[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nic nie rozumiałam."Dlaczego nigdy nie mogę zrozumieć Marcina!" - pomyślałam z rozpaczą.Olo oparł łokcie o kolana, pochylił się lekko do przodu i powiedział zaczepnie:- I cóż z tego? - obrzucił mnie przelotnym spojrzeniem.- Czy to w jakiś sposób.zmieniło twoją sytuację?Olo! Teraz on wpadł w styl Marcina! Oszalał chyba!- Nie - Marcin przyznał Olowi jakąś słuszność- ale było to co najmniej niepotrzebne! Zresztą.to chyba nie jest miejsce na tę rozmowę.- O, przepraszam - obruszył się Olo - ja jej nie zaczynałem! I możesz być zupełnie pewien, że nie zacząłbym w żadnym wypadku!Marcin sięgnął po leżące obok niego karty, zaczął je bezmyślnie rozdzielać na dwie części.- No, tak! Jasne! - powiedział po chwili.- Znowu zachowałem się idiotycznie!- Można to zrozumieć - odparł Olo z przebłyskiem życzliwości.Marcin podniósł głowę i rozejrzał się po pokoju.Dopiero teraz spostrzegł Alę siedzącą za regałem, który postawiłyśmy w poprzek pokoju.- Ala! Przecież ja się z tobą nie przywitałem! Tak się chowasz.Cześć!Podszedł do niej i spostrzegłam, jak pilnie patrzy jej w oczy, żeby tylko nie obsunąć wzroku niżej, na ten nieszczęsny policzek, który tak ukrywała za regałem.- Jak twoja noga? Bardzo ci dokucza?- Coraz mniej.Ala podniosła się.- Przejdę na tapczan, tam mi jest wygodniej! Marcin podsunął jej ramię.- Oprzyj się, łatwiej ci będzie przejść.Ala nie znosiła, kiedy omijało się sprawę jej policzka umownym milczeniem.Nienawidziła litości.- Mada mówiła mi, że się wybierasz na medycynę, Marcin! - powiedziała.- Olo także! Czy chociaż któryś z was pójdzie na chirurgię plastyczną? Czy mi się na coś przydacie?- Och, to chyba nie będzie potrzebne! Blizna jest przecież równiusieńka i gładka, niedługo nie będzie po niej śladu!- zapewnił ją Marcin.A jednak po kilku dniach powiedział przy okazji rozmowy o pięknych twarzach:- Wiesz, Magda, zastanawiałam się nad tym.to może być ciekawe i pożyteczne! Pójdę na chirurgię plastyczną!Wracaliśmy z wystawy.Z Kordegardy wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście, tę chyba najbardziej specyficzną ulicę Warszawy, do której uroku nie umiałam przywyknąć! Dostrzegałam go zawsze, ilekroć zdarzyło mi się tu przyjść.- Krakowskie jest niepowtarzalne, Marcin! Nie ma w Warszawie drugiej ulicy, która byłaby do niego podobna! Może ci się to wyda śmieszne, ale to jest ulica mojego życia!- Nie śmieję się.mojego także!- Ja wiem, że jestem sentymentalna! Ale zdaję sobie z tego sprawę i ten fakt ratuje, mój rozsądek przed ostatecznym bankructwem!- Ach! Akcje Twojego rozsądku stoją wręcz wysoko!- roześmiał się Marcin.- Tak sądzisz? Nie wiem.Moja babcia Emilia, uważa inaczej, mama również.Babcia twierdzi, że psychicznie jestem zupełnie nie ustabilizowana!- Może babcia nie zna Cię zbyt dobrze?- Zna mnie wspaniale! Kiedy mi się czasem przygląda, widzę na jej twarzy coś w rodzaju chytrego uśmieszku fakira.- Nie rozumiem!- Zwyczajnie.Znasz te sztuczki? Sądzisz, że twoja kieszeń jest pusta, a fakir patrzy na nią i uśmiecha się chytrze, bo wie lepiej od ciebie, co w niej masz! I rzeczywiście, potrafi ci z niej wyjąć piętnaście chustek do nosa, cztery króliki i dwa kanarki! Podobnie rzecz ma się z babcią Emilią! Kiedy na mnie patrzy, jestem pewna, że wie lepiej niż ja, czego się właściwie można po mnie spodziewać, jaka jestem, jak postąpię! Więcej nawet! Ona potrafi ze mnie wyjmować te niepojęte rzeczy, które w sobie noszę, i pokazywać mi je! Nauczyłam się od niej wielu prawd o samej sobie!- Na przykład?- Próżność, egoizm, fałsz.To wszystko babcia Emilia wyjęła mi z kieszeni któregoś lata w Osadzie! Nie masz pojęcia, z jakim zdziwieniem musiałam przyznać, że istotnie jestem pracowitą właścicielką tych wszystkich wad!- Poznać swoje wady to jeszcze nie wszystko.- powiedział Marcin posępnie - to dopiero połowa roboty.Czy uporałaś się z tą drugą częścią?- Nie wiem.raczej ty mógłbyś odpowiedzieć na to pytanie, Marcin! Ty jesteś obserwatorem i też trochę mnie znasz! Czy jestem egoistką?- Chyba nie.Nie! Na pewno nie!- Czy jestem fałszywa?Zawahał się.- Cóż.tego nie mogę wiedzieć.jeżeli jesteś fałszywa to jesteś fałszywa przekonywująco, bo ja ci przecież wierzę - przyjrzał mi się z wyraźnym niepokojem.- Nie jestem fałszywa! - zapewniłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •