[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czuję to samo.- Mam wrażenie, że ty, ja i Maddy znamy się od lat - powiedziała, choćwiedziała dokładnie, jak długo razem pracują: sto pięćdziesiąt pięć dni.Sie-demdziesiąt pięć cykli czasowych i pięć dni.- W moim przypadku to bardziej prawda - zauważył Liam.- Spędziłemsześć miesięcy w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym szóstym roku.i kolejnesześć miesięcy w dwunastym wieku.Do tego dochodzą czasy dinozaurów.-Popatrzył na nią z niepewnym wyrazem twarzy.- Wiesz co? Od momenturekrutacji przeżyłem rok więcej niż wy. - Wiem.- Przechyliła głowę, żeby lepiej przyjrzeć się pasmu siwych wło-sów nad jego skronią.- I wyglądasz starzej.- Mam już siedemnaście lat - powiedział z udawaną powagą.- Przegapiłemswoje urodziny!Uśmiechnęła się i lekko uderzyła go pięścią w ramię.- No to wszystkiego najlepszego.Wziął w dłoń kij i dotknął nim jednej z nadpalonych kolb.Wciąż byłatwarda jak podeszwa.Po drugiej stronie ogniska Lincoln długo opowiadałBobowi o swoim dzieciństwie, mamrotał coś właśnie o obdzieraniu zajęcyze skóry.- Ale masz rację - podjął Liam po chwili.- Z czym?- %7łe jesteśmy już kimś innym.Ty, ja i Maddy.Widziałem i robiłem rzeczy,które musiały mnie zmienić.- Na przykład?- Na przykład.zabiłem człowieka.- Naprawdę?Ze smutkiem pokiwał głową.- W bitwie o Nottingham.Przebiłem żołnierza mieczem.Spojrzał namnie.wpatrywał się we mnie, a ja w niego.Sam nie wiem, Sal, zupełniejakby chciał zyskać pewność, że dobrze mu się przyjrzę w ostatniej minuciejego życia, jakby chciał, żebym zapamiętał go na zawsze.- Liam potrząsnąłgłową.- I udało mu się.Teraz widzę go każdej nocy.w moich snach.Tegosamego człowieka.Tę samą twarz.- Znisz czasem o dniu, w którym zwerbował cię Foster?Liam przymknął oczy.Ostatnio nie.Od czasu Nottingham w snach naokrągło nawiedzał go ten mężczyzna.- Zniłem.- Ja tak - przyznała Sal.- Niemal każdej nocy Pamiętam najdrobniejszeszczegóły.Te same obrazy przesuwają mi się co noc w głowie jak w holofil-mie.Kiedyś opowiedziała mu, jak ją zwerbowano.- Ogień?Sal pokiwała głową.- Każdego ranka budzę się ze łzami w oczach.czuję się, jakbym dopieroco opuściła moich rodziców.jakbym po raz kolejny zostawiła moją mathaji,mojego babę.- Ja ledwie pamiętam rodziców - powiedział.Próbował przypomnieć sobieich twarze, przywołać uśmiechy, grymasy niezadowolenia.Lecz tylko jednowspomnienie było wyrazne: pamiętał, jak trzyma w rękach ich zdjęcie, nie-miłosiernie wyblakłą fotografię w starej posrebrzanej ramie.Potrząsnął głową.Jak to w ogóle możliwe, że prawie nie pamięta twarzy własnych ro-dziców?- Ale jest jedna rzecz, Liamie, jedna dziwna rzecz.Dał już sobie spokój z wyławianiem z pamięci obrazu mamy i taty.Prze-padli.Należą do innego życia.- Co? Jaka dziwna rzecz?- Wspomnienie Fostera ratującego mnie z płonącego wieżowca.Ten mo-ment, kiedy budynek zaczyna się walić.To straszne.- Potrząsnęła głową iskrzywiła się, wyobrażając sobie zapadającą się pod jej stopami podłogę iuczucie spadania.prosto w płomienie smagające ją ognistymi jęzorami iwciągające do piekła.- Spadam, Liamie.ale tuż pode mną wiruje pluszowa zabawka.Pluszowymiś.Niebieski pluszowy miś.Należał do jednego z moich sąsiadów, synkapani Chaudry.Byłam jego niańką.Wzruszył ramionami.- Co w tym znowu dziwnego?- Widziałam go, Liamie.Tego samego misia, dokładnie tego samego misia,w sklepie ze starzyzną w naszej dzielnicy.d ROZDZIAA 71New Wellington rok 2001Siedzący po przeciwnej stronie ogniska Lincoln wydawał się skwaszony,zdezorientowany i zdenerwowany.- Jak to możliwe, że zniknięcie jednego człowieka tak głęboko odmieniłoświat? - wymamrotał.- To niedorzeczna idea.Nawet jeśli mowa o człowiekuo moim potencjale.- Podrapał się po czarnej brodzie.- Zawsze pragnąłembyć kimś, ale żeby cała rzeczywistość wywróciła się do góry nogami dlategotylko.że mnie zabrakło? Wciąż nie potrafię objąć tego umysłem.- Jest to możliwe, ponieważ wszystkie wymiary czasu - przeszłość, teraz-niejszość i przyszłość - istnieją jednocześnie.Tym samym można logiczniezałożyć, że przyszłość już się wydarzyła - wyjaśnił Bob, nie przestając uważ-nie przeczesywać wzrokiem pogrążonej w mroku okolicy.- Dlatego wszyst-kie wydarzenia są, w pewnym sensie, określone z góry.Każde wydarzenie,każdy człowiek jest częścią ustalonej sekwencji wydarzeń.- Spojrzał na Lin-colna.- Ta predeterminowana sekwencja - można ją też nazwać  historią -toleruje co prawda nieobecność lub modyfikację nie-istotnych wydarzeń,ale pana wpływ na wynik wojny secesyjnej był decydujący.- Może zechcesz mi zatem wyjawić więcej szczegółów dotyczących megoprzyszłego żywota? Z pewnością pomoże mi to dokonywać jedynie słusz-nych wyborów i w rezultacie zostać prezydentem Północy w czasie wojny.- Zaprzeczam.Nic nie powinien pan o tym wiedzieć.Wypełni pan swojeprzeznaczenie dzięki zbiegowi wydarzeń historycznych, sprzyjających oko-liczności i własnemu charakterowi.- Lecz pokrętny los szykuje mi zapewne wiele pułapek, a moje przezna-czenie nie raz zawiśnie na włosku, gdy - Lincoln potrząsnął głową, myślącnad obrazowym przykładem - piękna dama kuszącym uśmiechem zechcesprowadzić mnie na manowce.- Gdyby bieg pańskiego życia rzeczywiście zależał od tak marginalnychzmiennych, byłby pan  pomniejszym czynnikiem sekwencyjnym , a pańskiezniknięcie nie wywołałoby żadnej fali czasu.- Bob przekrzywił głowę, pró-bując pobrać z bazy danych odpowiedni cytat.-  Przeznaczenie ma wobecpana plany.Lincoln utkwił wzrok w płomieniach, jakby migocące kształty skrywałyodpowiedzi czekające na odkrycie. - Innymi słowy.twierdzisz, że muszę zawierzyć własnej intuicji?- Potencjał, który się ujawni w przyszłości, już w panu drzemie - powie-dział Bob.- Ludzki umysł to magazyn danych.wspomnień.Wspomnienia ibehawioralna matryca dziedziczona po przodkach to czynniki, które defi-niują człowieka.Lincoln skinął głową.Wydawało mu się, że pojął sens tych słów Kiedyśprzeprowadził bardzo podobną rozmowę ze swoim ojcem.Prostym, niewy-kształconym człowiekiem, którego życiowa mądrość wyrastała ponad spra-cowane ręce farmera. Jesteśmy tym, co widzimy i co widzieli nasi przodkowie.A w ciągu kilku ostatnich dni widział kilka niewiarygodnych rzeczy, naprzykład te istoty.Gadające stwory zdolne formułować inteligentne myśli -potrafiące czytać i pisać, na Boga! - traktowano tu jak prywatną własność,przedmioty, jak rzeczy, które można wyrzucić lub przetworzyć, gdy się po-psują [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •