[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za nią ukazał sięwąski otwór mający około siedemdziesięciu centymetrów przekroju.Ciągnęły się z nie-go kable.Przyświecając sobie latarką zagłębiłem się w trzewia góry.Czołgałem się dwadzie-ścia metrów, gdy nieoczekiwanie dalszą drogę przegrodził mi cienki kabelek rozcią-gnięty w poprzek tunelu.Zaczepiłem go wędkarską kotwiczką i rozwijając żyłkę wyco-fałem się. I co tam?  zaciekawił się pan Tomasz. Jakiś drut.Sądzę, że to może być mina naciągowa  wyjaśniłem. Tylko niewiem, czy bezpieczne będzie szarpnięcie z tej odległości.Może zawalić ten kawał kory-tarza, a nam we znaki da się fala uderzeniowa. Wiesz co, nie jestem saperem, ale chyba wymyśliłem, jak unieszkodliwić tę minębez konieczności jej detonowania  powiedział szef.Wyjął z kieszeni dwie tubki.111  To klej poxipol, szybkowiążący.Zmieszasz zawartość tych dwu tubek i wciśnieszdo otworów, z których wychodzi kabel.Poczekamy pół godzinki.Potem po prostu prze-tniesz drut. Nie pomyślałem o tym  powiedziałem. To ja tu jestem szefem  uśmiechnął się. Ja jestem od myślenia, a ty od mokrejroboty.A teraz właz.Unieszkodliwisz minę i badamy dalej.Zajrzał do rury. Nie jest zle  powiedział. Woda ciągle opada.Wczołgałem się znowu do szy-bu.Zaklajstrowałem obie dziurki.Po dwudziestu minutach ostrożnie sprawdziłem wyniki moich działań.Klej trzy-mał na mur beton, masa zupełnie stwardniała.Przeciąłem drut i podczołgałem się dalej.Szyb kończył się w sporej komorze.Stały tu cztery potężne silniki diesla.W suficie wi-dać było stalową klapę.Prowadziła do niej drabinka.Prawdopodobnie klapa wychodzi-ła na powierzchnię.Gdzieś tam tkwiła zakopana pod cienką warstwą ziemi.W podło-dze widać było otwór, w którym znikały kable.Dawniej zapewne stały tu agregaty prą-dotwórcze, teraz zostały po nich tylko ślady betonowych podestów.Oświetliłem staran-nie pomieszczenie szukając dalszej drogi.Niestety nic nie wskazywało na jej istnienie.Opukałem podesty.Jeśli dzwięk nie kłamał, były lite i stały na skale.Zajrzałem jeszczeza sporą beczkę pierwotnie zapewne zawierającą paliwo.Na kamiennej podłodze za niąleżał strzęp gazety.Rozprostowałem ją ostrożnie,  %7łycie Warszawy z 1962 roku.Ktośmusiał tu bywać od czasu do czasu.Podczołgałem się z powrotem do stacji pomp. I jak?  zapytał szef.Przedstawiłem mu wyniki swoich badań.Pokiwał w zadumie głową. Dobra.Chyba znowu czeka cię pobyt w rurze.Opuściłem się w znajomą już czeluść.Woda od momentu uruchomienia pompyopadła o jakieś sześć metrów, ale gdy naciąłem rurę tuż nad jej lustrem, znowu znala-złem tylko skałę.Wydostałem się na zewnątrz. Kiepskawo mi to wygląda.Być może prowadzi aż do żompia. Co to jest żompień?  zdumiała się Zosia. W kopalniach na dnie szybu wjazdowego drąży się sporą komorę.Zcieka tamwoda z całej kopalni  wyjaśnił szef. Stamtąd jest odpompowana na powierzchnię.To masyw granitowy, powinien być dość suchy, ale nie da się wykluczyć, że na samymdole zbudowali taki zbiornik i połączyli jedną rurą z powierzchnią.Popatrzył na zegarek. Już po dwudziestej.Na dzisiaj starczy tych atrakcji. Wyłączyć pompę? Nie, niech sobie pracuje.Rano zobaczymy, ile udało się osiągnąć.Wracaliśmy do112 obozowiska w kiepskich nastrojach. Czemu tak się chmurzycie?  zapytał szef widząc nasze skwaszone miny. Prze-cież sporo udało nam się dzisiaj osiągnąć.Uratowaliśmy życie trzem poszukiwaczom,być może przyczyniliśmy się przy okazji do ujęcia niebezpiecznego przestępcy.Znalez-liśmy wejście do podziemi.Może jutro uda się spenetrować tę rurę.A właśnie.Pokażplan Sobieradzkiego.Wyjąłem z kieszeni papier i rozłożyłem na masce wozu.Była to zwyczajna mapasztabówka w skali 1:10 000, identyczna jak moja.Poszukiwacze nanieśli na nią kilkana-ście punktów czerwonego koloru oraz zielonym flamastrem schemat pomieszczeń podspodem. Straszna plątanina  zauważył Pan Samochodzik. Tu od skałek ciągnie się ja-kiś tunel.Tu dochodzi do sporej hali oznaczonej jako magazyn.Od hali biegnie tunelw naszą stronę.Tu są jeszcze jakieś pomieszczenia.Niewiele z tego mogę zrozumieć. Sądzę, że narysowali to na podstawie badań grawimetrycznych  powiedziałemw zadumie. A wyszła plątanina, bo urządzenie rejestrowało pustki znajdujące się naróżnych poziomach. Czyli czerwonym kolorem będą chyba zaznaczone wyniki badań magnetome-trem  miejsca szczególnej koncentracji ferromagnetyków. Czego?  zdziwiła się Zosia. Substancji przyciąganych przez magnes  wytłumaczył jej wujek. W ogólnym zarysie przypominają mi nieco te w kompleksie  Riese  zauważy-łem. Być może był ogólny schemat, wedle którego budowano tego typu zakłady? Nie da się wykluczyć  powiedział. Ale zobacz, jeden tunel prowadzi do na-szej stacji pomp. Skoro nie znalezliśmy jego wylotu w lochu, to pewnie dociera gdzieś na niższympoziomie  zauważyłem. Może faktycznie po odprowadzeniu wody uda się tędyprzedostać.Natomiast to może być inna droga do kompleksu  wskazałem zieloną kre-skę zakończoną czerwonym punktem. Długi tunel ewakuacyjny zamknięty stalowąklapą. Możliwe.Jeśli nie wejdziesz przez rurę, to może trzeba będzie podjąć w tym miej-scu wykopaliska.Ale na to będzie czas jutro.Zjedliśmy kolację i wcześnie poszliśmy spać.Wokół nas szumiał las i nieoczekiwaniepomyślałem, że w tym szumie jest coś groznego, zwiastującego jakieś nieszczęście [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •