X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tak - ni czorta mi nie wychodzi.Jak na złość, nie mam papieru ani ołówka.Skąd mogłem wiedzieć, że będą potrzebne?Grube baby w kolejce wściekają się, że za wolno się ruszam, napierają na ladę.Te, które już kupiły, liczą na boku resztę, znowu podbiegają do stoiska, straszą milicją.A arbuzy - każdy inny, każdy inaczej waży, każdy ma inną cenę, i kopiejki nie rozmienisz na drobne.Przypo­mniały mi się słowa chłopców na zebraniu: byle pomyłka, i z własnych pieniędzy będziesz się rozliczać z kołchozem.Skąd ja mam mieć własne pieniądze? Ni cholery mi nie wychodzi.Krzyczę, że zamykam kram.O mało mnie nie zlinczowali: arbuzy rzeczywiście pierwsza klasa.Naprzeciw siedzi w sklepiku stary Żyd z krzaczastymi siwymi brwiami.Handluje sznurkami.Spogląda na mnie, krzywi się, jakby go zęby bolały.Nie jest w stanie patrzeć spokojnie na ten mój interes.Odwraca się, oczy do nieba wznosi, spluwa.Długo tak siedział i się męczył.Nie wytrzymał.Za­mknął swój straganik, stanął przy mnie - i zaczął się handel.Rzucam mu arbuzy, które wskazuje mi kości­stym paluchem, i nim zdążę wyciągnąć arbuza ze stosu, łapie w locie poprzedni, waży, podaje, odbiera należność, wydaje resztę, pokazuje mi następny, i jeszcze zdąży do56każdego się uśmiechnąć.W dodatku nie wybiera byle arbuza, ale ze znajomością rzeczy: a to pogoni mnie na szczyt piramidy, a to z dołu każe wyciągnąć, a to z dru­giej strony, a to znowu z tej.I do wszystkich z uśmie­chem.I do niego wszyscy się uśmiechają, wszyscy go znają.Wszyscy go pozdrawiają: - Dziękujemy, wujaszku! W ciągu godziny załatwił całą kolejkę.A piramida zma­lała o połowę.Ledwie uporaliśmy się z kolejką, wywala mi kupę pieniędzy: banknoty trzyrublowe, porwane rub­le, czasami nawet piątka się trafi.Drobne złożył na osob­ną kupkę, żeby było z czego resztę wydawać.- Oto - powiada - twój utarg.Schowaj do prawej kie­szeni, jest dość, żebyś mógł się rozliczyć za ten dzień ze swoim kołchozem.A wszystko co dziś jeszcze utargujesz pakuj śmiało do lewej kieszeni.- No, wujaszku, nie zapomnę wam tego do końca życia!- To nie wszystko - powiada.- To był dopiero wykład z praktyki.Teraz słuchaj teorii.Przyniósł kartkę papieru.Napisał na niej: l kg - 17 kopiejek; 2 kg - 34 kopiejki, i tak aż do dziesięciu.Ale z kilogramami nie miałem większych kłopotów, proble­my zaczynały się z gramami.Na to też miał swój sposób: napisał w osobnym słupku: 50, 100, 150.- Kopiejka jest niepodzielna, dlatego za 50 g można nie brać ani grosza, a można wziąć jedną kopiejkę.Jed­no i drugie w porządku.Za 100 g możesz wziąć Jedną kopiejkę, albo i dwie.Od dobrego człowieka bierz za­wsze minimum, a od normalnego zawsze maksimum.Szybko notuje mi odpowiednie ceny.750 - mini­mum 12 kopiejek, maksimum - 13.- Jakże wy tak szybko rachujecie?- Ja nie rachuję, ja znam ceny.- Do diabła! - mówię.- Przecież ceny stale się zmie­niają!- No i co tego? Jeśli każą ci od jutra sprzedawać, po­wiedzmy, po 18 kopiejek, to znaczy, że na przykład za 5 kg i 92 dkg można wziąć minimum 1,06 rubla, a maksimum 1,08 rubla.Gramy też trzeba zaokrąglać: porządnym lu­dziom w dół, a normalnym w górę.Porządnym ludziom dawaj porządne arbuzy, normalnym - normalne.Odróżnić porządny arbuz od normalnego potrafię bez trudu.Porządny arbuz ma wysuszony ogonek i na boku żółtą łysinkę.Tylko jak odróżnić porządnych ludzi od normalnych? Jeśli spytam, to mnie przecież wyśmieje.Westchnąłem, ale wszak i ja muszę kiedyś zmądrzeć, więc zebrałem się w sobie, i zapytałem.Aż przysiadł.Długo wzdychał, kiwał głową, nadziwić się nie mógł mojej głupocie.- Przyuważ gospodynie z pobliża, te, które codziennie u ciebie kupują.Im właśnie dawaj co lepsze arbuzy po minimalnej cenie.Jest ich niewiele, ale będą cię wy­chwalać, reklamę ci zrobią, że niby ten właśnie najucz-ciwszy, skrupulatny i słodkie arbuzy sprzedaje.To one nagonią ci klientów.Jeśli dwie koło ciebie stoją, znaczy się zaraz dziesięć następnych stanie w kolejce.Ale to już są nabywcy jednorazowi.Im właśnie dawaj arbuzy zwy­czajne, słabsze, i po maksymalnej cenie.Jasne?Karton z wypisanymi cenami zawiesił mi nad głową.Z zewnątrz nie widać, ale dość, bym głowę zadarł do góry, że niby sumuję - i wszystko mam przed oczami.No i ruszył handel.Szybko, sprawnie, dochodowo.Pierwszorzędne arbuzy! Doskonałe! Komu, komu, bo idę do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.