[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Droga nie nastręczała większych trudności i jak Sadovdomyślał się, schodzili niezbyt głęboko pod ziemię.Po chwilistanęli w długim, słabo oświetlonym tunelu, pośrodku które-go biegł rząd szyn, ginących w dalekich ciemnościach.Zatrzymali się przed trzema płaskimi wózkami ustawio-nymi na torach.Szczurolot wyjaśnił:- Do pierwszego wsiadamy my, do drugiego wy, do trze-ciego - straż tylna.Zrobili, jak kazał, zajmując miejsca na twardych ławkach.Platformy były połączone z sobą; teraz drgnęły i ruszyły doprzodu, nabierając rozpędu.Von Sadov milczał i wpatrywał się w starczą twarz swojegodrugiego pilota, pozbawioną jakiegokolwiek wyrazu, potemprzeniósł wzrok na spokojne oblicze Wędrowca.Czuł zde-nerwowanie.Myślami był w miejscu, gdzie przebywał Kesan iw Pałacu opanowanym przez Jednakowych.Zastanawiał sięteż, jak dotarli do Górskich Dziur inni wraz z Otto Kaznodzie-ją, który ze swoimi ludzmi nie zabawił u niego długo.Czybędą żyli zgodnie z Aramusanami od Grubej Katarzyny i naj-bardziej agresywną grupą wojowników Pierścienia Zachodu ico okaże się u celu - w podziemnych hangarach? O tymostatnim miał się dowiedzieć już za chwilę.Jadąc w ciemnościach mijali jakieś skrzyżowania - odnogitunelu prowadzące gdzieś w nieznane kierunki, wreszcie219wyczuli powolne hamowanie, aż stanęli przed potężną, siwą,betonową ścianą przedzieloną od góry do dołu prostą krechą.- Jesteśmy na miejscu - powiedział im szczurolot w skó-rzanym, trochę przydługim kombinezonie i dziwnym szysza-ku na głowie.Zeskoczył z platformy pierwszego wózka, areszta zrobiła to samo, trzymając w pogotowiu swoje niebez-pieczne kusze z wybuchającymi grotami.Sadov popatrzył na nich ironicznie i powiedział:- Czego się boicie? Przecież oddaliśmy naszą broń na gó-rze.- Nie boimy się - odpowiedział szczurolot.- No to po co oni wciąż celują do nas? Nie potrzebujeciesię obawiać, dotrzymamy danego słowa.Dowódca szczurolotów zrobił gest, po którym straże opu-ściły kusze.Ruszyli w stronę ściany, wsłuchując się w ginącegdzieś w oddali echo swoich kroków.- Zaczęła się gra - pomyślał von Sadov i ze zdziwieniemodebrał myśl Wędrowcy: - Którą my musimy wygrać!- Teraz wszystko zależy od ciebie, Fechner - szepnął Sa-dov pod adresem milczącego wciąż pilota.Ten mruknął cicho: Bądz spokojny.Wiem co robić.Niezawiodę.Patrzyli, jak szczuroloty doskoczyły do kołowrotów i krę-cąc korbami, nawijały stalowe liny na duże bębny.Po chwili220krecha w ścianie zaczęła się rozsuwać i powiększać.Kiedybyła wystarczająco szeroka, ich przewodnik wskazał gestemręki ciemne przejście.Ruszyli powoli i niepewnie, zauważając już z tej odległościpotężny kształt najbliższego pojazdu.- O Boże!.- jęknął pilot i zaraz zamilkł.Von Sadov i Wędrowiec spojrzeli na niego uważnie.Kiedy weszli do środka, któryś ze szczurolotów zapaliłświatło zawieszone gdzieś wysoko pod stropem, rozpraszającciemności.Sadov spojrzał zafascynowanym wzrokiem na ogromną,cygarowatą bryłę pojazdu.Dowódca szczurolotów obserwo-wał uważnie zachowanie i każdą reakcję ludzi.Pilot, dotąd zgarbiony i z ponurą miną, teraz jakby urósł -wyprostował plecy i powoli ruszył w stronę walcowategopodwozia.Przeszedł pod trójkątnym, rozłożystym, sięgają-cym ogona skrzydłem, zatrzymując się przy poczwórnychgrubych kołach, potem ruszył dalej, nie zwracając uwagi napostępujących za nim.Doszedł do kadłuba, odwrócił się izajrzał w ciemne, prostokątne otwory dysz silników z ukry-tymi w głębi turbinami, zadarł głowę, cofnął się o parę kro-ków i ledwo widoczny uśmiech pojawił się na jego starczejtwarzy.Pierwszy nie wytrzymał von Sadov.Podszedł do Fechnera,wciąż stojącego z tym zagadkowym uśmiechem, i zapytał:221- Odezwijże się wreszcie i powiedz, co o tym sądzisz?Pilot zajrzał mu głęboko w oczy i wykrztusił:- Ależ to jest to!Jednak von Sadov i Wędrowiec wyczuli w tym okrzyku nu-tę fałszu.Szczuroloty wymieniały w tym czasie szybkie uwagi.- Drabinka! - wyrzucił z siebie pilot. Albo schody!Małe futrzane postacie w lot pojęły, o co chodzi, bo już pochwili pchały wysokie, pochyłe podejście na gumowych ko-łach.Zatrzymały się przed pilotem, oddychając ciężko.- Nie tu! - zauważył ten gniewnie.Był podniecony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Smith Lisa Jane Pamiętniki Wampirów 06 Dusze cieni (bez korekty)
- MAREK KRAJEWSKI Edward Popielski 02.Erynie (2010)
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]
- Socjologia Piotr Sztompka, Marek K. (forma txt)
- Holynski Marek E mailem z Doliny Krzemowej
- Jackson Lisa Montana 03 Urodzona dla mierci
- Smith Lisa Jane Wizje w mroku Opętany
- Oramus Marek Senni zwyciezcy (2)
- Joanna Chmielewska Lesio
- Boglar Krystyna Dalej sa tylko smoki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ortodonta.opx.pl