[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To z nim walczyłeś? - wykrzyknął Benedict.- O mały włos cię nie zabił.- Nie, walczyłem z innym zbrojnym ze skrzydłami na hełmie - odrzekł Ekkehard,wyglądając na coraz bardziej zdenerwowanego.- Dlaczego on nazywa mnie bratem?Było rzeczywiście trudno pozostać spokojnym, widząc ścięte i przytroczone dopasków głowy ludzi.Hanna uklękła.Dziwne, że nie ma tu ognisk.W jaki sposób mają zamiarupiec mięso zawieszonych na gałęziach jeleni? I co znajduje się po drugiej stronie obozu -urwisko? Zwały śniegu? Nie mogła tego zobaczyć.- Książęta są braćmi, nieprawdaż? - odrzekł tłumacz sarkastycznie.- Nie tak jak my,biedni niewolnicy, którzy cierpią pod jarzmem książąt i modlą się, by dożyć choćby donastępnego wschodu słońca.- Zawsze jesteś tak zuchwały? - zapytał Frithuric.- Nie boisz się gniewu swego pana?Uśmiech tłumacza wydawał się szczery, lecz sposób, w jaki wysunął podbródek doprzodu, zdradzał jego złość.- Tylko głupiec nie obawiałby się gniewu Bulkezu, choć on prawie nigdy nie tracizimnej krwi, co czyni go zresztą najgorszym z tyranów.- Tłumacz w gruncie rzeczy też byłswoistym tyranem, zadowolonym, że może okazać swą wyższość ludziom jeszcze bardziejbezradnym niż on.Hanna zachwiała się, a Ekkehard i jego kompani zadrżeli i pobladli.Bulkezu.Ach, Boże, ten wspaniały mężczyzna to był Bulkezu? Myślała, że to, co najgorsze, jużsię stało.- Tak czy inaczej - mówił dalej tłumacz - nikt z tych nędznych Qumanów nie rozumienaszego języka, więc mogę mówić, co chcę.Mógłbym powiedzieć Jego WysokościArogancji, że obraziłeś jego matkę, a potem zobaczyłbyś coś, czego z pewnością niechciałbyś ujrzeć, na przykład to, jak wypruwane są twoje flaki.- Na szczęście w tymmomencie odwrócił się do Bulkezu i powiedział parę twardo brzmiących słów.Ekkehard ciężko złapał oddech, lecz zapanował nad sobą, przypomniawszy sobie, żebohaterowie eposów umierają, zachowując godność.Wyprostował się i przybrał surowywyraz twarzy, oczekując swego przeznaczenia.Tłumacz zaśmiał się szyderczo.- Książę Bulkezu chce wypić wino ze swoim wendarskim bratem na znakpokrewieństwa.- Czy ma zamiar mnie otruć? - zapytał Ekkehard, starając się wyglądać na odważnegoi opanowanego.- Nie, książę panie, ma zamiar zrobić to, co powiedział, wypić z tobą wino.To twoichbogobojnych ludzi zabił.Teraz leżą niepochowani, stanowiąc pokarm dla wron.Mamnadzieję, że będzie ci smakowało.Hannie wydawało się, że żaden z mężczyzn obecnych w obozie nie zwraca na niąuwagi.Nigdzie też nie było widać wart.Większa część z dwóch tuzinów mężczyzn stała,przypatrując się scenie rozmowy z księciem i jego więzniami.Po prawej stronie pomiędzynamiotami uwijało się siedmiu ludzi.Zajmowali się końmi.Przysadziste zwierzęta Qumanówwyglądały na niezdarne w porównaniu z wierzchowcami, które prowadził ze sobą Ekkehard.Jeden ze starszych mężczyzn o wytatuowanej twarzy, ubrany w dziwaczne, zszyte z różnychczęści odzienie, które wyglądało jak patchwork, odszedł na bok, gdzie oglądał zraniony bokkonia.Z nieobecnym, dzikim uśmiechem posmarował rany żółtawą maścią.Inny człowiekprzytrzymywał łeb zwierzęcia, by nie pierzchnęło.Hanna usunęła się na bok, wciąż na kolanach, podczas gdy Ekkehard przygotowywałsię w duchu, by wejść do namiotu Bulkezu godnie, przynajmniej na tyle, na ile pozwalały mujego związane ręce.Wszyscy obserwowali tę scenę.Istniał cień szansy, że Hannie udałoby sięwtedy uciec.Ale jaki czekałby ją koniec? Czy jej ucieczka pociągnęłaby za sobą egzekucjęEkkeharda? I czy w ogóle powinna myśleć o ucieczce, skoro musiałaby uciekać pieszo? Czywidmowe elfy czaiły się gdzieś w gąszczach?Jednakże nie zważając na ryzyko ani na konsekwencje, powinna próbować dostać siędo króla.Powinna mu donieść, że qumańscy jezdzcy przekroczyli wschodnią granicę jegokrólestwa.Hanna przykucnęła.I wtedy ujrzała cienką jak igła strzałę, która upadła naprzeciwko niej.Po chwilizniknęła w dymie.Chmura wydychanego ustami i nosem powietrza przesłoniła jej widok, alebez wątpienia to były cienie Przeklętych.Dawni wrogowie polowali na nią.Wciągnęłapowietrze i chmura zniknęła.Widmowe postacie zgromadziły się na skraju lasu, z łukami wpogotowiu.Z czyich rąk było gorzej ponieść śmierć?Niczym głownie zanurzone w wodzie, strzały zasyczały i przemieniły się w dym iuniosły w powietrze.Dwie upadły, jedna po prawej stronie Hanny, a gdy dziewczynapotoczyła się w bok, druga strzała upadła z lewej.Strzały stopniały, pozostawiając po razkolejny smużkę dymu.To niemożliwe, by tak delikatne przedmioty mogły siać śmierć.Polanę wypełnił głośny okrzyk.Qumanski żołnierz zatoczył się, rękami obejmującswoją głowę.Z jego ręki pociekła krew.Zachwiał się i upadł, a jego krzyk niósł się echem.Hanna zaczęła się wycofywać.Tym razem strzała została wysłana w stronęqumańskiego księcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka
- Trylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu Gwiazd (2)
- 090. Gwiazda PO GWIEDZIE (Troy Denning) 27 lat po Nowa Era Jedi
- NEJ 10 Denning Troy Gwiazda po gwiedzie
- Mc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (2)
- Norton Andre Gwiazdzista odyseja (SCAN dal 7
- ISBN 0262041677 Privacy on the Line. The Politics of Wiretapping and Encryption
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2 (2
- Weber Dav
- Frank Herbert Dune 5 Heretics of Dune
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl