[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz on jął ją zaraz pocieszać. Nel, nie bądz fontanną.Widziałaś, że oni odebrali jakiemuśArabowi strzelbę i wielbłądzicę? A wiesz, co to znaczy? To znaczy,że na pustyni pełno jest straży.Raz się tym niegodziwcom udałoprzyłapać strażnika, a drugi raz ich samych złapią.Po Nilu krąży teżmnóstwo statków.A jakże! Wrócimy, Nel, wrócimy i do tegoparowcem.Nie bój się!.I byłby ją dłużej w ten sposób pocieszał, gdyby uwagi jego niezwrócił dziwny dzwięk dochodzący z zewnątrz od wydmpiaszczystych, których ostatni huragan nawiał na dno wąwozu.Byłoto coś podobnego do cienkiego, metalicznego głosu trzcinowejpiszczałki.Staś przerwał rozmowę i począł nasłuchiwać.Po chwilitakie cieniutkie i żałosne głosy ozwały się z wielu stron na raz.Chłopcu przebłysła myśl, że to może straże arabskie otaczają wąwózi nawołują się za pomocą gwizdawek.Serce poczęło mu bić.Spojrzałraz i drugi na Sudańczyków w nadziei, że na twarzach ich ujrzytrwogę, ale nie! Idrys, Gebhr i dwaj Beduini gryzli spokojnie suchary,tylko Chamis zdawał się być trochę zdziwiony.A głosy trwały ciągle.Po pewnym czasie Idrys wstał i wyjrzał z pieczary, po czym wracajączatrzymał się koło dzieci i rzekł: Piaski zaczynają śpiewać.Staś był tak rozciekawiony, że zapomniał w tej chwili, iżpostanowił nie rozmawiać wcale z Idrysem, i zapytał: Piaski? Co to znaczy?82 Tak bywa, a znaczy to, że długo nie będzie deszczu.Ale upałnam nie dokuczy, gdyż aż do Assuanu będziemy jechali tylko nocą.I więcej nie można się było od niego dowiedzieć.Staś i Nelwsłuchiwali się długo w te osobliwe dzwięki, które trwały dopóty,dopóki słońce nie zniżyło się ku zachodowi.Po czym zapadła noc ikarawana ruszyła w dalszą drogę.83RozdziałtrzynastyWe dnie chronili się w ukrytych i trudno dostępnych miejscachwśród skał i rozpadlin, a nocami pędzili bez wytchnienia, póki nieminęli pierwszej katarakty.Aż na koniec, gdy Beduini z położenia ipostaci khorów rozpoznali, że Assuan został już za nimi, wielkiciężar spadł z piersi Idrysa.Ponieważ cierpieli już na brak wody,zbliżyli się więc na pół dnia drogi od rzeki.Tam następnej nocy Idrysukrywszy karawanę wysłał z Beduinami wszystkie wielbłądy doNilu, aby napoiły się dobrze i na czas dłuższy.Pas urodzajny wzdłużrzeki Nilu był już za Assuanem węższy.W niektórych miejscachpustynia dochodziła do rzeki.Wsie leżały w znacznej od siebieodległości.Beduini zatem wrócili szczęśliwie, przez nikogo niewidziani, ze znacznymi zapasami wody.Należało tylko myśleć ożywności, gdyż zwierzęta, karmione skąpo, od tygodnia wychudłybardzo.Szyje ich wydłużyły się, garby opadły, a nogi stały się słabe.Durry i zapasów dla ludzi mogło z wielką biedą wystarczyć jeszczena dwa dni.Idrys myślał jednakże, że po dwóch dniach możnabędzie, jeżeli nie we dnie, to w nocy, zbliżyć się do pastwisknadrzecznych, a może i zakupić sucharów i daktylów w jakiej wiosce.Sabie nie dawano już wcale jeść ani pić i tylko dzieci chowały dlaniego resztki pożywienia, ale on sobie jakoś radził i na postojeprzylatywał często z zakrwawioną paszczą i ze śladami ukąszeń naszyi i piersiach.Czy łupem tych walk stawały się szakale czy hieny,czy może lisy piaskowe lub gazele, tego nie wiedział nikt, dość, żenie było na nim znać wielkiego głodu.Czasem też czarne wargi jegobywały wilgotne, jakby pił.Beduini domyślali się, że musiałwykopywać głębokie jamy na dnie wąwozów i w ten sposóbdokopywać się do wody, którą węchem pod ziemią wyczuwał.Takrozkopują nieraz dna rozpadlin zbłąkani podróżni i jeśli często nie84znajdą wody, to prawie zawsze dostają się do wilgotnych piasków iwysysając je oszukują w ten sposób męczarnie pragnienia.I w Sabie zaszły jednak znaczne zmiany.Piersi i kark miał zawszepotężne, ale boki mu zapadły, przez co wydawał się jeszcze wyższy.W jego oczach o zaczerwienionych białkach było teraz coś dzikiego igroznego.Do Nel i do Stasia był przywiązany jak i poprzednio ipozwalał robić z sobą, co im się podobało.Chamisowi kiwał jeszczeniekiedy ogonem, ale na Beduinów i Sudańczyków warczał albokłapał swymi strasznymi kłami, które uderzały wówczas o siebie jakstalowe bretnale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Eo Sienkiewiccz, Henryk Quo vadis 1
- Sienkiewicz Henryk Pan Wolodyjowski 9789185805396
- Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem t1
- Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem
- Sienkiewicz H. ogniem i mieczem tom 1
- Sw. Brygida
- Brust Steven Taltos
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i testament ryc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sposobyna.keep.pl