[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zniknął tak niespodziewanie, jak się pojawił.Jednego byłam pewna: jeszcze go zobaczę.Wcześniej czy pózniej pokaże się,skradając się na przygiętych nogach, póki nie zdarzy się następna okazja zatopienia we mniekłów i zawleczenia mojego ciała do pana, który go posłał.Nie byłam w stanie powstrzymaćsię przed pytaniami.Jak mam go zabić? - I, przede wszystkim, kto posłał go moim tropem?Zanim dojechaliśmy na szczyt, zdążyłam się nieco uspokoić.Przynajmniej jeszczeistnieję, powiedziałam sobie, mimo że serce bije mi jak szalone, a ręce we fioletowychpuchowych rękawicach są mokre od potu.Daphne i Carson czekali na mnie, siedząc przy stole pomalowanym na kolorczerwonego jabłuszka.Błyszczące deski wyglądały jak krew na śniegu.Albo może poprzeżytym strachu tylko tak mi się kojarzyło.Moi przyjaciele popijali kupioną w pobliskim sklepiku czekoladę.Z wielkich kubkówunosiła się para pachnąca ciepłym mlekiem, słodkim cynamonem i miętą.Kiedy indziejpoleciałaby mi ślinka, ale teraz zrobiło mi się od tego niedobrze.- Rany, Gwen, co robiłaś tyle czasu? - zawołała Daphne.- Myśleliśmy, że wpadłaś w zaspę - zażartował Carson.- Nie - odparłam półgłosem - ale między drzewami widziałam fenrira.Zamiast się wystraszyć, Daphne bardzo się podekscytowała:- Naprawdę? Zwietnie! Jak wyglądał? Naprawdę był taki wielki jak grasowniknemejski? Czy miał potężne kły?- Zwietnie? - zdziwiłam się.- Dlaczego?Daphne i Carson spojrzeli na siebie, jakby mieli wspólną tajemnicę, do której niezostałam dopuszczona.- Pamiętasz, jak pani Metis powiedziała nam na lekcji, że niektóre wilki są nawolności? - spytał Carson.- Pamiętam.- Te góry to jedno z miejsc, gdzie się je spotyka.W zeszłym roku też ktoś od nas jewidział niedaleko kurortu.Próbowali do nich podejść, lecz wilki schowały się międzydrzewami.- Nie tylko są tu wilki - dorzuciła Daphne - ale w ogóle cała masa dzikich zwierząt.Czasami na stokach widzi się niedzwiedzie, pumy, a nawet łosie.Zaczęli rozmawiać o zwierzętach, które sami widzieli w zeszłym roku, i o zrobionychprzez przyjaciół zdjęciach oraz filmikach nagranych na telefonach.Otworzyłam usta, żeby powiedzieć im, że to nie był po prostu jakiś tam dziki fenrir, żewcale nie bał się mnie bardziej niż ja jego, że miał czerwone oczy i tylko marzył o tym, żebymnie zabić - jednak w ostatniej chwili rozmyśliłam się.Daphne i Carson byli tak szczęśliwize sobą, że nie chciałam psuć im nastroju, opisując, jak wielki i zły był ten wilk, szczególnieże wcale się nie przejęli faktem, iż go widziałam.Nie chciałam okazać się kompletnymmięczakiem.ani narażać się na ich niedowiarstwo.Poza tym istniała możliwość, że siępomyliłam co do intencji wilka.Dziki czy nie, był potworem.Może wszystkie potwory majączerwone oczy.Okej, okej, nie wierzyłam w to, ale nieco poprawiło mi to samopoczucie.No i przyjechaliśmy tu, żeby się rozerwać.Gdyby rozeszło się, że po górach krążywilk z czerwonymi oczami, nauczyciele mogliby odwołać festyn zimowy Może to byłosamolubne, lecz nie chciałam być uważaną za dziewczynę, która zrujnowała wyjazd.To byjeszcze bardziej uprzedziło do mnie ludzi.Najważniejsze ze wszystkiego było jednak to, że pragnęłam być, jak inni,prawdziwym wojownikiem.Jeśli wilk pojawił się, by mnie zabić, to chciałam sama sobie znim poradzić.Sama go unicestwić.Nawet jeśli nie wiedziałam jak.Uśmiechnęłam się więc, pomimo tego że twarz miałam skostniałą.- Zapomnijmy o wilku, dobrze? Co byście powiedzieli na następny stok, gdziemogłabym sprawdzić, czy uda mi się użyć mojego daru?- Niezły plan - rzekł Carson, odsuwając okulary przeciwsłoneczne na czoło.- Widzisz? Mówiłam, że to wyjdzie - powiedziała zadowolonym tonem Daphne.-Zawsze mam dobre pomysły.- Jasne - przytaknął jej Carson.Daphne przewróciła oczami i dała mu kuksańca w ramię.Carson w odwecie chciałzabrać jej kubek z czekoladą, ale Daphne walnęła go w rękę i śmiejąc się, zaczęli walkę naniby.Nie dostrzegli, że z mojej twarzy znika sztuczny uśmiech i że nie biorę udziału wzabawie.Przez resztę popołudnia nic tylko zjeżdżaliśmy ze stoków i wjeżdżaliśmy wyciągamipod górę.Cały czas wypatrywałam wilka i starałam się, żeby nasza trójka trzymała się jaknajdalej od drzew.Ku mojej uldze, pod ośnieżonymi sosnami więcej nie zauważyłampotwora.Im wyżej się wspinaliśmy, tym tłum gęstniał i napięcie trochę minęło.Przy takiejliczbie uczniów i nauczycieli wilk nie miał szans się do mnie dobrać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Trylogia Hana Solo.02.Zemsta Hana Solo
- Trylogia Lando Calrissiana.02.Lando Calrissian i Ogniowicher Oseona (2)
- Roberts Nora Marzenia 02 Odnalezione marzenia
- Vinge Joan D Królowe 02 Królowa Lata Zmiana
- Carey Jacqueline [ Dziedzictwo Kusziela 02] Wybranka Kusziela
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079) (
- Gaardner Jostein Swiat Zofii
- Conrad Joseph Ze wspomnien (2)
- Jack L. Chalker Meduza Tygrys w opalach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zazakretem.xlx.pl