[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za portykiem była dalsza część pałacu sądu,wychodząca na dziedziniec; dalej kwatery mieszkalne, sądzącz szarego dymu idącego z komina.Na końcu budynku stałabudka wartownika.Nie widziałem, żeby jej kiedykolwiekużywano, chyba po to, żeby się za nią wysikać.W tym kąciewięzienia było spokojniej, z dala od pubu i wartowni.Słyszałem głosy zza muru: odgłos kucia, mężczyzngwiżdżących i śmiejących się przy pracy.Poczułem, że wpiersi nagle coś mi się łamie na myśl o wszystkich tychwolnych ludziach, stojących zaledwie parę kroków stąd.%7łycie wokół więzienia płynęło szybko, jak rzeka opływającagłaz.Pragnąłem przeskoczyć mur i odpłynąć, ale to na nic zamknięto mnie w potrzasku.Jeśli nie wydobędę skądśpieniędzy, wkrótce tu zginę. Panie Hawkins!Odwróciłem się i zobaczyłem tłustą siwowłosą kobietę,wychylającą się z okna na parterze pałacu sądu.Zerwała czepek i machała nim do mnie. Tu pan jest!Lekko się ukłoniłem, zastanawiając się, skąd zna mojenazwisko. Madame& Ach, niech pana  roześmiała się i w odpowiedziwykonała ironiczny dworski ukłon, podciągając i machającszorstką wełnianą suknią. Moll powiedziała, że jest pan dżentelmenem.Podszedłem bliżej.Miała szeroką, przyjemną twarz, alemarną cerę, a jej policzki szpeciły stare blizny po ospie.Takątwarz można odczytać w jednej chwili  szczera i otwarta, aleniegłupia, z mądrymi szaroniebieskimi oczami, które niczegonie przeoczą. Pani jest przyjaciółką Moll?Znów założyła czepek. Czy Moll ma przyjaciół& ? Wejdz do mnie, mój drogi.Postawię ci garnuszek kawy na koszt firmy.Kawiarnia Sarah Bradshaw była maleńka, zezdezelowanymi, niepasującymi do siebie starymi krzesłami istołami, ale podłoga była świeżo zamieciona, ogień buzowałna kominku, a doniczki ze świeżymi kwiatami stały na każdymstole.Więzniowie siedzieli, próżnowali i pili, pisali listy alboczytali gazetę.Nieszczęsny klient Gilberta Handa siedział wkącie i cicho szlochał.Nikt nie zwracał na niego uwagi.Przy kominku młoda służąca, w jasnoniebieskiej,błyszczącej sukni, zajmowała się kotłem.Rękawy miałazawinięte do łokci, twarz zaczerwienioną od ognia, a rude strąki wilgotnych włosów przylepiły się jej do policzków.Przerwała, upchnęła je pod czepek i nachmurzyła się zezdenerwowania.Pyzaty chłopczyk w wieku około trzech latsiedział u jej stóp; patrzył na nią z uwielbieniem, trzymając siębrudną piąstką brzegu jej fartucha.Uśmiechnąłem się,przyglądając się przez chwilę dziewczynie.Była w złymnastroju, trzaskała garnkami i klęła po cichu.Ale pracowałaszybko i zwinnie.Bardzo mi się to podobało; przypominałamłode służące pracujące na plebanii, kiedy byłem chłopcem.Wiele szczęśliwych godzin spędziłem w ich towarzystwie.Wspomnienie, które ukryłem głęboko, nagle do mnie wróciło.Lizzie Smith.Wróciłem do domu ze szkoły, usiłując niewchodzić w drogę macosze.Lizzie poszła za mną pewnegodnia do lasu.Przycisnęła mnie do najbliższego drzewa ipocałowała, potem wzięła mnie za rękę i włożyła ją podspódnicę&Dziewczyna musiała poczuć na sobie mój wzrok. Nie jestem na sprzedaż  ostrzegła mnie, patrząc złymwzrokiem. Nie mam zamiaru cię najmować, dziwko!  warknąłem,zdenerwowany jej bezczelnością.Uniosła brwi, opuściła wzrok na moje portki. Więc powinieneś to powiedzieć swojemu kutasowi mruknęła i odwróciła się do ognia.Paru mężczyzn przynajbliższym stole zachichotało do filiżanek z kawą. Kitty Sparks&  powiedziała niecierpliwie paniBradshaw, odpędzając mnie od dziewczyny w stronę stolikapod oknem. Najmocniej przepraszam, panie Hawkins. Roześmiałem się i pokręciłem głową; uczciwie mnieoceniła. Moll natychmiast dałaby jej pracę. Tak, może.Ale najpierw musiałaby poderżnąć migardło. W jej głosie pojawił się twardy ton [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •