[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego?  krzyczę, wpatrując się w niego, ale Jesse nie chcena mnie spojrzeć.Jedynie uderza pięścią w kierownicę. Chce mi cię odebrać! Ale dlaczego? Do cholery, po prostu chce!Opadam na siedzenie zaskoczona i niezadowolona z niejasnejodpowiedzi.Ta rozmowa nigdzie nas nie doprowadzi.Jesse musi sięuspokoić.Ja też.Poznam odpowiedzi na swoje pytania, kiedy niebędzie wyglądał, jakby miał ochotę przywalić w szybę.Jesse zatrzymuje samochód przed Lusso.Wysiadam, zanimwyłączy silnik.Kiedy wchodzę do holu, widzę, że John wjeżdża na parking.Idę wprost do windy, ignorując Clive a.Spodziewam się, że Jesse zatrzyma drzwi windy, żeby mógł wejść,lecz nie robi tego.Najwyrazniej również doszedł do wniosku, żeoboje musimy się uspokoić.Wysiadam z windy i wyciągam klucz zbocznej kieszeni torebki.Trzaskam drzwiami i wściekle rzucamtorebkę na podłogę. Pieprzony idiota!  mówię do siebie. Dobry wieczór  odzywa się cichy głos.Podnoszę wzrok i widzę siwą kobietę w średnim wieku.Pewnie widok obcej kobiety w penthousie Jessego powinien mniezaniepokoić, lecz jestem zbyt wściekła. Kim do diabła jesteś?  pytam ostro.Kobieta lekko się kuli wsobie, a po chwili dostrzegam, że w rękach trzyma nabłyszczacz domebli i ścierkę do kurzu. Cathy  odpowiada,  Pracuję dla Jessego. Co?!  pytam niecierpliwie, ale po kilku minutach wściekłośćodrobinę ustępuje i pozwala zrozumieć, co się dzieje.O cholera!Gdy drzwi otwierają się za mną, odwracam się i widzę Jessego.Spogląda na mnie, a potem na kobietę i staje pomiędzy nami. Cathy, powinnaś już iść.Porozmawiamy jutro  mówi spokojnie,lecz w jego głosie wyczuwam złość, Oczywiście. Kładzie nabłyszczacz i ścierkę na stoliku, anastępnie ściąga fartuch i szybko, lecz starannie, go składa. Obiadwłożyłam do piekarnika.Za trzydzieści minut będzie gotowy.Podnosi z podłogi torebkę i wkłada do niej swoje rzeczy.DziękiBogu, wychodząc, uśmiecha się do mnie.Nie zasłużyłam na to.Jessecałuje ją w policzek na pożegnanie i kładzie rękę na plecach.Obserwuję, jak wychodzi z penthouseu oraz widzę, że John i Cliveprzynoszą moje rzeczy z windy.Strata czasu, bo nie zamierzam tuzostać.Wchodzę do kuchni i mocnym szarpnięciem otwieramlodówkę z nadzieją, że w jakiś magiczny sposób znajdę w niej wino.Jestem boleśnie zawiedzona.Trzaskam drzwiami i zdecydowanymkrokiem idę na górę.Nie mogę nawet na chwilę spojrzeć na niego.Wchodząc do sypialni, po raz kolejny trzaskam drzwiami.Stojępośrodku pokoju i zaczynam się zastanawiać co dalej.Czy powinnampo prostu wyjść i dać nam czas na uspokojenie? Wydarzeniapotoczyły się zbyt szybko, a atmosfera jest wyjątkowo nieprzyjemna. Wzdycham zmęczona i chowam głowę w rękach.Czuję zbierającesię łzy i ścisk w gardle.Jestem zadurzona w mężczyznie, który maniezwykle wybuchowy charakter i jest zaborczy.Chociaż z drugiejstrony jest najbardziej czułym, kochanym i opiekuńczym mężczyznąna świecie.Jeśli John ma rację i Jesse jest taki tylko ze mną, czypowinniśmy być razem? Do czterdziestki umrze na zawał serca i to będzie moja wina.Chwile, gdy Jesse jest w dobrym nastroju, są cudowne, natomiast wzłym nastroju jest nie do wytrzymania.Sądziłam, że wiem już o nim dużo, ale najwyrazniej się myliłam.Nie wygląda na to, że dowiem się tego szybko, chyba że spytamMikaela.Drzwi się otwierają i do sypialni wpada Jesse.Wygląda, jakbyprąd go poraził.Trzęsie się cały, a na szyi pulsuje mu tętnica.W rękucoś trzyma. Co to do cholery jest?  Wygląda, jakby w każdej chwili mógłwybuchnąć.Marszczę czoło, a po chwili zdaję sobie sprawę, że wręku trzyma informacje o locie.Patrick musiał je wsunąć do mojejtorebki.O Boże, teraz się zacznie.Zaraz, zaraz. Grzebałeś w mojej torebce!  Jestem zszokowana.Nie wiem,dlaczego przez cały czas narusza moją pieprzoną prywatność.Niewygląda na zaskoczonego ani skruszonego.Jedynie wymachujekartką przed moją twarzą i nierówno oddycha.Odpycham go i pędzę na dół po torbę.Słyszę, że biegnie za mną, ajego oddech jest niemal tak głośny jak kroki.Chwytam torbę zpodłogi i zanoszę ją do kuchni. Co do diabła robisz?!  krzyczy. Tam nic nie ma. Podsuwami kartkę papieru pod nos, gdy kładę torbę na blacie i zaczynam jąprzetrząsać.Nie mam pojęcia, czego szukam. Nie pojedziesz dożadnej cholernej Szwecji czy Danii.Nigdzie!  W jego głosiewyczuwam złość zmieszaną ze strachem.Spoglądam na niego izdecydowanie dostrzegam trochę strachu. Nie grzeb w mojej torbie. Mówię przez zaciśnięte zęby ispoglądam na niego oskarżycielko.Odsuwa się odrobinę i zwściekłością kładzie kartkę na blacie. Dlaczego? Co jeszcze ukrywasz przede mną? Nic! Coś ci powiem, moja droga. Podchodzi bliżej i stoimy twarząw twarz. Prędzej umrę, niż pozwolę ci wyjechać z kraju z tympieprzonym kobieciarzem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •