X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bo w dzisiejszych cza­sach w tak zwanych dobrych hotelach toaleta męska stała się właściwie klubem.Nigdy nie wiadomo, obok kogo wypadnie sikać.Wyspa nazywała się - teraz nie ma już po co ukry­wać tego faktu - Lesbos lub Lesvos w zależności od tego, czy przerabiało się w gimnazjum grekę czy nie.Wydawało mi się, że samotność i plaża pomogą mi przyjść do siebie po aresztowaniu czy aresztowaniach i całym tym pijaństwie.Kazałem więc zawieźć się w drugi koniec wyspy do nędznego hotelu przy rozległej plaży.(Aż trudno uwierzyć, jaką jecha­ło się drogą! Najpierw wyschnięty strumień, a dalej kamienie wielkości piłki golfowej - jak pięść dziewczynki - nadaje się najwyżej do płoszenia wron).Jedną z zalet Grecji jest to, iż zwyczajne wino nie nadaje się do picia.Byłem w Grecji już przedtem, jak to się mówi, na dłużej, tak jak wszyscy.Piłem wtedy tak dużo, że udało mi się uwierzyć, że lubię rod­zinę, a potem znowu piłem, żeby pozbyć się tego złudzenia.Teraz uchroniłem się, że tak powiem, przed samym sobą, jeśli nie liczyć delikatnego czerwonego wina kreteńskiego bez żadnej żywicy.Nazywało się Minos, o ile dobrze pamię­tam, i kupowało się je w galonia, to znaczy w glinianych dzbanach oplecionych łoziną, które można było mieć zawsze pod ręką, jeden albo więcej.Pływałem sobie spokojnie, czasami leżałem na plecach z zamkniętymi oczami i rozkoszowałem się niewiedzą o tym, co piszą i mówią o “Koniach u źródła", i tym, że nikt nie wie, gdzie jestem, więc i tak nic nie można mi powiedzieć, a pan Halliday i Rick niech się teraz pastwią nad kim innym.Tro­chę się niepokoiłem, co ludzie powiedzą, bo w “Koniach u źródła" było coś, co można by mylnie wziąć za Prawdziwą Miłość, a to nie jest chodliwy towar, chociaż nie bardzo mo­głem im powiedzieć, że miało to służyć zniechęceniu Halli­daya.Ale niewiedza to szczęście, jak to się mówi, lub przy­najmniej spokój.Wylegiwałem się więc całymi dniami na brzuchu w płytkiej wodzie, z maską na twarzy i wystającą za uchem rurką, obserwując liczne, bezimienne i obojętne stworzenia, ich barwy, bezruch i niespodziewane skoki, ich zwyczaj powszechnego kolegowania się między posił­kami.Wydedukowałem (jedyne osiągnięcie mojej podwodnej archeologii), że kiedyś na tej plaży musiała być przystań i nadal ją widać tuż.pod powierzchnią wody, ponieważ wyspa podnosi się i opada spokojnym, geologicznym rytmem, jak jojo.Pełno tam małych, niegroźnych rybek - małych, bo wszystkie większe zostały już zjedzone przez rybaków', którzy muszą teraz wypływać daleko w morze, żeby cokolwiek zło­wić.Ta zatopiona przystań - w duchu nazywam ją moją przystanią - nie jest ani tak egzotyczna, ani nie działa na wyobraźnię tak silnie jak to, co widać na Wielkiej Rafie Ko­ralowej czy w Eilat na Morzu Czerwonym.Wiem o tym, bo zakosztowałem obu.Jest za to łagodniejsza, jeżeli to okre­ślenie nie brzmi -zbyt głupio.Poza tym do rozpadającego się hotelu przyjeżdża nie więcej niż trzech turystów rocznie.Poza sezonem opiekuje się nim zawsze jakiś przypadkowy Grek, usiłując przy okazji handlować na przykład tymi niesamo­witymi obrazkami, na których młode kobiety wysłuchują sere­nad z gondoli, i tak dalej, albo Bóg wie, czym jeszcze.A zatem, po jakimś nieokreślonym upływie czasu, przebie­rałem z wolna płetwami, wracając do mojej podwodnej przy­stani na plażę, kiedy nagle nabrało mi się wody do maski.Często się to -zdarza nam, brodaczom, bo nigdy nie ma dość śliny na wąsach, żeby maska była wodoszczelna.Nie wiem, dlaczego ukląkłem - woda była głęboka na jakieś dziewięć cali, z gestem zniecierpliwienia zerwałem maskę z twarzy.Wtedy mężczyzna, który właśnie się pochylał i wkładał swoją maskę, podsunął ją gwałtownym ruchem na czoło i wydał z sie­bie najprawdziwszy pisk.- Nie może być! Toż to przecież.no nie, ale ze mnie szczęściarz! Należy mi się nagroda News Chronicie!- Zjeżdżaj, Johnny, zjeżdżaj.To pomyłka.Cholera.- Wszędzie poznałbym tę rozwidloną brodę.Zaczynasz łysieć na twarzy, mój drogi.Będziesz sobie musiał zafun­dować sztuczną brodę, taki tupecik na dolną szczękę.Już widzę, jak to wchodzi w modę.Usiadłem, trzymając w rękach maskę i rurkę.Czułem się jak chłopiec, któremu skończyły się właśnie wakacje.Pod­ciągnąłem kolana pod brodę i posłałem mu ponure spojrzenie.- Czy jest sens prosić cię, żebyś trzymał język za zębami? Johnny zanurzył swoje długie ciało w wodzie i usiadł na wprost mnie.- Otóż, widzisz, Wilf, to -zależy, prawda? Szczerze mó­wiąc, jestem zbyt poważnie zaniepokojony nie najlepszym stanem mojej kasy, żeby myśleć o czymkolwiek.dosłownie fatalnym stanem.Zastanawiam się, czy.- Tak, tak.Tak jak ostatnio.l07- To prześlicznie.Muszę przyznać, Wilf.- Daruj sobie.No, skoro nie zależy ci na podziękowaniu.Co ty tu właściwie robisz?- A ty?- Nic za darmo.nie powiem, jeżeli ty nic powiesz_.No, ale mówiąc poważnie, Wilf, ta ostatnia twoja.“Konie u źró­dła".- Nie chcę tego słuchać.Dlaczego, do cholery, złe wieści potrafią człowieka dopaść nawet na pustyni?- Ależ, kochany, to takie wzruszające! Cytuję, takie ludz­kie, koniec cytatu.Tych dwoje młodych.i ten komiczny stary dupek.Czy przypadkiem ta postać nie została oparta na mało istotnych cechach niżej podpisanego? Bo skąd byś tyle wiedział, Wilf? Przecież nigdy nie uważałeś się za jed­nego z nas, prawda? Oczywiście: zagubiony, zamknięty w so­bie i, powiedzmy, w początkowym okresie ciut-ciut ekspe­rymentatorski?- Nie chcę słyszeć o tej cholernej książce.Johnny wyciągnął się pod wodą i położył na brzuchu.- No cóż - powiedział, nie mogąc powstrzymać się od zadania choćby płytkiego ciosu.- Cóż, Wilf, nie sądzę, że­byś miał długo o niej słyszeć.Ja też posiadałem swoje słabostki.- No więc, powiedz, jaka jest zła.- Chwileczkę.A kto powiedział, że jest zła? Możesz mi wierzyć, że kiedy ten strumień tak płynie, a oni w milcze­niu pojmują, że to miłość, moje oczy wezbrały łzami.Słowo daję!Zachichotał.(:kwilę odczekałem, potem podniosłem się na kolana.Johnny zorientował się, że może stracić niezłą za­bawę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.