmiałość równie fałszywą jak jej napady gniewu, żebrała o prawo possania piersi lub szparki którejś z nas.Zawsze pragnęłam, żeby to mnie wybrała.Uwielbiałam to zresztą.Niekiedy sama wybierałam ją siłą, z czego śmiała się z całego serca.Niekiedy także cała chmara kobiet toczyła prawdziwą wojnę, wojnę wewnętrzną raczej niż domową, bo w bardzo mało domowej atmosferze, w której każda z nas szczypała, gryzła, drapała pazurami gdzie popadło, nie zapominając przy tym pieścić i całować wszystkiego, co się nadarzyło.Zaśmiewałyśmy się z naszych zmierzwionych i najeżonych włosów, z zadyszki, ze śladów zadrapań na złotym aksamicie tyłeczka albo na delikatnym jak u grzybka, intymnym i wilgotnym miąższu łona lub szparki.Dla mnie najpowabniejszy widok stanowiły dwie przyjaciółki, które niezwykle pieczołowicie i ostrożnie przylgnęły do siebie, z uśmiechem płynącym z głębi duszy w oczach, wsuwając sobie równocześnie ten sam owoc.Można by o nich powiedzieć, że rzeczywiście uprawiały miłość.Jedna z kochanek, leżąc na boku, brała nieskończenie długi, zakrzywiony owoc i wciskała sobie go niemal do połowy długości między uda, do pochwy.Często uśmiech znikał na chwilę z jej twarzy, a krople potu perliły jej się na wargach i skroniach.Ale wkrótce przychodziła rekompensata.Druga z kochanek, także ułożona na boku, twarzą do przyjaciółki, wślizgiwała do swojej pochwy pozostałą połowę owocu, nie wyciągając tej, która tkwiła w ciele pierwszej.W ten sposób obie przyjaciółki zespalały się ze sobą.Tak połączone, były ze sobą szczęśliwe przez długie minuty pozbawione brzemienia, imienia i kresu.Każde poruszenie, choćby niedostrzegalne jednej z kobiet, było natychmiast odczuwane przez drugą, w brzuchu, a nawet w łonie.Zabawiały się tak nieznużenie, by rozkoszować się bez znużenia tymi ruchami w najintymniejszych niuansach, przysuwając się ledwie odrobinę lub tyleż cofając, kołysząc powściągliwie biodrami, udając, że chcą wypchnąć z siebie łączący je owoc albo przeciwnie, wchłonąć go w siebie cały.Kiedy indziej znowu bawiły się odwrócone plecami do siebie.Jedna wpychała sobie połówkę owocu między pośladki, do pupki, a jej przyjaciółce, po kilku próbach, udawało się wcisnąć sobie po omacku drugą połowę do swojej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •