[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest nie tylko egiptologiem, ale i aktorką! Jedynym obiektem jej zainteresowań jest ona sama.Kiedy przyjeżdża do Egiptu, wie o tym cały kraj.Jest chora, kiedy się o niej nie mówi.- Przecież dokonała ważnych odkryć?- Przede wszystkim udało jej się przekonać o tym innych! Słuchając tej damy, odniesie pan wrażenie, że osobiście zbudowała wszystkie egipskie świątynie! Od­znaczenia i honory są dla niej ważniejsze niż praca w terenie.Moja rada, milordzie: im dalej od niej, tym lepiej dla pana.- Był jeszcze jeden francuski egiptolog w Starej Katarakcie, prawda?- Rzeczywiście, był tam ten dziwak Villabert Glotoni! Przeciętniak oddelegowany do obsługi śmietanki towarzyskiej, co mu najbardziej odpowiada.Oprowadza wybitnych gości po stanowiskach archeologicznych i, ra­cząc ich mało precyzyjnymi objaśnieniami, bawi się w wytrawnego archeologa.Poza tym to kpiarz, który bez namysłu rozgłasza najgorsze oszczerstwa.Zamyślony Ahmed al-Fostat zszedł kilka stopni niżej.- Zaniepokoił mnie pan, milordzie.A jeśli morderca rzeczywiście znajdował się w gronie osób, które piły aperitif w Starej Katarakcie?- Czy coś mogło wzbudzić pańskie podejrzenia?- Domenica Strauss, niemiecka egiptolog, była ko­chanką Langtona.To kobieta z głową, zawzięta i gwał­towna, zdolna do wszystkiego.- A zatem sądzi pan, że mogło to być zabójstwo w afekcie? - zasugerował Szkot.- To niewykluczone.Ale gdybym miał wskazać podejrzanego, byłby to raczej Steven Faxmore, To czło­wiek twardy, sprawny w działaniu i ambitny, który nieustannie kłócił się z władzami egipskimi, tak bardzo je lekceważy.Nie tylko wobec nich jest agresywny.Podobno poważnie pokłócił się z Langtonem.Faxmore jest Szkotem.Może to dlatego.Wiem, że Anglicy i Szkoci się nienawidzą.- Wie pan coś więcej o tej kłótni?- Nic, zwykłe plotki.Wzburzony Ahmed al-Fostat zszedł szybko aż do rzeki.Trzy stopnie przed ostatnim schodkiem zatrzymał się.- Proszę spojrzeć, milordzie.Ale proszę nie pod­chodzić!Na ostatnim stopniu leżała duża żmija.- Do góry, tylko powoli.Jeśli nie będziemy wy­konywać gwałtownych ruchów, nie zaatakuje.Wydawało się, że Egipcjanin stracił pewność i, aby się nie pośliznąć, oparł się o ścianę nilomierza.Lord Percival nie okazał najmniejszych oznak emocji.- Według zeznań Abu w Starej Katarakcie był ktoś jeszcze - mężczyzna w czerni, którego nazwiska nie znam.Ahmed al-Fostat odpowiedział dopiero na szczycie nilomierza:- To doktor Alan Qerry.Dobrze, że pan o nim wspomina! On także znakomicie nadaje się na podej­rzanego.Sporo czasu minęło, odkąd mieszka w Egipcie, robi to, co lubi, i nikomu się nie tłumaczy.Prowadzi laboratorium w Kairze, gdzie, między innymi, zajmuje się badaniem mumii.To nie mogło trwać wiecznie.Wiadomo, że Howard Langton miał zamiar skontrolować badania Qerry'ego i opracować własny “program mu­mie".Szykował się poważny konflikt.Grupa turystów przypuściła szturm na muzeum.- Dziękuję za pouczającą wycieczkę - powiedział Szkot.- A tak na przyszłość, milordzie, proszę mnie nie nachodzić.Nie mam nic wspólnego z tą zbrodnią i je­stem bardzo zajęty.ROZDZIAŁ XILord Percival poprosił przewoźnika, żeby się nie spieszył i pozwolił, by feluka płynęła swobodnie z prą­dem rzeki.Starszy, ale jeszcze sprawny i energiczny mężczyzna zręcznie sterował i, ryzykując skręcenie kar­ku, udowodnił Szkotowi, że ciągle jeszcze potrafi wspiąć się na maszt.Widząc, z jaką przyjemnością cudzoziemiec poddaje się falowaniu wody, właściciel feluki zataczał kręgi, igrając z wiatrem i prądami.Nie ma oczywiście lepszego klimatu i piękniejszego pejzażu niż w Szkocji, ale arystokrata uległ, jak niegdyś, magii Egiptu, w którym czas się zatrzymał.Kiedy Stwór­ca postanowił celebrować fantastyczne gody wody i pu­styni, nie omieszkał rzucić gdzieniegdzie majestatycznych skał, na których skrybowie faraona opisywali pod­boje awanturników - odkrywców Dalekiego Południa.A oddech Amona, ukryty początek, nadal objawiał się w wydęciu białego żagla feluki, bezszelestnie płynącej pod doskonale czystym niebem.Na pomoście niecierpliwie czekał na arystokratę Angus Dodson.- Dowiedział się pan czegoś ważnego, milordzie?- To zależy.A co ze Scottish Brewer?- Nie można się połączyć ze Scotland Yardem: kie­runek zajęty.Będę jeszcze próbował.Potrzebuję; pańskiej niezwłocznej pomocy: Albertine Abletout grozi, że skąpie Egipt w ogniu i krwi, jeśli nie przyjmiemy jej zapro­szenia na śniadanie w Starej Katarakcie.- Nie ma potrzeby wywoływać kolejnego konfliktu, nadinspektorze.Mimo że hotel był oficjalnie zamknięty, francuska egiptolog dopięła swego: otwarto wielką odświętną ja­dalnię i przyniesiono jej ulubione danie składające się z puree z bobu, szaszłyka z jagnięcia, marchewki i gro­szku.Mimo kuszących nazw, jak “Omar Chajjam", “Kleopatra" i “Egipski Rubin", lepiej było unikać win, których wypicie groziło błyskawiczną ruiną przewodu pokarmowego.Zamówiono więc lekkie i ułatwiające trawienie lokalne piwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •