[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Były piękne! W tymrównież okazał się dobry, ma się rozumieć.- Hipolit potrząsnął ze smutkiem głową.- Ale towszystko był okrutny żart.Kleon tylko wodził Mulcybera za nos, robił z niego głupca.Niedalej jak przedwczoraj, i to w obecności innych jego uczniów, demonstracyjnie zwrócił muwszystkie listy i zażądał oddania swoich.Powiedział, że pisał je wyłącznie dla ćwiczenia,żeby nauczyć swego nauczyciela, jak się powinno naprawdę to robić.Mulcyber byłwstrząśnięty! Wszyscy w gimnazjonie o tym wiedzieli.Chłopaki mówili, że tym razem Kleonposunął się za daleko.Odrzucić zaloty to jedno, ale uczynić to w taki okrutny, celowoupokarzający sposób.to już była czysta hybris.Wszyscy tak sądzili i mówili, że bogowie sięza to na nim zemszczą.No i tak się stało.- Na to wygląda - przytaknąłem.- Bogowie często jednak wykorzystują ludzi jakonarzędzia swych działań.Czy naprawdę uważasz, że statua sama się zsunęła z cokołu, bezudziału ludzkiej ręki?Hipolit zmarszczył brwi, jakby znów się wahał, czy ma wyjawić mi kolejny sekret. - Wczoraj, krótko przed.wypadkiem niektórzy widzieli w gimnazjonie obcą osobę.Nareszcie! Oto jakiś konkretny szczegół, informacja, która może do czegoś mniedoprowadzić.Wziąłem głęboki oddech i wolno powiedziałem:- Nikt mi nie wspominał o żadnym nieznajomym.- Mówiłem ci, oni wszyscy są zbyt przesądni.Jeśli chłopak, którego widzieliśmy, byłwysłannikiem bogów, to nikt nie chce mieć z tym nic wspólnego.- Chłopak?- Być może to był sam Eros w ludzkiej postaci.choć można by się spodziewać, żebóg byłby bardziej zadbany i ubrałby się w szatę we właściwym rozmiarze.- Widziałeś wyraznie tego nieznajomego?- Niezupełnie.Nikt mu się dobrze nie przyjrzał, o ile mi wiadomo.Widziałem go tylkoprzelotnie, jak się kręcił w westybulu, ale wiem, że nie był to żaden ze stałych bywalców.- Po czym to poznałeś?- Choćby po tym, że w ogóle miał na sobie jakiekolwiek ubranie.To było tuż pozawodach i wszyscy byliśmy jeszcze nadzy.Poza tym większość z nas pochodzi z zamożnychdomów, a ten miał fatalną fryzurę, a tunikę jak po starszym bracie.Pomyślałem sobie, że tojakiś przypadkowy widz albo niewolnik posłaniec, który się krępuje wejść do przebieralni.- Widziałeś jego twarz?- Nie, nie widziałem.Miał czarne włosy, tyle zdążyłem zauważyć.- Rozmawiałeś z nim albo choć słyszałeś jego głos?- Nie.Poszedłem do łazni i więcej o nim nie myślałem.A potem Kaputoros znalazłKleona nieżywego i dalej już wszystko było jednym szaleństwem.Nie skojarzyłem tego ztym nieznajomym aż do dzisiejszego ranka, kiedy się dowiedziałem, że i inni go zauważyli.- Czy ktokolwiek z twoich kolegów widział go przechodzącego przez łaznię alboprzebieralnię?- Chyba nie.Z zewnętrznego westybulu na dziedziniec z basenem prowadzi jednakjeszcze inna droga, przez wąski korytarz w drugim końcu budynku.- Wiem, Kaputoros mi o tym powiedział.Wydaje się zatem możliwe, że ówtajemniczy gość wszedł przez westybul, przemknął tym nieuczęszczanym korytarzykiem,zaskoczył Kleona w basenie, zepchnął nań posąg i uciekł tą samą drogą, niezauważony przeznikogo.Hipolit odetchnął głęboko. - Tak to właśnie sobie wyobraziłem - powiedział.- Sam więc widzisz, że to musiałbyć bóg albo jakiś jego sługa.Kto inny mógłby tak doskonale zgrać w czasie taki okropnyplan?Pokręciłem głową.- Widzę tylko, że znasz się trochę na poezji i dużo więcej na zapaśniczych chwytach,młody człowieku, ale czyż nikt cię nie uczył logiki? Być może odpowiedzieliśmy sobie napytanie  jak? , lecz nadal bez odpowiedzi pozostaje pytanie  kto? Szanuję twoje nabożneprzekonanie, że sam Eros mógł mieć i motyw, i wolę zabicia Kleona w taki wyrachowanysposób.Ale wygląda na to, że aż nazbyt wielu śmiertelników podzielało te uczucia.W moimfachu wolę najpierw podejrzewać działanie człowieka, a hipotezę o boskiej interwencjiprzyjmuję tylko w ostateczności.Pierwszym podejrzanym wydaje się filozof Mulcyber.Czyto on mógł być tym zagadkowym gościem czającym się w westybulu? Filozofowie są znani zkiepskiej dbałości o strój i fryzurę.- Nie.To był ktoś od niego niższy, a i włosy miał ciemniejsze.- Mimo to chciałbym pogadać z tym nieszczęśliwie zakochanym nauczycielem.- Nie da się - rzekł krótko Hipolit.- Mulcyber się wczoraj powiesił.- Nie dziwię się, że wokół śmierci Kleona unosi się atmosfera takiego przesądnegolęku - powiedziałem do Ekona, kiedy szliśmy w stronę domu Mulcybera.- Złoty młodzieniecznad Pucharu, zabity przez posąg boga.Odrzucony kochanek zadaje sobie śmierć tegosamego dnia.Oto ciemna strona Erosa, cień, który napełnia wszystkich strachem i zmuszado milczenia. Poza mną , odparł gestem Eko i wydał nieokreślony dzwięk, jakim czasami chcetylko przypomnieć o swojej obecności.Uśmiechnąłem się na tę autoironię, ale miałemwrażenie, że to, czego się tego ranka dowiedzieliśmy, wyprowadziło go z równowagi.Był wtakim wieku, że dobrze sobie zdawał sprawę ze swojego miejsca na świecie, i zaczynał sięzastanawiać, czy ktokolwiek go kiedyś pokocha, zwłaszcza przy jego kalectwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •