[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To dobrywariant, jeśli zamierzał gdzieś przeczekać.Przez przestępców może też skontak-tować się z kimś ze swych ludzi  niechby i z Elwiss.Ci dadzą w łapę ile trzebasędziemu albo więziennym władzom, i będzie na wolności za kilka dni.Tyle,że w moich planach nie leży zezwolenie na wylegiwanie się gdzieś na narach.Idąc pięćdziesiąt jardów za żandarmami, a byli to naprawdę  polujący na roz-bójników z Irapuato, Jakuzzi i jego towarzyszka dotarli do budynku policyjnegozarządu portu.Tu aresztowani zostali podzieleni: czworo poprowadzono dalej,w kierunku widniejącego za Kanałem Obwodowym więzienia Ar-Khoran, a Tan-gorna i skutego z nim górala (w którym Rashua już rozpoznał niejakiego Cecerel-lo, bratanka Sarrakesza), dowódca oddziału osobiście wprowadził do budynku po-licji.Odczekawszy dla porządku jakieś piętnaście minut, Jakuzzi również wszedłdo wnętrza.Dyżurnemu, który zamierzał zagrodzić wejście dwóm obszarpańcom,podsunął pod nos żeton komisarza policji i oschłym głosem polecił, by go za-prowadzono do komendanta posterunku.%7łeton schował w fałdy ubrania, gdziespoczywała jeszcze cała sterta podobnych zmyłek  od inspektora posterunkucelnego do kapitana flagowego służby inżynieryjnej Admiralicji, najważniejszebyło nie pomylić się i pokazać odpowiednią w odpowiednim miejscu i chwili. Komisarz Rachmadjanian  przedstawił się, wchodząc do gabinetu.Jegowłaściciel, niechlujny grubas z obwisłymi policzkami, wyglądający na ożywioną265 karykaturę policyjnej szarży, wykonał niezbyt udaną próbę wyciągnięcia z fotelaolbrzymiego zadu i przywitał gościa: Starszy inspektor Djezin.Proszę siadać, komisarzu.Czym mogę służyć?Przy okazji, czy dziewczyna, to pański współpracownik? Oczywiście.Chłopięcy kamuflaż nie zmylił ani na sekundę Djezina.Jakuzzi, zresztą, i takjuż oszacował po wielu szczegółach, że komendant posterunku jest z jednej stro-ny wystarczająco sprytny, co nie było dziwne, gdyż Zarząd Portu to istna kopalniazłota, pretendentów na ten łakomy kąsek jest zawsze po dach, a z drugiej  pro-sty jak świński ogon i naiwny jak dziecko: na przykład, na biurku stoi zupełnienie ukrywana butelka elfickiego wina, za którą w sklepiku  Kamień Elfów nanadbrzeżu Trzech Gwiazd musiałby wyłożyć ze trzy swoje miesięczne pensje. Zupełnie zbezczelnieli  pomyślał ze złością Jakuzzi.W tym momencie jed-nak troska o czystość munduru umbarskiej policji w zakres obowiązków DSD naszczęście nie wchodziła. Mniej więcej pół godzinki temu do waszego posterunku dostarczonodwóch aresztowanych, górali. zaczął, ale starszy inspektor energicznie za-protestował: Pomylił się pan, komisarzu.Przez ostatnie kilka godzin nie dostarczano tunikogo!Ta odpowiedz była tak nieoczekiwana, że Jakuzzi zaczął wbijać grubasowi dogłowy, że spór nie ma sensu, gdyż wszystko odbywało się przecież na jego oczach. To znaczy, że wydawało się panu, komisarzu  bezczelnie odpowiadałtamten, robiąc znak do podpierającego futrynę dyżurnego. Posterunkowy po-twierdzi: nie mamy żadnych aresztantów-górali, i nigdy nie mieliśmy! Nikt nas tu nie rozumie, dziewczyno  z goryczą pokiwał głową Jakuz-zi.To było umówione hasło.Chwilę pózniej wskazujący palec Fei, nabrawszycech stalowego trzpienia, wbił się w podstawę szyi posterunkowego  dokładniew dołek między obojczykami; krótko potem grube drzwi gabinetu zamknęły sięod wewnątrz, odcinając starszego inspektora od jego snujących się po korytarzupodwładnych.Jakuzzi tymczasem przechwycił rękę Djezina, który chciał sięgnąćpo broń, i lekko naciskając na przegub zmusił tamtego, prawie zadławionego wła-snym krzykiem, do rozlania się na fotelu.Rozejrzawszy się na boki, wicedyrektordo spraw operacyjnych zmiótł kantem dłoni szyjkę elfickiej butelki i doprowadziłzemdlonego do przytomności, wylewając mu za kołnierz jej drogocenną zawar-tość, po czym uniósł biedaka za kołnierz i zapytał z ogromną serdecznością: Gdzie górale?Grubas dygotał i pocił się, ale milczał.Nie było czasu na takt i umiar  za266 chwilę jego podwładni mogli wyważyć drzwi.Tak więc Jakuzzi zapytał krótko: Dziesięć sekund do namysłu.Potem zacznę liczyć do pięciu, a po każdejcyfrze będę ci łamał po jednym palcu.Na  sześć poderżnę ci gardło tą oto brzy-twą.Popatrz mi w oczy, czy ja wyglądam na żartownisia? Jesteście z tajnej służby?  cierpiętniczym szeptem wymamrotał siny zestrachu Djezin; widać było gołym okiem, że naszywki starszego inspektora do-stał, nie podstawiając swej skóry pod ostrza bandyckich noży w melinach Har-miańskiej Wólki. Sześć sekund minęło.No?! Opowiem wszystko, wszystko, co wiem! Oni kazali mi zwolnić siebie. Kazali zwolnić?!  Jakuzziemu wydało się, że podłoga pokoju błyska-wicznie ulatuje mu spod stóp, a w żołądku powstaje ohydne uczucie spadaniaw pustkę. Oni są ludzmi gondorskiego króla, z Tajnej Straży.Wykonywali misję naPółwyspie, ale górale ich rozszyfrowali i skazali na śmierć.Udało im się uciec,przez lasy dotarli do Irapuato, gdzie obecnie miejscy żandarmi robią obławę naUanaco, a następnie polecili dowodzącemu operacją ewakuować ich do miastapod postacią aresztowanych.A u nas, w zarządzie, kazali dać sobie jakieś miej-skie ubranie i wyszli tylnym wyjściem.Powiedzieli jeszcze  tu cierpienie wy-krzywiło mu twarz  że jeśli komuś wypaplę o tej historii, to znajdą mnie na-wet na dnie morza, i w Błogosławionym Królestwie.Ja rozumiem, że oficjalnagondorska Tajna Straż nie jest dla nas władzą, ale.Jednym słowem, rozumieciemnie. Kto wam powiedział, że to ludzie Aragorna? Jeden z nich jest wyraznie z Północy, z Gondoru.Okazał żeton kapralaTajnej Straży Jego Królewskiej Wysokości. Kapral Morimir albo kapral Arawan. z trudem wykrztusił Jakuzzi,sam nie poznając swego głosu; to już nie zwykłe zaćmienie umysłu.Jak mógłzapomnieć o żetonach Tajnej Straży, które przejął Tangorn podczas napadu naLatarniową 4? Tak jest, kapral Morimir! To znaczy, że pan zna tych ludzi? Lepiej niż bym chciał.Kiedy ten Morimir się przebierał, nie zwróciliścieuwagi, co ma w kieszeni? Pieniądze, tylko. Dużo tych pieniędzy? Jakieś dziesięć castamirek, i trochę drobniaków. Jakie ubranie im daliście?Wicedyrektor do spraw operacyjnych mechanicznie kiwał głową, odnotowującjakimś skrawkiem świadomości dokładny opis szmat, w jakie wyposażył Djezin267 szanownych gości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •