X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W następnej sekundzie tuż przed dziobem jego X-skrzydłowca prze­leciała kula plazmy i ekran taktycznego monitora pod jego palcem nagle ściemniał.R2-D2 zaskrzeczał, a kiedy w przestworza poszybowały sto­pione elementy komunikatora i płonące zestawy czujników, zaczął coś bez sensu bełkotać.Luke przeleciał pomiędzy koralowymi skoczkami.Raz po raz zmie­niał kurs i wykonywał uniki.Posługując się wyłącznie Mocą, nie prze­stawał strzelać i trafiać.Kiedy przemienił najbliższą bryłę korala w chmurę okruchów, ujrzał nagle wolną drogę w kierunku korwety.Złą­czył płaty skrzydeł i przyspieszył.Zorientował się jednak, że piloci po­zostałych koralowych skoczków nie dająza wygraną.Puścili się w pościg i posyłali w ślad za nim wciąż nowe ogniste pociski.Nagle jego X-skrzydłowiec szarpnął się w locie, a w kabinie rozległo się zawodzenie syreny alarmowej.Mistrz Jedi wyczuł, że silniki straciły moc, a myśliwiec wy­raźnie zwolnił.Mimo to wypuścił ciemne bomby.Pierwsza zmieniła wektor lotu i zniknęła w paszczy grawitacyjnej anomalii, aby eksplodować w odle­głości zaledwie stu metrów przed dziobem X-skrzydłowca.Pozostałe dwie rozmyły się na tle ciemnej sylwetki korwety.Popychając je coraz dalej myślowymi palcami Mocy, Luke zaczekał, aż reagujące na zbliże­nie zapalniki wykryją przyciąganie dovin basali.Niestety, bomby wybu­chły w pewnej odległości i siła eksplozji wgniotła tylko lekko kadłub yuuzhańskiego okrętu.Prawie mu się udało, ale jego bomby nie zdołały wybić otworu w kor­wecie.Nagle rozpaczliwie zapiszczał R2-D2, jakby prosił go o uwagę.Mistrz Jedi obejrzał się do tyłu i przekonał, że w ogniu stoją dwa, a mo­że nawet wszystkie cztery silniki jego X-skrzydłowca.Wyłączył je w try­bie awaryjnym i zawrócił w kierunku Coruscant.Posłużył się Mocą i podążył w ślad za Marą i jej opadającym bezwładnie myśliwcem.Nie zdołałem się do niego przedrzeć, Maro - pomyślał.- Po prostu nie zdołałem.Jaina ocknęła się na dźwięk chrapliwego śmiechu.Oślepił ją błysk jaskrawego światła, a w nozdrza bił fetor podobny do tego, jaki wydoby­wał się z gamorreańskiej latryny.Śmiech brzmiał bardziej jak obłąkany rechot, który można było usłyszeć w kalauuńskiej kopalni rylu.Jaina wiedziała jednak, że pulsujący ból w głowie i obolałe ramię nie są ubocz­nym skutkiem nadużycia przyprawy.Koszmar okazywał się rzeczywi­stością.Artylerzyści fregaty Noma Anora zestrzelili porwany yuuzhański wahadłowiec, Jacen i pozostali wpadli w tarapaty wewnątrz nieprzyja­cielskiego światostatku, a Anakin stracił życie.Chwilę później zabrzmiał huk długiego blastera i Jaina znów usły­szała wybuch obłąkanego chichotu.- Widziałaś go? - zakrztusiła się Alema Rar.- Przecięłam go na pół.- To dobrze - wychrypiała młoda kobieta.Poczuła w płucach silny ból, ale powitała go z radością, jakby myślała, że przysporzy jej więcej siły.- Zabij jeszcze kogoś.- Bądź cicho, Jaino - odezwał się Zekk z naganą w głosie.Jaina zorientowała się, że światło razi ją coraz bardziej.- Nawet nie masz pojęcia, o czym mówisz.- A ty masz? - Odtrąciła na bok jarzeniowy pręt.Chwilę później odsunęła także cuchnące sole trzeźwiące.- Nawet nie masz brata.- Ale znam ciemną stronę - odparł Zekk.- To nie jest żadne rozwią­zanie.- Kto powiedział, że przeszłam na ciemną stronę?- Posłużyłaś się Mocą, żeby zabić - powiedział Jedi i zamilkł.Jaina nie mogła dłużej patrzeć w jego ciemne oczy.- Należało mu się - mruknęła.Jej odrętwienie zaczynało powoli ustępować pod naporem niepohamowanej wściekłości.Mimo to młoda kobieta sprawiała wrażenie zadowolonej.- Sam widziałeś, co zrobili Anakinowi.- Anakinowi nie przeszkadzają już żadne zniewagi - odezwał się rzeczowo Zekk.- A co z Vergere? Ją także zamierzałaś zabić.- Czułam wielki gniew - wytłumaczyła Jaina.Zaciskając zęby, żeby nie jęknąć z bólu, usiadła prosto i rozejrzała się po wnętrzu yuuzhańskiego wahadłowca.Wyglądało, jakby szalało w nim tornado.W jednym kącie leżało rumowisko szczątków i odłam­ków, wzdłuż całej długości kadłuba biegła spora szczelina, a niemal wszędzie po pokładzie walały się splątane percepcyjne kaptury i roze­rwane yillipy.Jaina przypominała sobie niejasno, że zmagała się z urzą­dzeniami sterowniczymi, aby wyrównać lot zestrzelonego wahadłowca.Opadając, statek musnął krawędź jakiegoś krateru i runął jak bezwładna bryła korala yorik.W ostatniej chwili przed roztrzaskaniem o dno młoda wojowniczka zdołała jednak wyrównać lot na tyle, że wahadłowiec od­bił się kilka razy jak płaski kamień od powierzchni stawu, potoczył w bok i gwałtownie zwolnił, kiedy dziób zarył się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.