[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedział ktoś, że pochlebstwo jest rzeczą podłą i niską, ma ono w sobie jeszcze więcejokrucieństwa i pomysłowości, gdy zamierza przypodobać się przez upokorzenia, jakie wymy-śla.Ileż razy przypominałam sobie słowa mej świętej przełożonej de Moni. Wśród wszyst-kich tych istot mówiła które widzisz dokoła mnie, tak uległych, tak niewinnych, tak ła-godnych, nie ma, moje dziecko, prawie ani jednej, tak jest, prawie ani jednej, z której nie mo-głabym zrobić dzikiej bestii; dziwna przemiana, do której skłonność jest tym większa, immłodsza jest dziewczyna, co weszła do celi, i im mniej zna życie w świecie.To, co mówię,dziwi cię.Niech cię Bóg chroni, abyś miała na sobie doświadczyć tej prawdy.Siostro Zuzan-no, dobrą zakonnicą jest ta, która wnosi do klasztoru jakąś wielką winę do odpokutowania.Odsunięto mnie od wszelkich zajęć.W kościele pozostawiono puste stalle po obu stronachtej, którą zajmowałam.W refektarzu siedziałam przy stole sama; nie podawano mi tam po-traw; musiałam chodzić do kuchni po swoją porcję; za pierwszym razem siostra kucharkakrzyknęła na mnie: Nie wchodz tutaj, odejdz!.Usłuchałam. Czego chcesz? Jeść. Jeść! nie jesteś godna żyć.Czasami wracałam do celi i spędzałam cały dzień nic nie jedząc; czasami nalegałam i sta-wiano mi na progu jadło, jakie wstyd byłoby podać psu; zabierałam je z płaczem i odchodzi-łam.Jeżeli czasem przyszłam do drzwi prezbiterium ostatnia, zastawałam je zamknięte; klę-kałam pode drzwiami i tam czekałam na koniec modłów; jeżeli modlono się w ogrodzie, wra-całam do swej celi.Jednakże ponieważ siły moje słabły wskutek niedostatecznego i lichego pożywienia, a bar-dziej jeszcze wskutek cierpień moralnych, jakie mi sprawiało znoszenie tylu ponawiającychsię okrucieństw, świadczących o nieludzkim traktowaniu, poczułam, że jeżeli będę w dalszymciągu cierpieć bez skargi, nie ujrzę nigdy końca mego procesu.Zdecydowałam się więc po-mówić z przełożoną; byłam na wpół żywa ze strachu zapukałam jednak cicho do jej drzwi.Otworzyła.Na mój widok cofnęła się o kilka kroków, wołając: Odstępczyni, odsuń się.Odsunęłam się. Jeszcze.Odsunęłam się jeszcze. Czego chcesz? Skoro ani Bóg, ani ludzie nie skazali mnie na śmierć, chcę, matko przełożona, byś zarzą-dziła, aby pozwolono mi żyć. %7łyć! rzekła mi powtarzając słowa siostry kucharki czyś tego godna? To tylko Bogu wiadome; ale uprzedzam cię, że jeśli odmówicie mi pożywienia, będęzmuszona wnieść skargę na ręce tych, którzy wzięli mnie pod swoją opiekę.Jestem tutaj tylkoczasowo, do chwili aż rozstrzygnie się mój los i mój stan. Idz powiedziała mi nie kalaj mnie swym wzrokiem; zajmę się tym.Poszłam, a ona zatrzasnęła za mną drzwi.Wydała pozorne zarządzenia, ale nie obchodzo-no się ze mną zgoła lepiej, poczytywano sobie za zasługę nie słuchać jej, gdy szło o mnie:rzucano mi najordynarniejsze jadło, do tego zanieczyszczone popiołem i wszelkiego rodzajuodpadkami.Takie oto wiodłam życie, póki trwał mój proces.Korzystanie z rozmównicy nie było micałkowicie wzbronione; przełożona nie mogła mi zakazać rozmawiania z moimi sędziami ani39z moim adwokatem; mimo to musiał on kilka razy użyć grozby, aby uzyskać widzenie się zemną.Wówczas jedna z sióstr towarzyszyła mi; skarżyła się, jeżeli mówiłam cicho; niecier-pliwiła się, jeżeli pozostawałam tam dłużej; przerywała mi, zadawała mi kłam, oponowała,powtarzała przełożonej moje słowa, przekręcała je, sączyła w nie jad, wmawiała we mnietakie, których nie mówiłam; bo ja wiem co jeszcze?Doszło do tego, że mnie okradziono, ogołocono mi celę, zabrano krzesła, pościel, matera-ce; nie dawano mi już osobistej bielizny; moje ubranie darło się; byłam prawie bez pończoch ibez trzewików.Miałam trudności z uzyskaniem wody; nieraz musiałam chodzić po nią samado studni, do tej studni, o której panu mówiłam.Rozbito mi moje naczynia byłam więczmuszona pić przy studni wodę, którą wyciągałam, nie mogąc jej ze sobą zabrać.Jeżeli prze-chodziłam pod oknami, musiałam uciekać lub narazić się na wylanie mi na głowę nieczysto-ści z cel.Kilka sióstr napluło mi w twarz.Stałam się ohydnie brudna.Ponieważ obawiano sięskarg, które mogłam wnieść do naszych spowiedników, spowiedz została mi wzbroniona.W pewne uroczyste święto, zdaje się, że było to Wniebowstąpienie, zatkano mi czymś za-mek we drzwiach; nie mogłam iść na mszę; i być może opuściłabym wszystkie inne nabożeń-stwa w tym dniu, gdyby nie wizyta pana Manouri, któremu z początku powiedziano, że niewiadomo, co się ze mną stało, że mnie nigdzie się już nie widuje i że nie spełniam żadnychpraktyk religijnych.Tymczasem po wielkiej mordędze wyłamałam zamek i udałam się dodrzwi prezbiterium, które zastałam zamknięte, jak to się zawsze zdarzało, gdy nie przyszłamjedna z pierwszych.Leżałam na ziemi, oparta głową i plecami o ścianę, ze skrzyżowanymi napiersiach ramionami, a reszta mego ciała zagradzała przejście; gdy nabożeństwo się skoń-czyło i pojawiły się zakonnice, żeby wyjść z kościoła, pierwsza zatrzymała się nagle; innenadeszły za nią i stanęły, przełożona domyśliła się tego, co się stało, i rzekła: Przejdzcie poniej, to jest tylko trup..Niektóre posłuchały i deptały po mnie; inne mniej były nieludzkie;ale żadna nie ważyła się podać ręki, bym mogła wstać.Podczas mej nieobecności zabrano z mojej celi klęcznik, portret fundatorki naszego klasz-toru, obrazy święte, krucyfiks; i został mi tylko ten, który nosiłam przy różańcu pozostawio-nym mi nie na długo.Mieszkałam wtedy w czterech gołych ścianach, w pokoju bez drzwi, bez krzesła, stojąc lubleżąc na sienniku, pozbawiona najpotrzebniejszych naczyń, zmuszona wychodzić w nocy dlazałatwienia naturalnych potrzeb i oskarżana rano o zakłócanie spoczynku w klasztorze, o to,że się szwędam i że zwariowałam.Ponieważ moja cela już się nie zamykała, mniszki wpadaływ nocy, krzyczały, ciągnęły moje łóżko, wybijały mi szyby, straszyły mnie w przeróżny spo-sób
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- § Johnson Denis Drzewo dymu
- Zakonnica Diderot
- diderot denis zakonnica (2)
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (2)
- Crichton Michael Linia Czasu (2)
- Lem Stanislaw Katar
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Neil Gawronski Piotr InterBase dla delfinow
- Chmielewska Joanna Slepe Szczescie (www.ksiazki4u
- rozwoj religii greckiej (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ortodonta.opx.pl