[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uriah rzucił jakieś słówko, które w lot porwała jegomatka, i tak dalej, i tak dalej, aż mi się w głowie mieszało.To mówiono o prawniku, toznów o jego córce, tu o zaletach pierwszego, tu o mym uwielbieniu dla ostatniej, tu o środ-kach i interesach prywatnych pana Wickfielda, tu o winie, które spijał po obiedzie, i dl a-czego spija tak wiele, tu o tym, tu o owym, o wszystkim, o niczym, a przez cały czas zd a-wało mi się, że ja sam mówię mało, tyle tylko, ile potrzeba, aby nie zrazić gospodarzy, nieupokorzyć mym milczeniem, a jednak, wiem to, mówiłem tysi ące rzeczy, które lepiej bymprzemilczał, a ostrzegały mnie nawet o tym niejednokrotnie ruchome nozdrza Uriaha.Zaczynałem odczuwać pewne wewnętrzne niezadowolenie i pragnąłem zakończyć jaknajprędzej tę wizytę, gdy przed otwartymi dla wpuszczenia świeżego powietrza, a na ulicęwychodzącymi drzwiami przesunęła się jakaś postać, zajrzała w głąb pokoju, wróciła istając w progu zawołała: Być że to może! Copperfield!Był to pan Micawber we własnej osobie, z monoklem, lask ą, białym kołnierzykiem,zwykłą swą uprzejmością, szczególną intonacją głosu, Kochany Copperfieldzie! wołał wyciągając rękę. Spotkanie to niespodziewaniepotwierdza chyba wszystko, co o niestałości i zmienności losów ludzkich kiedy i gdziebądz powiedziane było! Dziwne, przedziwne spotkanie.Przechodziłem wła śnie myśląc oróżnych zmianach, które wcześniej czy pózniej w życiu każdego z nas zajść mogą, aż tuspostrzegłem młodego, lecz wielce szanownego przyjaciela, którego wspomnienie wi ążesię z najpamiętniejszą chwilą mego życia.Witaj mi, witaj, kochany przyjacielu!Nie mogę powiedzieć, za nic powiedzieć nie potrafię, czym był zadowolony ze spotka-nia tu właśnie Micawbera, lecz to pewne, że mi widok jego był miły, żem mu serdecznieuściskał dłonie wypytując o żonę. Dziękuję, bardzo dziękuję odrzekł skłoniwszy jak dawniej ręką i jak dawniej wsu-wając głowę w kołnierzyk przychodzi do zdrowia, a bli znięta nie czerpią już pokarmu złona przyrody, to jest, krótko mówiąc, zostały właśnie odłączone, toteż pani Micawber to-warzyszy mi w podróży i ucieszy się, kochany Copperfieldzie, odnowieniem znajomo ści zkimś, co w tak młodym wieku umiał już być kapłanem u wzniosłych ołtarzy przyja zni.Upewniałem, że mi przyjemnie będzie spotkać panią Micawber. Bardzoś łaskaw! odpowiedział pan Micawber uśmiechając się, zanurzając brodę wkołnierzyk i rozglądając się dokoła. Spotykam młodego mego przyjaciela począł nie w osamotnieniu, lecz w towarz y-stwie owdowiałej damy i jej zapewne odro śli, krócej mówiąc, syna.Uważałbym za za-szczyt być przedstawionym tu obecnym.Nie było rady; musiałem przedstawić go Uriahowi i jego matce.Rozproszyli si ę w po-kornych powitaniach, pan Micawber usiadł i machn ął w dobrotliwy, zwykły sobie sposóbdłonią. Przyjaciele upewniał przyjaciół naszych nabieraj ą przez to już samo prawa do na-szej przyjazni. Zbyt wielkim byłoby dla nas zaszczytem, panie zacz ęła pani Heep zaliczać się doprzyjaciół pana Copperfielda.Znamy nasze położenie, skromni jesteśmy, robaki marne.Pan Copperfield raczył nie wzgardzić niskim naszym progiem i u stołu naszego wypić142skromną filiżankę herbaty, za co mu nieskończenie wdzięczni jesteśmy, jako też panu załaskawe jego słowa. Pani! odrzekł z ukłonem pan Micawber. Jeste ś pani wielce łaskawa.I cóż pora-biasz, Copperfieldzie?.Zawsze w handlu win, co?Chciałem jak najprędzej wyjść z panem Micawberem, toteż z kapeluszem już w ręku izarumieniony po uszy odrzekłem, że jestem obecnie uczniem w szkole doktora Stronga. Uczniem. zauważył pan Micawber. Cieszę się z tego niewymownie.Tu zwrócił się do pani Heep i jej syna dodając: Chociaż umysły takie, jak młodego tu obecnego naszego przyjaciela, nie wymagaj ąkultury podobnej tej, jakiej wymagać mogą umysły mniej bystre i spostrzegawcze, nie p o-siadające tak trafnej znajomości ludzi i rzeczy, jest to wszelako grunt bogaty, brzemiennybujną roślinnością, czyli, krótko mówiąc, umysł naszego, tu obecnego przyjaciela zdolnyjest przyjąć klasyczne wykształcenie.Uriah, przez cały czas zacierający ręce, wyciągał szyję, potakując w ten sposób wyra-żonemu przez przybysza zdaniu. Czy nie mógłbym zaraz odwiedzić pańskiej żony? spytałem pragnąc czym prędzejwyjść z panem Micawberem. Zapewne, jeśli chcesz zrobić jej tę przyjemność odrzekł powstając i dodał: Przyobecnych tu naszych przyjaciołach nie waham si ę wyznać, żem przez lat długie szeregi byłofiarą przeróżnych pieniężnych niepowodzeń.Pewien byłem, że wspomni coś o tym.Tak lubił się rozwodzić na ten temat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Cook Robin Toksyna (2)
- Bishop Anne Efemera 02 Belladonna
- dumas aleksander karol szalony
- Dziekoński Józef Bohdan Sędziwój
- Lovecraft H.P Cos na progu
- Kr0lestw0 sl0nca ksiega1 02
- Nora Roberts GoÂścinne występy [Książę i artystka] DZIEDZICTWO 02
- The Lord Of The Rings (Collection)
- Adams Douglas Autostopem Przez Galaktyke
- fotocy 7
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- m-jak-milosc.pev.pl